Za 500 dolarów organizowali przerzut przez granicę
Prokuratura Okręgowa w Białymstoku oskarżyła cztery osoby o udział w przemycie ludzi na dużą skalę. Mieli oni pomagać imigrantom z krajów azjatyckich w przekraczaniu granicy z Litwą lub Rosją w w północno-wschodniej Polsce. Za swoją "usługę" pobierali 500 lub nawet pięć tysięcy dolarów za cały "szlak przerzutowy".
29.06.2006 | aktual.: 29.06.2006 16:23
Wszystkie chcą dobrowolnie poddać się karze więzienia w zawieszeniu i grzywny - poinformował rzecznik prasowy białostockiej prokuratury Adam Kozub.
To kolejni oskarżeni w dużym śledztwie, dotyczącym nie tylko przemytu ludzi przez granicę, ale i organizowania fikcyjnych kolizji samochodowych, by wyłudzić odszkodowania.
W wątku, związanym z przemytem, w styczniu oskarżono 19 osób. Jak dodał Kozub, wciąż prowadzone jest śledztwo, dotyczące kilkunastu innych osób zamieszanych w ten proceder.
Trzech oskarżonych w czwartek pomagało Azjatom (obywatelom Indii, Wietnamu, Chin i Pakistanu) przekroczyć wschodnią granicę. Czwarty odpowie za to, że na jego posesji działała tzw. dziupla, czyli nielegalni imigranci mieli schronienie przed przerzutem w kierunku zachodniej granicy. Wszyscy czterej chcą dobrowolnie poddać się karze.
Prokuratura wnioskuje do sądu o kary od roku i trzech miesięcy do roku więzienia w zawieszeniu na czas od pięciu do trzech lat, oraz grzywny od tysiąca do dziewięciu tysięcy złotych.
Postępowanie w sprawie zaczęło się w marcu 2003 roku od zatrzymania przez Straż Graniczną w Żytkiejmach (Warmińsko- Mazurskie) kilkunastu Azjatów, którzy nielegalnie przekroczyli granicę z obwodem kaliningradzkim Rosji. Okazało się, że nie jest to odosobniony przypadek, ale jeden z przypadków przerzutu ludzi, którego próbowała dokonać zorganizowana grupa przestępcza.
Według prokuratury, w latach 1996-2003 członkowie tego gangu przemycili zza wschodniej granicy (z obwodem kaliningradzkim w Rosji i z Litwą) do Polski i dalej na Zachód ok. 500 obywateli państw azjatyckich.
Za przerzut przez wschodnią granicę zarabiali na jednej osobie około 500 dolarów, a za cały szlak przerzutowy przez kilka granic przestępcy otrzymywali nawet ok. pięciu tysięcy dolarów.
Według prowadzących śledztwo, grupa miała ścisły podział zadań: byli w niej przewodnicy (przeprowadzali Azjatów przez granicę), kierowcy, osoby ostrzegające na trasie przed patrolami Straży Granicznej i policji. Część cudzoziemców była przed przerzutem w głąb kraju przetrzymywana w tzw. dziuplach na terenie Suwalszczyzny.
W śledztwie powiązano działalność grupy z wyłudzaniem od firm ubezpieczeniowych odszkodowań za fikcyjne kolizje drogowe. To śledztwo wciąż trwa, a liczba podejrzanych sięga 100 osób.
Zatrzymań podejrzanych dokonywała zarówno policja, jak i Straż Graniczna. Prokuratura podkreśla też dobrą współpracę z firmami ubezpieczeniowymi.