Zabójca 5‑letniej Laury dostał 25 lat
Na 25 lat więzienia skazał wrocławski sąd 19-letniego Tomasza B. za wyjątkowo okrutne zgwałcenie i zabicie 5-letniej Laury. Sąd w uzasadnieniu wyroku mówił o "zbrodni haniebnej", a zabójcę nazywał "człowiekiem bez skrupułów i hamulców". Wyrok nie jest prawomocny.
24.09.2003 | aktual.: 24.09.2003 16:31
Przewodnicząca składu sędziowskiego Sądu Okręgowego we Wrocławiu Lidia Hojeńska wyjaśniła, że oskarżony nie mógł być skazany na dożywocie, gdyż "w chwili popełnienia zabójstwa nie był pełnoletni". "25 lat więzienia to najwyższa kara, jaką sąd mógł wymierzyć oskarżonemu" - uzasadniła wyrok.
Do wyjątkowo brutalnego gwałtu oraz zabójstwa 5-letniej Laury z Mokronosu, wsi k. Wrocławia doszło w kwietniu 2002 r. Tomasz B. znał dobrze Laurę, gdyż bywał częstym gościem w jej domu. "Dziewczynka zaprzyjaźniła się z mężczyzną i darzyła go zaufaniem" - mówiła Hojeńska. Dlatego czyn był tym bardziej "haniebny i odrażający, gdyż dziewczynka myślała, że w towarzystwie Tomasza B. jest bezpieczna".
Feralnego dnia Laura zauważyła idącego w stronę lasu Tomasza B. i postanowiła pójść z nim kilka kroków. Dziecko zmierzało do domu. Już w drodze do lasu Tomasz B. - jak wyjaśniał w sądzie - podjął decyzję o "stosunku seksualnym z 5-latką".
"Dziewczynka nie stawiała oporu, nawet gdy B. zaproponował jej, aby weszła w zarośla" - mówiła Hojeńska. Dopiero, gdy Tomasz B. kazał się jej rozebrać Laura odmówiła. Wtedy Tomasz B. siłą obezwładnił dziecko, zgwałcił je, a potem przestraszył się swojego czynu. Aby ukryć przestępstwo, postanowił zabić Laurę, zaś jej zwłoki ukryć w lesie.
Zmasakrowane ciało dziewczynki znaleziono w lesie koło wsi, gdzie mieszkała, kilkanaście godzin po zabójstwie. Laury szukali mieszkańcy wsi z policją i... Tomaszem B.
Sędzia dodała, że podczas całego procesu oskarżony ani razu nie okazał skruchy czy żalu. Biegli lekarze orzekli, że Tomasz B. nie był niepoczytalny w chwili popełnienia zabójstwa. "Ma, co prawda, osobowość niedojrzałą emocjonalnie, ale potrafi odróżnić zło" - podkreśliła Hojeńska.
Z zasądzonej kary nie była zadowolona matka dziewczynki. Przez cały czas odczytywania wyroku, zwłaszcza w tych momentach, gdzie był odczytywany opis zbrodni oraz obrażeń, jakich doznała Laura, kobieta płakała. "Dla mnie ten wyrok nic nie oznacza. Niczego nie zmienia w moim życiu. Laury już nie ma" - mówiła Edyta S. Przyznała, że nie wie, czy dożywocie dla Tomasza B. by ją satysfakcjonowało. (kjk)