Zabójstwo księdza. Podejrzany nie odpowie za zbrodnię?
Podejrzany o zabójstwo księdza ze Szczytna najprawdopodobniej nie stanie przed sądem. Biegli psychiatrzy stwierdzili, że w chwili popełniania zabójstwa nie miał zdolności do kierowania swoim postępowaniem.
Do tragedii w parafii św. Brata Alberta w Szczytnie doszło na początku listopada. 27-letni mężczyzna wdarł się do budynku plebanii. Gdy wyszedł do niego proboszcz parafii ks. Lech Lachowicz, napastnik zaatakował go, zadając mu szereg ciosów metalowym toporkiem w głowę.
Duchowny został przewieziony do szpitala, lekarze od początku określali jego stan jako krytyczny. Kilka dni później ks. Lachowicz zmarł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
Tusk skrytykował koalicjantów. Poseł Polski 2050 odpowiada
Biegli orzekli, że był niepoczytalny
Policja zatrzymała 27-latka, któremu po napadzie postawiono zarzut usiłowania zabójstwa. Po śmierci ks. Lachowicza zarzut jednak zmieniono.
- Zmieniliśmy zarzut po tym, jak prokuratura uzyskała opinię biegłego z zakresu medycyny sądowej. Z tej opinii wynika, że śmierć pokrzywdzonego była bezpośrednio związana z działaniem sprawcy. Początkowy zarzut usiłowania zabójstwa zmieniono na zarzut dokonania zabójstwa - tłumaczy rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie, Daniel Brodowski.
Podejrzanego 27-latka przebadali biegli psychiatrzy. Stwierdzili, że mężczyzna nie miał zdolności do kierowania swoim postępowaniem w chwili popełnienia czynu. To oznacza, że prawdopodobnie nie stanie przed sądem, by odpowiadać za zabójstwo.
Jeśli opinia nie zostanie zakwestionowana, prokuratura planuje skierować wniosek do sądu o umieszczenie mężczyzny w placówce lecznictwa psychiatrycznego.
27-latek wciąż pozostaje w areszcie śledczym, w którym ma zapewnioną opiekę i ochronę.
Śmierć księdza Lachowicza, który był proboszczem parafii św. Brata Alberta, wstrząsnęła lokalną społecznością. Duchowny miał 72 lata i był budowniczym kościoła, w którym służył.