PolskaZ trawką na wycieczkę

Z trawką na wycieczkę


Najpierw policyjna kontrola autokaru, a po niej - już bardziej szczegółowe - sprawdzanie uczniowskich plecaków - na taki krok tuż przed wyjazdem na szkolny biwak zdecydowała się dyrekcja jednego z toruńskich gimnazjów. W jej efekcie, w uczniowskiej torbie znaleziono marihuanę. Bydgoscy dyrektorzy pomysł popierają, choć uważają, że nie powinien się on stać rutyną.

07.06.2004 | aktual.: 07.06.2004 08:25

Gimnazjaliści z Torunia wybierali się na szkolny biwak w Bory Tucholskie. Wychowawcy podejrzewali, że drugoklasiści mogli ze sobą zabrać różnego rodzaju "dopalacze", między innymi amfetaminę. Uznali, że uczniowskie torby powinny zostać sprawdzone. Dyrekcja poprosiła więc policjantów, by obok rutynowej kontroli stanu technicznego autokaru, sprawdzili także plecaki. Wykorzystany w tym celu pies - tropiciel w jednym z nich wywąchał narkotyki - dwa gramy marihuany.

- Jeśli istnieje uzasadnione podejrzenie, że młodzież może mieć przy sobie narkotyki, dyrekcja szkoły ma prawo poprosić policję o pomoc w ich znalezieniu. W Bydgoszczy policjanci bardzo często są wzywani, by sprawdzić stan techniczny pojazdów i trzeźwość kierowców. Żaden z dyrektorów nie poprosił jednak o kontrolę pod kątem obecności narkotyków. Jeśli to zrobi, na pewno nie odmówimy - zapewnia starszy asp. Ewa Przybylinska, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy.

Zapytaliśmy dyrektorów bydgoskich gimnazjów, co sądzą o pomyśle swoich kolegów z Torunia.

- Jeśli istniały uzasadnione podejrzenia, że uczniowie mają przy sobie narkotyki, to dyrekcja zachowała się bardzo dobrze. Nie można przecież udawać, że tego problemu nie ma. Szkoła musi go jednak pokonać. My także współpracujemy z policją, strażą miejską i specjalistami, by do takiej sytuacji nie dopuścić. Dzięki temu mogę powiedzieć, że moja szkoła jest bezpieczna - uważa Edmund Gutknecht, dyrektor Gimnazjum nr 9.

Do tak ostatecznego kroku jak kontrola uczniowskich plecaków nie chciałby także dopuścić dyrektor gimnazjum na Osowej Górze.

- Pies tropiący narkotyki to ostateczność. Raczej trzeba się skupić na pracy wychowawczej i prewencji. Mam nadzieję, że takie kontrole nie staną się rutyną - dodaje Michał Przybylski, dyrektor Zespołu Szkół nr 27.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)