Trwa ładowanie...

Zagrożone jest życie 50 chorych w w woj. łódzkim

Ponad 50 pacjentów w woj. łódzkim, chorych na polineuropatię, boi się o swoje zdrowie.Brak leków oznacza dla nich nawet zagrożenie życia! Wśród nich jest 50-letni łodzianin, który od 3 czerwca czeka na trzecią, ostatnią dawkę immunoglobulin dożylnych.Codziennie słyszy tę samą odpowiedź: NFZ nie płaci za lek, nie możemy nic zrobić - mówią mu lekarze ze szpitala im. Barlickiego w Łodzi.

Zagrożone jest życie 50 chorych w w woj. łódzkimŹródło: WP.PL
d43wouz
d43wouz

Tragedia łodzianina zaczęła się pół roku temu. Przez chorobę nie może władać ani rękami, ani nogami. I będzie tylko gorzej. Narodowy Fundusz Zdrowia odmówił mu refundacji leku. Pismo z odmową dotarło do dyrekcji "Barlickiego" 1 lipca. - Lek jest dostępny na rynku, ale nie możemy go podawać pacjentom - mówi prof. Piotr Kuna, dyrektor szpitala.

"Barlicki" jest jedynym szpitalem w województwie, gdzie prowadzono taką kurację. Leczy się tu chorych, cierpiących na uszkodzenia układu nerwowego. Choroba może prowadzić do całkowitego niedowładu, zaburzeń w oddychaniu, w konsekwencji nawet do śmierci.

- Immunoglobuliny dożylne w leczeniu polineuropatii stosowane są na całym świecie. Zaleca je Europejska Federacja Neurologów i Amerykańska Akademia Neurologii. Terapia jest bardzo skuteczna. Pacjenci wracają do zdrowia, a przynajmniej możemy spowolnić postęp choroby - tłumaczy prof. Krzysztof Selmaj, ordynator oddziału neurologii w szpitalu im. Barlickiego i prezes Polskiego Towarzystwa Neurologicznego.

Fundusz odmówił refundacji, bo w polskiej rejestracji leku nie ma wskazań, dotyczących leczenia polineuropatii. - Choroba jest rzadka, dlatego trudno przeprowadzić badania kliniczne na dużej grupie, żeby taką rejestrację leku przeprowadzić - mówi prof. Selmaj. - W medycynie stosuje się wiele leków, które nie mają rejestracji, a NFZ je refunduje. Przykładem krioterapia, a nawet zwykła aspiryna.

d43wouz

Od 1 lipca NFZ zmienił jednak zasady i skończył z refundacją immunoglobulin w leczeniu polineuropatii, a to odbija się na pacjentach. Jednorazowa dawka leku kosztuje kilka, a nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych.

- Lek nigdy nie był refundowany bezpośrednio. Szpital w rocznym kontrakcie miał pieniądze, przeznaczone na hospitalizację i w taki sposób było to rozliczane. O zakończeniu refundacji zadecydowała centrala NFZ, zakaz nie dotyczy tylko Łodzi - mówi Beata Aszkielaniec, rzecznik prasowy łódzkiego oddziału NFZ.

Dziennik zapytał Ministerstwo Zdrowia, czy pomoże rozwiązać problem chorych. Odpowiedzi jeszcze nie otrzymał.

Polecamy w wydaniu internetowym: www.lodz.naszemiasto.pl

d43wouz
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d43wouz
Więcej tematów