Zabiła córeczkę z biedy?! Nowe fakty
Śledczy twierdzą, że to Iwona O. (45 l.) zabiła córeczkę Alicję (†9 l.) i ciężko poraniła drugą. Ola (3,5 l.) walczy o życie. Ich matka podcięła sobie żyły i też trafiła do szpitala. Prokurator postawił jej zarzut zarzut zabójstwa i usiłowania zabójstwa.
– To, co zobaczyłam po wejściu do tego mieszkania będzie mnie prześladować do końca życia. W pokoju na łóżku, obok siebie, na wznak leżały Ala i Ola. Całe we krwi. Ala już nie żyła, a młodsza Ola jęczała jeszcze, miał cztery wielkie rany. Zaczęłam krzyczeć, potem razem z mężem wynieśliśmy Olę do naszego mieszkania i wezwaliśmy policję – opowiada wstrząśnięta pani Maria, sąsiadka Iwony O. (45 l.). To ona odkryła przerażającą tragedię, do której doszło w piątek w Stargardzie Szczecińskim.
Pani Maria ledwie zna Iwonę O. Niby mieszkają tuż obok siebie, ale dopiero od czterech miesięcy. Feralnego dnia około godziny 17 babcia Alicji (†9 l.) i Aleksandry (3,5 l.) zapukała do drzwi sąsiadki mówiąc, że nie może dostać się do mieszkania córki. – Może pani widziała Iwonę? – spytała. Chwilę porozmawiały. A potem babcia wyszła na podwórko mówiąc, że Iwona pewnie wyszła z dziećmi na spacer, więc zaczeka na nie na podwórku. Po chwili pani Maria usłyszała, jak otwierają się drzwi do mieszkania sąsiadki. Gdy wyjrzała na klatkę, nikogo tam nie było. Zobaczyła tylko, że drzwi do mieszkania są uchylone. Zaniepokojona weszła do środka...
Policjanci otrzymali zgłoszenie o tragedii przy ul. Spokojnej ok. godz. 17. W mieszkaniu znaleźli ciało 9-letniej dziewczynki z ranami od noża. W domu był odkręcony gaz. Młodsza siostra dziewczynki z ranami klatki piersiowej w okolicy serca oraz brzucha została przewieziona do szczecińskiego szpitala. Była w krytycznym stanie. W piątek wieczorem przeszła poważną operację.
Jak doszło do tej tragedii? Z ustaleń policji wynika, że tego dnia do południa dziećmi opiekowała się ich ciocia. Po południu do mieszkania wróciła z pracy matka dziewczynek. To wtedy mógł rozegrać się ten koszmar. Policja natychmiast zaczęła poszukiwania Iwony O. Trwały one kilkanaście godzin. Dopiero o godz. 9 rano w sobotę policjanci i funkcjonariusze Straży Ochrony Kolei znaleźli matkę obu dziewczynek w spalonym wagonie sypialnym, który stał na torze nr 10 przy dworcu kolejowym w Stargardzie. Stąd natychmiast została przewieziona na komendę policji. Tam jednak zauważono, że Iwona O. ma podcięte nadgarstki i ranę brzucha. Karetką została więc przewieziona do szpitala, na operację. Przez wiele godzin ani policja, ani prokuratorzy nie mogli przesłuchać matki dziewczynek. Lekarze pozwolili na to dopiero w niedzielę.
– Iwona O. została przesłuchana w szpitalu w Stargardzie Szczecińskim. Zostały jej postawione zarzuty zabójstwa swojej 9-letniej córki Alicji i usiłowania zabójstwa drugiej 3,5-letniej córki Aleksandry. Grozi jej dożywocie. Kobieta nie przyznaje się do zarzucanych jej czynów i odmówiła składania wyjaśnień – powiedziała nam Jolanta Śliwińska z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
Dla mieszkańców osiedla przy ul. Spokojnej w Stargardzie, wiadomość o rodzinnej tragedii była szokiem. Tym bardziej, że nie wiadomo, co kobietę pchnęło do takiej desperacji.
– U nas przecież jest taka spokojna. Niedawno jeszcze widzieliśmy, jak matka chodziła z dziećmi po podwórku, opiekowała się nimi, a teraz nagle taka straszna wiadomość. To niepojęte – mówi jeden z nich.
W domu Iwony O. nie przelewało się. Rodzina była biedna. Matka wychowywała córki sama. Cięgle borykała się z problemami finansowymi. Jak podała stacja RMF FM mogły wynikać one z uzależnienia kobiety od gier hazardowych, przede wszystkim od gry na automatach.
Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Pies dusi się w aucie, a pan wczasuje