PolskaZ walizkami do zarządcy

Z walizkami do zarządcy

Małżeństwo z Bielawy spakowało walizki i przeprowadziło się do budynku, w którym urzęduje zarządca ich lokalu. Chcą w ten sposób zmusić urzędników do remontu swojego mieszkania - pisze "Słowo Polskie Gazeta Wrocławska".

07.07.2005 | aktual.: 07.07.2005 08:56

"Jeśli urzędnicy twierdzą, że można mieszkać w naszym domu, to niech sam się tam wprowadzą. A my zamieszkamy tu. Na korytarzu Miejskiego Zarządu Budynków Mieszkalnych. Tu jest ładniej niż u nas" - mówią Iwona i Piotr Gajosowie z Bielawy. Przyjechali z walizkami do bielawskiego MZBM-u. Wczoraj z samego rana. Przygotowali się dobrze: wzięli ze sobą kanapki, śpiwory i ubrania na zmianę - relacjonuje gazeta.

"Może to desperacki krok, ale nie mamy innego wyjścia. Kiedyś bowiem nie obudzimy się rano, bo w nocy nasz budynek się zawali nam na głowy" - mówi małżeństwo. Rozłożyli się na korytarzu. Usiedli na ławkach. Obok ustawili walizki. "Nasz budynek przy ul. Szpakowej grozi" - mówią. "Zresztą tutaj jest zdecydowanie ładniej i przyjemniej, a gabinet prezesa właśnie remontują. Nie to co u nas" - dodają.

Rzeczywiście ich budynek trudno nazwać mieszkalnym. Toalety wyglądają jak drewniane komórki, szczury biegają po piwnicach, a dach cieknie. Do tego dochodzą spróchniałe podłogi i nieszczelna instalacja gazowa - podaje "Słowo Polskie Gazeta Wrocławska".

"Mieszkam w nim kilkanaście lat i przez ten czas nie prosiłam zarządcy o złotówkę" - mówi Iwona Gajos. "Ale to, co dzieje się od roku, jest nie do wytrzymania. Najpierw w zimie omal nie zaczadzili się tu wszyscy, bo piece kaflowe są w tragicznym stanie. Miesiąc temu przez dziurawy dach lała się woda. Zalało cały strych, nasze mieszkania, a woda przeciekła nawet do sąsiadki z dołu. Mamy nastoletnią córkę, które już od dawna mieszka kątem u mamy, bo we własnym domu strach" - opowiada dziennikowi kobieta.

Urzędnicy rozkładają ręce. "Na generalny remont tego budynku nie ma szans" - mówi prosto z mostu Irena Zeler, wiceprezes MZBM-u w Bielawie. Gajosowie nie dają za wygraną. Postanowili, że dopóki dyrekcja nie obieca im gruntownego remontu budynku, lub nie zaoferuje mieszkania zastępczego, będą tam mieszkać. Do skutku - pisze "Słowo Polskie Gazeta Wrocławska".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)