Zabójstwa emerytek w Warszawie. Ekspert: Jedna poszlaka nie wystarczy
- Na podstawie pierwszych strzępków informacji wygląda to na proceder mający na celu korzyść finansową dla sprawców - przynajmniej dwóch - komentuje w rozmowie z WP prof. Paweł Waszkiewicz z Katedry Kryminalistyki UW doniesienia dot. serii zabójstw w Warszawie. Jak dodaje, sprawców "mogło być także więcej". Ekspert podkreśla jednak, że "w takiej sprawie nie wystarczy tylko oprzeć się na jednej poszlace". - To jest dobre dla autorów słabych kryminałów - mówi.
W Warszawie w lutym doszło do odnalezienia ciał trzech emerytek - w mieszkaniach w Śródmieściu, na Ochocie i na Ursynowie. Ostatnie ze zdarzeń miało miejsce w nocy z poniedziałku na wtorek. Serwis Miejski Reporter podaje też nieoficjalnie, że jest czwarta ofiara - emerytka z Ochoty. Każdą z tych sytuacji miało łączyć to, że kobiety najprawdopodobniej zostały uduszone, a ich mieszkania okradzione. W sprawie miały zostać zatrzymane dwie osoby.
"Trwają intensywne czynności procesowe w związku z ujawnieniem wczoraj zwłok w bloku przy ul. Wąwozowej. Sprawa jest rozwojowa, poważna i dotyczy wielu czynów o charakterze zbrodniczym. Termin konferencji prasowej, która planowana jest na późne godziny wieczorne dziś lub godziny popołudniowe jutro, zostanie podany dziś po godzinie 16:30. Do tego czasu nie będziemy udzielać żadnych informacji z uwagi na dobro śledztwa" - przekazano w środowym komunikacie Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wojsko Polskie rośnie w siłę. "Polska staje się graczem"
Prof. Paweł Waszkiewicz z Katedry Kryminalistyki Uniwersytetu Warszawskiego, związany z Instytutem Wymiaru Sprawiedliwości, zapytany w rozmowie z Wirtualną Polską o to, czy na tym etapie można już łączyć sprawy tych zabójstw, przekazał, że "można je łączyć śledczo". - Jednak nie można na obecnym etapie przesądzać, że to są ci sami sprawcy, to wymaga na pewno znacznie większej pracy z już zabezpieczonym materiałem dowodowym oraz ujawnieniem dalszych jego elementów.
- Kryminalistycznie modus operandi jest bardzo ważną przesłanką do tego, żeby łączyć sprawy ze sobą, ale kolejne etapy to np. weryfikacja materiału dowodowego, który został zabezpieczony w poszczególnych miejscach. Obecnie to są trzy sprawy, ale potencjalnie pojawiają się też inne, w których ten sposób działania był bardzo podobny, one mogły np. nie zakończyć się śmiercią pokrzywdzonych - przekazał ekspert.
Jak dodał, "na podstawie materiału dowodowego należy zweryfikować, czy ślady - ujawnione i zabezpieczone w tych różnych miejscach - pokrywają się z materiałem porównawczym pobranym od zatrzymanych". - Mówimy o wszystkich możliwych typach śladów - liniach papilarnych, śladach biologicznych, śladach pozostawionych przez narzędzia, których używali czy też przez obuwie, w które byli ubrani.
"Nie wystarczy tylko oprzeć się na jednej poszlace"
Na pytanie o to, jak bardzo cała historia może być potencjalnie skomplikowana, prof. Waszkiewicz przekazał, że "bez dogłębnej znajomości spraw to jest trochę wróżenie z fusów".
- Jeżeli jest sprawa, w której jest kilka czynów, nie wystarczy tylko oprzeć się na jednej przesłance czy poszlace, że to jest ten sam sposób działania - to jest dobre dla autorów słabych kryminałów czy seriali kryminalnych. Ale dla składu orzekającego to jest niewystarczające, muszą być też inne dowody, świadczące o tym, że tych czynów dokonały osoby, które zostały zatrzymane.
O działaniach w tej sprawie ekspert powiedział: - Pierwsze etapy to zakończenie oględzin i czynności na ostatnim miejscu zdarzenia, przeanalizowanie wszystkich śladów, które zostały zabezpieczone na poprzednich oraz przeanalizowanie wszystkich spraw, które z jakiegoś powodu wyglądają podobnie; sprawdzenie dowodów i śladów, które tam zostały zabezpieczone i weryfikacja z materiałem porównawczym pobranym od zatrzymanych.
- Będzie też analizowany materiał z innych źródeł - z systemu monitoringu z okolic tych trzech miejsc, czy tam się pojawiali, czy ich telefony się tam logowały. Świadkom mogą zostać okazane fotografie albo sami zatrzymani, jest też możliwość przeszukania miejsc zamieszkania zatrzymanych - czy nie ma efektów ich działania z poprzednich zdarzeń, ale też pod kątem sprawdzenia ich aktywności w sieci. Cały obszar śladów cyfrowych przez nich pozostawionych.
"Jeżeli było ich dwóch, to mogło być także więcej"
Prof. Waszkiewicz podkreślił też, że "należy się dowiedzieć, czy osoby zatrzymane są wszystkimi osobami, które były zaangażowane w ten proceder". - Bo nie było to działanie jednej niezorganizowanej osoby, tylko - jak obecnie wszystko wskazuje - co najmniej dwuosobowej grupy działającej wedle pewnego schematu.
- Historia kryminalistyki pokazuje, że najczęściej przy sprawcach seryjnych mamy do czynienia z pojedynczo działającymi osobami, ale oni często nie działają dla celu wzbogacenia się. Z tych pierwszych strzępków informacji z komunikatów prokuratury wygląda to na proceder mający na celu korzyść finansową dla tych sprawców - przynajmniej dwóch. Jeżeli było ich dwóch, to mogło być ich także więcej - przykładowo ktoś, kto typował te miejsca/osoby pokrzywdzone czy ktoś, kto ich przywoził i odbierał z tych miejsc. Może był ktoś, kto nie wiedział, że tam dochodziło do zabójstw, ale był paserem i zajmował się później upłynnieniem tych przedmiotów, równocześnie się na tym wzbogacając - przekazał ekspert.
Jak dodał, mimo wszystko "jest daleki od tego, żeby straszyć, że jest jakaś grupa, która działa i będzie działać dalej". - Dzięki sprawnej reakcji Policji, zaalarmowanej przez czujnego pracownika banku bardzo szybko udało się te osoby zatrzymać - podkreślił.
Aleksandra Wieczorek, dziennikarka Wirtualnej Polski