Zaczyna się od papierka po lodach. Kończy na kontenerach gruzu. Lasy wciąż toną w śmieciach

Ponad sto tysięcy metrów sześciennych, czyli około tysiąca dużych wagonów kolejowych - tyle śmieci rocznie wywozi sie z polskich lasów. Koszt takiej operacji? Średnio 20 mln złotych. Lasy toną w śmieciach. A wszystko zaczyna się od przysłowiowego papierka.

Zaczyna się od papierka po lodach. Kończy na kontenerach gruzu. Lasy wciąż toną w śmieciach
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta

21.07.2020 | aktual.: 21.07.2020 16:30

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

O śmieceniu w lasach rozmawiamy z nadleśniczym Arturem Dawidziukiem. "W lesie" pracuje od dwudziestu lat - od jedenastu w Nadleśnictwie Celestynów, wcześniej był pracownikiem Puszczy Białej w Ostrowi Mazowieckiej, a jeszcze wcześniej - w Biurze Urządzania Lasu i Geodezji Leśnej w Olsztynie.

Magdalena Raducha, Wirtualna Polska: Czy Polacy kochają lasy?
Nadleśniczy Artur Dawidziuk: Mam poczucie, że tak. Widać to na prostym przykładzie - coraz więcej osób korzysta z dobrodziejstw lasów. Jedni chodzą na grzyby, inni na jagody. Las to też cenione miejsce wypoczynku i rekreacji. Wiele osób udaje się do niego na spacer, czy też uprawia w lesie sport – rowery, bieganie, jazda konna. Są i tacy, którzy sprawdzają swoje siły w survivalu. Lasy dają dużo możliwości i Polacy z tego korzystają.

To dlaczego w nich śmiecą?
Pytanie bardzo trudne, ale ważne. Powinniśmy szanować miejsce, z którego korzystamy, a które daje nam tyle korzyści. Tak się niestety nie dzieje. Powodów śmiecenia jest kilka. Pierwszy, i trzeba to tak nazwać, to brak kultury osobistej. A to przysłowiowy papierek po lodach, a to puszka po piwie, a to plastikowa butelka po napoju ląduje między drzewami. To są śmieci, które mamy przy sobie, kiedy idziemy na spacer i jakoś z braku być może też świadomości, z lenistwa, zostawiamy je w lesie. Drugi rodzaj śmiecenia jest znacznie groźniejszy. Mówię o śmieciach wyrzucanych w sposób świadomy. Hurtowo.

Las robi wtedy za wysypisko śmieci.
Dokładnie. Często tak go traktują osoby po remoncie mieszkania czy budynku. Nie zawsze uczciwy wykonawca wywozi śmieci na wysypisko. Wybiera las. Czasami to pięć, sześć worków, czasami całe kontenery. Umywalki, muszle klozetowe, lodówki, meble. Są też sytuacje, kiedy ktoś ma dużo opon i wygodniej mu wyrzucić je w lesie, niż oddać do właściwej instytucji. Tak samo części samochodowe dużego kalibru. Kiedyś znaleźliśmy pół przyczepy zgniłych kurczaków...

Obraz
© Archiwum prywatne
Obraz
© Archiwum prywatne

Często jest też tak, że ludzie wywożą odpadki organiczne do lasu. Jakiś trawnik, tuje, kompostownik. Pamiętajmy, że to wszystko też jest śmieciem w lesie. Wyrzucenie dużej ilości trawy w jednym miejscu również jest zagrożeniem dla gleby. Ale to nie jest najgorsze. Najgorsze są śmieci niebezpieczne. Beczki z trupimi czaszkami. Wtedy zaczyna się dodatkowa procedura, ogrodzenie miejsca, zgłoszenie do służb. My tymi wszystkimi śmieciami musimy się zająć. Zebrać, wywieźć, utylizować. To są wysokie koszty finansowe.

Jakie?
Tylko nasze nadleśnictwo rocznie wydaje około 100 tys. złotych na zbiór śmieci. Kiedy przeliczyliśmy sobie, ile kosztuje jedna sadzonka, to jest to złotówka. Czyli mamy sto tysięcy drzewek mniej przez to, że musimy te śmieci zbierać.

Cudze śmieci. Bo to nie są śmieci leśników, a jednak je zbierają. Jakie to są ilości?
W całych Lasach Państwowych w 2018 roku było to 110 tys. metrów sześciennych. Około tysiąca dużych wagonów kolejowych śmieci wyjechało z lasu. Na ich zebranie wydaliśmy łącznie ponad 19 mln zł. Natomiast w 2019 roku było to 108 tys. metrów sześciennych śmieci. Mimo, że było ich nieco mniej, to koszty już były wyższe – sięgały 20 mln złotych.

Obraz
© Lasy Państwowe

Te śmieci, nawet w niewielkich rozmiarach, powodują wiele zagrożeń. Jakich?
Są śmiertelnie niebezpieczne dla zwierząt. Taka plastikowa butelka, często po słodkim napoju, z cienką szyjką, przyciąga owady i małe gryzonie. To pułapka, zwierzęta potrafią się w nich zaklinować i już nigdy nie wyjść, a owady po prostu giną. Tak samo jest w przypadku szkła czy puszek. Tu dodatkowo dochodzi ryzyko skaleczenia się zwierzęcia. Śmieci w lesie mogą przyczynić się do powstawania pożarów. Mało kto wie też, że zarówno plastik, szkło, czy aluminium to zagrożenie toksynami. W tych tworzywach często znajdują się trujące substancje, które mogą skazić glebę. Tylko kilka kropel skaża kilkanaście metrów kwadratowych gleby.

Obraz
© Lasy Państwowe

W takim razie musi to też wpływać na roślinność.
Słaba gleba sprawia, że krzewy usychają. Dotyka to też drzew. Oczywiście wszystko zależy od rodzaju substancji, ale często roślinność sobie z tym nie radzi.

To też, idąc dalej, zagrożenie dla zdrowia ludzkiego?
Oczywiście. Te substancje trujące mogą dojść do wodonośnych warstw gleby. Czyli skazić wodę pitną, a więc i ludzki organizm.

A co z takim bezpośrednim zagrożeniem dla osób korzystających na co dzień z lasu?
Ono też istnieje. Chociażby to rozbite szkło, którego ktoś nie dostrzeże będąc na spacerze. A skaleczenie się daleko od cywilizacji może mieć poważniejszy wpływ na nasze zdrowie. Tak samo nie wiemy, czy na tym szkle nie znajdują się jakieś szkodliwe substancje. Ale są śmieci, z tej grupy zagrożenia, które mogą być gorsze od szkła.

Takie jak?
Zużyte strzykawki. Kiedyś w sąsiednim nadleśnictwie leśniczy znalazł worek, postanowił go zebrać, a w środku były niezabezpieczone strzykawki. W momencie podnoszenia worka ukuł się. To była wielka tragedia dla niego, ale mogła zdarzyć się każdemu z nas. Nie wiadomo było przecież, co to za strzykawki, jakie tam były substancje, więc rozpoczął wszystkie badania w kierunku HIV, żółtaczki. To strasznie niewdzięczne. Staramy się las trzymać w jak najlepszym porządku, a takie sytuacje podcinają nam nogi.

Obraz
© Archiwum prywatne

Ludzie czują się bezkarni?
Pracując w lasach od 2000 roku mogę stwierdzić, że ludzie coraz mniej czują się bezkarni. Ale niestety nie jest też tak, że są świadomi istniejącego prawa i kar. Cały czas wiele osób myśli, że uda im się oszukać system. Ale my coraz więcej ludzi łapiemy i karzemy. To nie jest oczywiście tak, że każdy, kto wyrzuci śmieci, zostanie przyłapany, ale wiele osób tak. Mamy kamery, fotopułapki.

Obraz
© Archiwum prywatne
Obraz
© Archiwum prywatne

Od 500 do 5000 zł. To wysokość grzywien za śmiecenie w lesie. Czy te kary są adekwatne? Skoro ludzie wywożą śmieci do lasu, czy mogą myśleć, że im się to zwyczajnie bardziej opłaca? Mandat jest niższy od kosztu uporania się ze śmieciami?

Niestety jest w tym dużo racji. Myślę, że patrząc na rodzaje śmieci wywożonych do lasów, na pewno część osób podchodzi do sprawy pragmatycznie. Nie mówię tu o śmieciach bytowych, zwykłych, a o śmieciach niebezpiecznych. Takich, za które dużo musimy zapłacić przy ich utylizacji. Myślę, że część z tych osób kalkuluje – no dobrze, najwyżej dostanę 500 zł mandatu, ale za utylizację beczek zapłacę kilka tysięcy. Ludzie ulegają pokusie.

To myślenie biznesowe. Mimo że je potępiamy, wciąż istnieje. Taki pragmatyzm biznesowy jest jednak zgubny. Wraca jak karma. Skażę glebę, wodę pitną, a mieszkam w okolicy i jest duże prawdopodobieństwo, że to skażenie dotknie mnie, albo moich bliskich, rodzinę, znajomych. O tym już biznesowi pragmatycy zapominają. Czym jest próba zaoszczędzenia w obliczu czegoś takiego?

Są i tacy, którym zależy na czystym lesie.
Zdecydowanie. Jest wiele akcji oddolnych. Często grupy mieszkańców organizują się do zbierania śmieci. Ludzie takim działaniem pokazują, że chcą korzystać z czystego lasu. Poza grupowym zbieraniem śmieci robią też "małe rzeczy", na przykład tam, gdzie nie ma śmietników, przyczepiają do drzew worki, później nawet sami je opróżniają. Apelują i przypominają, by "nie zostawiać po sobie badziewia".

Obraz
© Archiwum prywatne

Co każdy z nas może zrobić, by dołożyć cegiełkę do czystszego lasu?
Zacząć od prostych działań. Zachęcamy do udziału w akcji #Zabierz5zLasu. Zabawa zapoczątkowana przez Lasy Państwowe polega na zebraniu i wyniesieniu z lasu przynajmniej pięciu śmieci, udokumentowaniu realizacji zadania w mediach społecznościowych i wytypowania kolejnych osób do podjęcia wyzwania.

Obraz
© Lasy Państwowe

Jestem też zwolennikiem podejścia, by nie być biernym. Widzisz – reaguj, oczywiście adekwatnie do sytuacji. Jeśli jakaś osoba wrzuca śmieć w krzaki, powiedz jej, żeby podniosła, że źle robi. Jak jest sytuacja o większej skali, zadzwoń, zrób zdjęcie i nam prześlij. My już wiemy, jak się tym zająć i co zrobić.

Im bardziej wspólnie zadbamy o las, tym przyjemniej będzie z niego korzystać.

Razem z Wirtualną Polską podejmij #EkoWyzwanie! Pochwal się swoimi osiągnięciami na dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Komentarze (22)