Zaginięcie Rybkina cieniem kampanii wyborczej
Zaginięcie jednego z kandydatów na
prezydenta Rosji Władimira Rybkina to główne wydarzenie, które
położyło się cieniem na rozpoczynającej się kampanii
przed zaplanowanymi na 14 marca wyborami prezydenckimi.
We wtorek mija piąty dzień od czasu, gdy po raz ostatni widziano byłego przewodniczącego parlamentu. Milicja wciąż nie jest w stanie natrafić na jego ślad.
"Do dzisiaj sytuacja nie zmieniła się" - powiedział rzecznik moskiewskiej milicji Kiriłł Mazurin cytowany przez Interfax. Dodał, że jego ludzie nie mają informacji, czy "życie i zdrowie Rybkina są zagrożone".
W poniedziałek rano moskiewska prokuratura zdawała się przychylać ku wersji, według której Rybkin nie żyje, jednak śledztwo wszczęte na podstawie artykułu "umyślne zabójstwo" po kilkudziesięciu minutach odwołano.
Tymczasem agencja Interfax-Ukraina poinformowała we wtorek z Kijowa, że jeden z opozycyjnych deputowanych ukraińskiej Rady Najwyższej miał widzieć Rybkina, gdy ten spotykał się z przedstawicielami ukraińskiej opozycji.
_ "Nie rozumiem, dlaczego rosyjska milicja i media podnieśli taki szum z powodu zniknięcia Rybkina, skoro przez cały ten czas można go było z łatwością spotkać w (kijowskim) hotelu Ukraina+"_ - powiedział anonimowy rozmówca agencji.
W poniedziałek podobna informacja, iż Rybkina widziano w podmoskiewskim pensjonacie, do tego w otoczeniu funkcjonariuszy milicji, okazała się najprawdopodobniej "kaczką dziennikarską". Zdementował ją tego samego dnia wieczorem jeden z przedstawicieli podmoskiewskiej milicji.
Zniknięcie w czwartek wieczorem mało popularnego kandydata na prezydenta, któremu sondaże nie dawały nawet jednego procenta, zbiegło się w czasie z jednym z wywiadów, w którym Rybkin określił prezydenta Władimira Putina "największym oligarchą" Rosji i zarzucił jego otoczeniu podejrzane machinacje finansowe.
Wywiad, który opublikował tygodnik "Moskowskije Nowosti", przeszedł bez echa, jednak media przypominają o nim coraz częściej, im więcej czasu upływa od zaginięcia polityka.
"Kiedy Iwan Rybkin szalał i demaskował, nikt go prawie nie słyszał. Gdy Rybkin zamilkł, wywołał efekt eksplodującej bomby" - napisał we wtorek dziennik "Niezawisimaja Gazieta".
Sam Rybkin to polityk, który w latach 90. zrobił ciekawą i błyskotliwą karierę polityczną. Zaczął jako szef opozycyjnej frakcji komunistycznej oraz zwolennik zdominowanego przez lewicę i nacjonalistów parlamentu w przegranym starciu z prezydentem Borysem Jelcynem (październik 1993). Później, lawirując pomiędzy Kremlem i opozycją, został szefem Dumy Państwowej, kierował wpływową Radą Bezpieczeństwa, w 1998 był też wicepremierem.
Dziś znaczenie Rybkina jest minimalne, a on sam zajmuje się głównie działalnością na rzecz zakończenia trwającej od października 1999 roku wojny w Czeczenii. Uważa się go za człowieka Borysa Bieriezowskiego - przebywającego na emigracji w Londynie byłego oligarchy i najbardziej radykalnego przeciwnika prezydenta Władimira Putina. (iza)