Za zwrot "polskie obozy" ma grozić do 3 lat więzienia, a nie do 5 lat
• Za zwrot typu "polski obóz" ma grozić do 3 lat więzienia, a nie do 5 lat - jak wcześniej proponowano
• To wynik uzgodnień międzyresortowych dotyczących projektu autorstwa Ministerstwa Sprawiedliwości
20.06.2016 | aktual.: 20.06.2016 07:51
W lutym br. Ministerstwo Sprawiedliwości przedstawiło projekt wprowadzający do polskiego prawa nowe przestępstwo - "publicznego i wbrew faktom przypisywania Rzeczypospolitej Polskiej lub narodowi polskiemu udziału, organizowania lub współodpowiedzialności za zbrodnie III Rzeszy", za co groziłoby do 5 lat więzienia. Za nieumyślne prezentowanie takich treści groziłaby grzywna lub kara ograniczenia wolności. Śledztwo wszczynałby prokurator IPN; wyrok byłby podawany do publicznej wiadomości.
MS informowało wtedy, że chce ponadto umożliwić wytaczanie procesów cywilnych, m.in. przez IPN czy organizacje pozarządowe, za używanie słów typu "polski obóz" oraz zapisać w konstytucji, że "dobre imię RP i narodu polskiego podlega ochronie prawnej". "Dość robienia z Polski sprawców Holokaustu. Ta ustawa jest właśnie po to, aby w mediach zagranicznych nie szkalowano Polski, nie przypisywano nam współodpowiedzialności za Holokaust" - mówił wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki.
W toku uzgodnień MSZ i Rządowe Centrum Legislacji podkreślały, że za nowe przestępstwo powinno grozić do 3 lat więzienia, a nie do 5.
"Sankcja za umyślne kłamstwo historyczne wydaje się być niespójna z dotychczasowymi regulacjami w podobnym przedmiocie" - napisał w opinii wiceszef MSZ Aleksander Stępkowski. Dodał, że do 3 lat więzienia grozi za zaprzeczanie zbrodniom nazistowskim i komunistycznym; za znieważenie RP i narodu polskiego oraz znieważenie prezydenta RP. Zdaniem MSZ istnieje też ryzyko, że mogłoby to być nadmierną ingerencją w wolność wypowiedzi, gwarantowaną konstytucją i europejską Konwencją o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności.
Prezes Rządowego Centrum Legislacji Jolanta Rusiniak zwracała zaś uwagę że "ponieważ można przypuszczać, że w większości naruszenie to będzie miało miejsce poza granicami RP, proponuje się uzupełnić uzasadnienie o wskazanie przewidywanej skuteczności ścigania sprawców tego przestępstwa, którzy są cudzoziemcami oraz popełnili przestępstwo poza granicami Polski".
Prezes IPN Łukasz Kamiński oceniał z kolei, że ściganie powinno być ograniczone do "najbardziej jaskrawych oraz intencjonalnych zachowań, których szkodliwość społeczna jest największa". Dodał, że wyłącznym organem do prowadzenia procesów cywilnych w imieniu państwa jest Prokuratoria Generalna.
Według datowanego na 6 czerwca zaktualizowanego projektu - znajdującego się na rządowych stronach legislacyjnych - karami za nowe przestępstwo ma być grzywna lub do 3 lat więzienia. "Są one adekwatne do stopnia społecznej szkodliwości tego przestępstwa i odpowiadające obecnym unormowaniom w zakresie kar za przestępstwa o podobnym charakterze" - napisano w uzasadnieniu.
Projekt nowego brzmienia przepisu głosi, że chodzi o publiczne i wbrew faktom pomawianie narodu polskiego lub państwa polskiego o odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za popełnione przez III Rzeszę Niemiecką zbrodnie nazistowskie - określone w art. 6 Karty Międzynarodowego Trybunału Wojskowego, które podlegały jurysdykcji MTW w Norymberdze - lub o inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne.
Dopisano ponadto, że taka sama kara ma grozić również temu, kto "w inny sposób rażąco pomniejsza odpowiedzialność rzeczywistych sprawców tych zbrodni". Według uzasadnienia, takimi wypowiedziami byłoby np. "drastyczne minimalizowanie" zamiaru sprawców lub skali tych zbrodni.
Według projektu, nie będzie przestępstwem popełnienie tego czynu "w ramach działalności artystycznej lub naukowej". Zapisano ponadto, że nowy przepis będzie się stosować do obywatela polskiego oraz cudzoziemca - "niezależnie od przepisów obowiązujących w miejscu popełnienia czynu".
W uzasadnieniu podkreślono, że karalność takich stwierdzeń jest obecna w dorobku prawnym Unii Europejskiej - decyzji ramowej z 2008 r. ws. zwalczania pewnych form i przejawów rasizmu i ksenofobii za pomocą środków prawnokarnych. Zgodnie z nią, państwa członkowskie są zobowiązane do zapewnienia karalności umyślnych czynów polegających na publicznym aprobowaniu, negowaniu lub rażącym pomniejszaniu zbrodni określonych w art. 6 Karty Międzynarodowego Trybunału Wojskowego.
Nowy przepis będzie stanowić "funkcjonalne uzupełnienie implementacji do polskiego porządku prawnego wskazanej decyzji ramowej" - napisano w uzasadnieniu. Dodano, że wypowiedzi fałszujące fakty historyczne, związane ze zbrodniami w niemieckich obozach, dezawuują ich rzeczywisty charakter, a tym samym są czynami, których treść koresponduje z decyzją ramową.
Uzasadnienie podkreśla, że zgodnie z przepisami UE ws. jurysdykcji i uznawania orzeczeń sądowych osoba, która mieszka w państwie członkowskim, może być pozwana w innym państwie członkowskim w sprawach dotyczących roszczeń cywilnoprawnych m.in. o odszkodowanie, które wynikają z czynu zagrożonego karą - przed sąd, do którego wniesiono akt oskarżenia. Dodano, że instrumenty prawa karnego UE "gwarantują szerokie możliwości transgranicznego egzekwowania grzywien orzeczonych wobec obywateli innych państw członkowskich UE".
Nowy przepis jest zgodny z konstytucją, a orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego potwierdza, że wolność wyrażania poglądów nie ma charakteru absolutnego i może podlegać ograniczeniom - głosi uzasadnienie. Dodano, że rażące fałszowanie prawdy historycznej o sprawcach najpoważniejszych zbrodni "stanowi atak na moralność publiczną oraz naruszenie czci i godności ofiar tych zbrodni". Podkreślono, że godność ofiar i poczucie tożsamości współczesnych Polaków mogą być uznane za słuszne uzasadnienie nowego przepisu w myśl Konwencji o ochronie praw człowieka.
Projekt obecnie jest opiniowany przez Komitet Stały Rady Ministrów. Potem trafiłby pod obrady rządu.
Zwrot "polskie obozy zagłady" nie wskazuje na to, by zakładali je Polacy, ale tylko na ich położenie geograficzne - uznała w 2013 r. stołeczna prokuratura. Odmówiła ona wtedy śledztwa ws. przestępstwa "publicznego znieważenia narodu polskiego" takim zwrotem z "Rheinische Post". Podkreśliła, że konieczne są reakcje np. MSZ z żądaniem sprostowań. Resort wiele razy o to występował.
Polskie sądy oddalały też pozwy obywateli Polski za użycie przez zagraniczne media zwrotu typu "polski obóz". Sądy podkreślały m.in., że nie spełniono tu zasady indywidualizacji naruszenia dóbr osobistych, bo inkryminowany zwrot nie dotyczył bezpośrednio ani powoda, ani jego bliskich, a odnosił się zaś do "nieoznaczonej grupy adresatów", w takim zaś przypadku do uznania roszczenia nie wystarczy sama przynależność do danej grupy.