Zabójczy wirus jest blisko - nie panikuj!
Już wiemy, że wirus A/H1N1 zabija na Ukrainie. Na nową grypę zmarła co najmniej jedna osoba, 11 jest hospitalizowanych. Ogółem wskutek powikłań pogrypowych w ciągu niecałych dwóch tygodni śmierć poniosło ok. 30 osób. Szpitale są przepełnione, w aptekach brakuje lekarstw. Kwarantannę ogłoszono w 9 obwodach na zachodzie kraju. Takie dramatyczne informacje docierają do nas zza wschodniej granicy. Jak duże jest zagrożenie? - Samo podanie liczby zgonów jest informacją niepełną, fałszującą obraz. Nic nie wiemy o skali zachorowań. Dopóki nie dostaniemy tych danych, nie nakręcajmy histerii - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską dr n. med. Paweł Grzesiowski, epidemiolog z Narodowego Instytutu Leków.
WP: Joanna Stanisławska: Panie doktorze, czy to tylko kwestia czasu aż ludzie zaczną umierać w Polsce?
Dr n. med. Paweł Grzesiowski:- Nie wpadajmy w panikę. Czekamy na pełne informacje od służb sanitarnych Ukrainy. Dziś wiemy tylko, że miało miejsce 30 zgonów wskutek powikłań pogrypowych, ale nie znamy tła epidemiologicznego. Nie mamy wiedzy o tym, ile osób zachorowało na wirus A/H1N1. Bo jeżeli się okaże, że na Ukrainie jest 50 tys. chorych, a 30 osób zmarło, to wtedy mówimy – „tylko”, bo to się absolutnie mieści w statystykach grypy. Ale jeżeli to będzie sto osób i z tego było 30 zgonów, to mamy 30% śmiertelność i wówczas należałoby całą Ukrainę otoczyć kordonem i ogłosić kwarantannę. Taka sytuacja byłaby dramatycznie niebezpieczna.
WP: W tej chwili jednak informacje, jakie docierają do nas z Ukrainy są bardzo dramatyczne.
- Ukraińskie raporty epidemiologiczne mówiły o wzroście zachorowań na grypę od początku października. Nie można więc powiedzieć, że dzieje się coś absolutnie nieprzewidzianego. Kroki, jakie w tej chwili podejmują władze, są wykonywane pod presją mediów, a nie pod wpływem zdrowego rozsądku. Już się mówi o rozpylaniu środków dezynfekujących w powietrzu, a to kompletnie absurdalne, wynikające ze stresu, posunięcia. Warto też zwrócić uwagę, że wieści płynące z Meksyku też na początku były bardzo dramatyczne. Snuto najstraszliwsze scenariusze, po jakimś czasie okazało się jednak, że ludzie przestali umierać.
WP:
Jak szybko wirus A/H1N1 się rozprzestrzenia? Czy zawsze jest zabójczy?
- Wirus rozprzestrzenia się od człowieka do człowieka bardzo szybko. Sześć tygodni zajęło mu wyjście z Meksyku i opanowanie całego globu. 10 czerwca Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła światową pandemię. Tak jak wirus zwykłej grypy, również wirus świński ma dwie odmiany, jedną bardziej zjadliwą, a drugą mniej. Być może ta bardziej zjadliwa jest postacią dominującą na Ukrainie. Ale na ten moment tego nie wiemy.
WP:
Jak postępować w przypadku zagrożenia grypą A/H1N1?
- Zalecenia są podobne, jak w przypadku zwykłej grypy. Unikajmy kontaktu z chorymi. Jeżeli wiemy, że ktoś ma gorączkę, kicha czy kaszle, starajmy się nie mieć z tą osobą styczności, a jeśli jest to konieczne, zabezpieczajmy drogi oddechowe. Oprócz tego jak najczęściej myjmy ręce. Na ten rodzaj grypy nie ma w tej chwili w Polsce dostępnej szczepionki. Szczepienie na grypę sezonową w żaden sposób przed odmianą świńską nie chroni. Ale ci, którzy w zeszłym roku mieli wskazania do szczepień, powinni się do nich zastosować.
WP:
Jak w tej chwili wygląda sytuacja w Polsce?
- O tym, że wirus A/H1N1 jest w Polsce wiemy już od kwietnia. Mamy ponad 100 potwierdzonych przypadków zachorowań. Jak wynika z danych Krajowego Ośrodka ds. Grypy, ilość zachorowań na grypę, w tym także świńską, jest 2-3 wyższa niż w zeszłym roku. Prawdopodobnie mamy do czynienia z efektem sumowania się dwóch wirusów - świńskiego i sezonowego.
Rozmawiała Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska