Zaatakował maczetą kierowcę i pasażera autobusu
Mężczyzna uzbrojony w maczetę zaatakował pasażera w nocnym autobusie linii N6. Zranił go w głowę i obciął kawałek palca. Następnie rzucił się na kierowcę, szarpał się z nim, próbując przejąć kierownicę. Gdy mu się to nie udało, uciekł z autobusu.
Takie dramatyczne sceny rozegrały się w piątek po godz. 22 na al. Jana Pawła II. To był pierwszy kurs tego autobusu. Wyjechał z zajezdni przy ul. Limanowskiego. Początkowo byli w nim tylko kierowca i pasażer 55-letni łodzianin Sławomir Zalewski, także pracownik MPK, który wracał po pracy do domu.
- Ten wariat wsiadł gdzieś przy ul. Klonowej i usiadł z tyłu autobusu - opowiada mężczyzna. - Byliśmy na al. Jana Pawła II w okolicy ul. Wróblewskiego, gdy poczułem uderzenie w głowę. Złapałem się za nią ręką. Wtedy uderzył mnie drugi raz, trafiając w palec i niemal odcinając mi go. Obróciłem się, ale on nadal mnie okładał po głowie i barku. Atakował jakąś maczetą.
Gdy pasażer zalał się krwią, szaleniec rzucił się na kierowcę. Bił go i wyrywał mu kierownicę. - Kierowca ciągnął ją w lewo, a bandyta w prawo - opowiada dalej Sławomir Zalewski. - Udało mi się jakoś go odepchnąć i przewrócić. Gdyby autobus skręcił, to mógłby spaść z wiaduktu. Kierowca zdołał zatrzymać pojazd. Napastnik otworzył drzwi i uciekł.
Ranny pasażer trafił do szpitala im. WAM. Ma rany cięte głowy i barku. Niestety lekarze musieli amputować zmiażdżony palec. Kierowca trafił do szpitala Kopernika, ale po opatrzeniu wrócił do domu.
- Sprawę badają policjanci z VIII komisariatu - mówi podinsp. Magdalena Zielińska, rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Łodzi. - Zabezpieczyliśmy nagranie z monitoringu w autobusie. W poniedziałek zostanie zbadane w laboratorium kryminalistyki. Według opisu poszkodowanych napastnik ma około 35 lat. Miał krótko przystrzyżoną brodę i wąsy. Wzrostu około 170 cm. Ubrany był w białą kurtkę, ciemne spodnie i bluzę z kapturem.
Polecamy w internetowym wydaniu: www.lodz.naszemiasto.pl