Zagroził, że ją zabije, a potem zaciągnął w krzaki i zgwałcił
Pięć lat więzienia za gwałt - taki wyrok w Sądzie Rejonowym w Pile usłyszał 44-letni Janusz K. Takiej właśnie kary zażądał dla niego prokurator.
- Każdy gwałt jest w pewnym sensie brutalny, w tym jednak przypadku sprawca nie działał szczególnie brutalnie - mówi Maria Wierzejewska-Raczyńska, prokurator rejonowy w Pile. - Tyle, że zgwałcił już drugi raz. Dlatego wyrok jest taki surowy.
Wprawdzie poprzedni wyrok się zatarł i Janusz K. miał już oficjalnie czystą kartotekę, to jednak w takich przypadkach przeszłość znów wyciąga się na wierzch. Dlaczego zgwałcił? Seksuolodzy nie stwierdzili u niego żadnych zaburzeń.
Jego ofiarą tamtej czerwcowej nocy była 29-letnia pilanka, która wracała nad ranem z dyskoteki w "Młynie". Zaczepił ją na chodniku koło Parku na Wyspie. Chciał papierosa, którego ona nie miała. Tyle że nie chodziło mu wcale o papierosa.
Chwycił ją za głowę i zagroził, że jeżeli krzyknie, to ją zabije. Przerażoną kobietę zaciągnął w zarośla na Wyspie i tam zgwałcił. Telefon, który miała przy sobie, zabrał i wyrzucił w krzaki.
Do winy przyznał się tylko częściowo, tyle, że prokurator miał w ręku mocne dowody: obciążały go wyniki DNA. - Trudno mówić, żeby okazał skruchę, skoro kłamał - mówi prokurator Maria Wierzejewska-Raczyńska. - Jego postawa w czasie śledztwa również zaważyła na wysokiej karze.
Polecamy w wydaniu internetowym: Sąd - Niższy wyrok dla trenera siatkarek
NaSygnale.pl: Koszmarny finał jazdy "elką"