Zagadkowa eskalacja w Donbasie. Pierwszy sprawdzian dla Trumpa?
Od niedzieli pod Donieckiem trwają walki, które intensywnością przypominają najgorętsze miesiące konfliktu we wschodniej Ukrainie. Wspierani przez Rosję w otwarty sposób łamią porozumienia z Mińska, a w powietrzu wisi scenariusz katastrofy humanitarnej. Według ekspertów może to być próba sprawdzenia reakcji nowego amerykańskiego prezydenta.
01.02.2017 | aktual.: 01.02.2017 14:15
- Wszędzie widać pozycje artylerii, właśnie minęliśmy na drodze wyrzutnię gradów. Wypalony śnieg wskazuje na niedawne wystrzały. Ciężka artyleria po obu stronach. Ciągle słychać wystrzały, które podobno trwają tu bez przerwy - opisuje sytuację w Awdijiwce Christian Borys, kanadyjski dziennikarz. - Na każdym kroku widać pomoc humanitarną. To wygląda jak w 2014 roku - dodaje, wspominając okres najcięższej wojny.
Położona na obrzeżach Doniecka Awdijiwka to epicentrum nowej eskalacji walk w Donbasie. W niedzielę po okresie relatywnego spokoju kilkunastotysięczna miejscowość została niespodziewanie zaatakowana przez prorosyjskich separatystów - choć rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow utrzymywał, że to Ukraińcy zaatakowali kontrolowane przez siebie miasto. W ciągu ostatnich dni walk zginęło 8 ukraińskich żołnierzy, znaczące straty odnotowała też druga strona.
Nie jest to pierwsza taka eskalacja - do nagłych wybuchów wzmożonych walk, bez oczywistego powodu dochodzi co jakiś czas. Jednak tym razem sytuacja wydaje się inna: ciężki ostrzał trwa już czwarty dzień, zakazane przez porozumienia mińskie rodzaje broni są na pełnym widoku, a intensywność walk jest większa niż poprzednio. Do tego w powietrzu wisi ryzyko katastrofy humanitarnej: mieszkańcy Awdijiwki od kilku dni mają ograniczony dostęp do wody i ogrzewania. To m.in. rezultat uszkodzenia miejscowej koksowni - jednej z największych takich fabryk na świecie, która dostarcza ciepło całemu regionowi. Do tej pory zakład pracował non-stop, bo przerwanie jego funkcjonowania na dłużej grozi długotrwałym wyłączeniem. Obecnie fabryka musi korzystać z zapasowych generatorów. To wszystko w sytuacji skrajnych mrozów, sięgających ponad 20 stopni poniżej zera. Niektóre ukraińskie media określiły Awdijiwkę mianem "ukraińskiego Aleppo"
- Wszyscy tu marzną, bez ogrzewania i bez prądu. Sytuacja jest fatalna. Grady wróciły i niszczą domy i zabijają ludzi. Całe miasto jest pełne ciężkiego sprzętu - mówi Borys. Jak dodaje, wśród ofiar ostrzału miasta byli cywile. Trwa akcja ewakuacyjna dla tych mieszkańców, którzy chcą opuścić miejscowość. Ale jak mówi reporter, niewielu korzysta z okazji, nie mając się dokąd udać.
Mgła wojny
W realiach mgły wojny i ograniczonego dostępu do informacji nie jest jasne, co jest motywem najnowszej eskalacji.
- Nie mamy dostępu do rosyjskich planów i ciężko jest powiedzieć, co stoi za tymi walkami, tym bardziej, że to przyniesie Rosji wizerunkowe straty. W tej chwili wykorzystuje bowiem wszystko to, co jest zakazane przez porozumienia mińskie: pociski grad, ciężką artylerie, moździerze, nawet czołgi. Na dodatek Rosjanie ostrzeliwują cywilne terytoria z cywilnych terytoriów. Niedawno pojawiła się informacja, że jedna z rosyjskich wyrzutni rakiet znajdowała się 450 metrów od przedszkola - mówi WP dr Adam Lelonek, ekspert Fundacji Pułaskiego. Jak dodaje, jedna z teorii podawanych w mediach jest taka, że Ukraińcy przejęli pod miejscowością stację filtrowania wody, która zaopatruje Donieck. Strona ukraińska przyznała, że przejęła niektóre tereny leżące w strefie buforowej. - Ale pewnych informacji nie ma. Niewykluczone, że to działanie obliczone na zwrócenie uwagi państw zachodnich, szczególnie nowej amerykańskiej administracji - dodaje.
To wśród ekspertów najbardziej rozpowszechniona teoria. Jak zwrócił uwagę "Washington Post", do eskalacji pod Donieckiem doszło zaledwie dzień po rozmowie telefonicznej Donalda Trumpa z Władimirem Putine. W tym czasie temat Donbasu, przez długi czas uśpiony, znów znalazł się w centrum uwagi kremlowskich mediów, co często stanowi preludium do znaczących działań politycznych podejmowanych przez Moskwę. Co więcej, liderzy tzw. Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej zaapelowali za pośrednictwem rosyjskich mediów o interwencję dyplomatyczną Władimira Putina i Donalda Trumpa.
Zdaniem Lelonka, eskalacja w Awdijiwce i perspektywa kryzysu humanitarnego może być więc próbą sprawdzenia reakcji Donalda Trumpa.
- To może być gra obliczona na wysondowanie tego, jak odpowie nowy amerykański prezydent. Ale musimy pamiętać, że rosyjska dyplomacja i operacje informacyjne Kremla , choć pozornie mogą wskazywać na jakiś cel, to ich rzeczywisty cel może być inny - mówi ekspert. - Zresztą Rosjanie bardzo szybko adaptują się do zmieniających się warunków, w czym pomaga im jednoosobowe przywództwo - dodaje.