Trwa ładowanie...
d4aioen
15-09-2004 15:17

"Zabiłem, ale nie wiem co się stało"

Ponowny proces buddysty Rajmunda P., oskarżonego o
zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem swojej 24-letniej kochanki, rozpoczął się przed wrocławskim Sądem Okręgowym. Oskarżony ponownie przyznał się do zabójstwa. Odmówił
jednak składania wyjaśnień, tłumacząc, że "ciągle nie rozumie, co
stało się tamtego dnia".

d4aioen
d4aioen

45-letni Rajmund P., buddysta, terapeuta i dziennikarz, został oskarżony o wyjątkowo brutalne zabicie swojej 24-letniej kochanki - Doroty W., która początkowo była jego pacjentką. Mężczyzna zaczął najpierw dusić kobietę, potem ciało konającej obłożył kadzidełkami i odbył półgodzinne medytacje. Na ścianie napisał (prawdopodobnie krwią)
: "Jeśli mnie kocha, przeżyje. To karma 15.30". Potem zadał ofierze 31 ciosów siekierą i nożem m.in. w głowę, klatkę piersiową oraz szyję.

Rajmund P. wyrokiem sądu I instancji został skazany na 15 lat więzienia. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu uchylił jednak ten wyrok i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia. Wpłynęła na to m.in. nowa opinia biegłych psychiatrów. Twierdzą oni, że mężczyzna w chwili zabójstwa był "nie w pełni poczytalny". Wcześniej inni lekarze uznali P. za zdrowego.

Do zabójstwa doszło w 2002 r. w mieszkaniu Doroty W. Oskarżony zaproponował kochance masaż i podczas jego wykonywania, zabił ją. Później wyszedł z mieszkania. O całym zajściu poinformował żonę, aby ją przekonać, że romans z kochanką został definitywnie zakończony. Kobieta uwierzyła mężowi dopiero wtedy, gdy pokazał zakrwawione rzeczy zamordowanej. Wówczas żona zawiadomiła policję.

d4aioen
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4aioen
Więcej tematów