Z wózka na skałki
Na naszych zajęciach niepełnosprawni schodzą z wózków i wspinają się po ściance. Dla wielu osób to ekstremalne przeżycie – mówi Tomasz Majchrzak, instruktor wspinaczki skałkowej z Leszna.
02.11.2005 | aktual.: 02.11.2005 08:23
Na co dzień jest policjantem. Służy w kompanii interwencyjno-patrolowej. Ale jego prawdziwą pasją jest wspinaczka górska. – Zdarza się, że kończę nocną służbę o godzinie 7.00, a o 8.00 już zaczynam zajęcia. Jednak uwielbiam bawić się z linami i tę pasję chcę w wolnym czasie zaszczepić innym – tłumaczy sierżant Majchrzak.
Niepełnosprawni jak antyterroryści
Uczył już dzieci autystyczne i z porażeniem mózgowym. – One na wysokości uspokajają się i wyciszają. Postronna osoba wchodząca na salę nie wiedziałaby, że to są dzieci niepełnosprawne. A pierwszego razu na wysokościach obawia się każdy. Robię też szkolenia wspinaczkowe dla policjantów. Przeżywali taki sam stres. Nawet ci z grup antyterrorystycznych obawiają się wysokości – przekonuje Majchrzak.
Z wózka na skałki
Już po kilku spotkaniach dzieci nabierają zaufania do sprzętu i osób asekurujących. Wtedy zaczynają myśleć wyłącznie o zabawach i prawdziwej przygodzie. – Sara jeździ na wózku inwalidzkim. Zawiązuję jej uprząż i wyciągam do góry. Tam, kilka metrów nad ziemią, obraca się i robi tzw. huśtawkę. Najpierw puszczała na krótko jedną rękę, potem drugą, na koniec obie – opowiada instruktor. Sara chodzi na zajęcia od niedawna. Rodzice już widzą jej postępy. – Zrobiła się spokojniejsza. A z zajęć wraca bardzo zadowolona – zapewnia mama dziewczynki. Ale to dopiero dotyk prawdziwej skały wyzwala wielką przygodę. – Opowiadam im o górach. Dopytują się, kiedy tam pojadą. Jeszcze trochę i będzie to możliwe – twierdzi Majchrzak.
Wspinaczka na minach
Sam miewał już bardzo ekstremalne przygody. – Spędziłem pół roku w Mitrovicy Kosowskiej. Tam w przerwach przekradaliśmy się na stronę serbską, by się powspinać. W czasie powrotu z jednej z takich eskapad dowiedzieliśmy się, że pole było zaminowane – wspomina.
Kinga Zydorowicz