PolskaZ szeregowego na podporucznika. Szykują się historyczne awanse w polskim wojsku

Z szeregowego na podporucznika. Szykują się historyczne awanse w polskim wojsku

Po raz pierwszy w historii polskiego wojska zostało zorganizowane szkolenie dla żołnierzy, którzy po jego ukończeniu awansują z szeregowego na podporucznika. Zdania na temat eksperymentalnego kursu są podzielone. Pomysł popiera gen. Mieczysław Bieniek, natomiast gen. Waldemar Skrzypczak nie jest do niego do końca przekonany.

Z szeregowego na podporucznika. Szykują się historyczne awanse w polskim wojsku
Źródło zdjęć: © PAP | Marcin Bielecki

23.09.2015 | aktual.: 08.01.2016 17:27

Przez najbliższy rok piętnastu żołnierzy odbywa kurs oficerski prowadzony w Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Lądowych we Wrocławiu. Przez sześć dni w tygodniu po 12 godzin dziennie, będą uczyć się m.in. podstaw dowodzenia, taktyki i praktyki strzelań oraz łączności i rozpoznania. - W tym kursie uczestniczą najbardziej wartościowe osoby, które pełniąc codzienną służbę, zasłużyły na dalsze kształcenie. Tutaj nie ma przypadkowych żołnierzy - mówi WP mjr Piotr Szczepański, oficer prasowy Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lądowych we Wrocławiu.

Jak poinformował WP płk Jacek Sońta, rzecznik prasowy Ministerstwa Obrony Narodowej, w kursie dla przyszłych podporuczników mogli wziąć udział jedynie ci szeregowi, którzy mają wyższe wykształcenie, są w wojsku od co najmniej pięciu lat, mają wzorową ocenę służbową i znają język angielski. - Ponadto szeregowi musieli zdać testy sprawności fizycznej oraz przejść rozmowę kwalifikacyjną, podczas której oceniano ich motywację, doświadczenie i umiejętności - wyjaśnia.

Choć chętnych było wielu, tylko 15 żołnierzy otrzymało zgodę na przystąpienie do egzaminów. - Pozostali nie spełniali wymogów formalnych, tj. nie znali języka angielskiego na wymaganym poziomie, nie uzyskali zgody przełożonych lub mieli zbyt krótki staż służby - zaznacza płk Sońta.

Studium oficerskie dla szeregowych ma charakter pilotażowy. Na początku żołnierze wezmą udział w szkoleniu ogólnym. - Będą uczyć się w specjalności pancerno-zmechanizowanej. Czekają ich m.in. zajęcia z taktyki, strzelania oraz łączności. Zostaną także przygotowani do objęcia pierwszych oficerskich stanowisk, w tzw. module oficerskim znalazło się prawie 30 przedmiotów - dodaje.

Przyszli podporucznicy zdobędą wiedzę m.in. w zakresie organizacji dowodzenia. Nauczą się, jak prowadzić dokumentację szkoleniowo-metodyczną w plutonie, w jaki sposób planować działania taktyczne i rozpoznawcze we współczesnych konfliktach zbrojnych oraz jak organizować współpracę cywilno-wojskową - wylicza rzecznik MON.

Po ukończeniu studium oficerskiego żołnierze trafią do jednostek wojskowych, w których dowódcy m.in. ocenią poziom ich przygotowania do wykonywania zadań służbowych na stanowisku dowódcy plutonu.

Wojsko liczy 100 tysięcy żołnierzy, w tym prawie 45 tysięcy szeregowych. Jak twierdzi gen. Mieczysław Bieniek, o tych piętnastu żołnierzach można powiedzieć, że są wybitni. - To specjaliści, którzy ukończyli studia o kierunku, który jest nam potrzebny. To osoby, które mają doświadczenie bojowe i są świetnie wyszkolone. Rozumiem, że ten kurs jest eksperymentem. Dobrze by było, gdyby ci żołnierze byli podoficerami, co najmniej dowódcami drużyn - stwierdza.

- Wielu doświadczonych żołnierzy było oburzonych, że po zakończeniu 12-letniego kontraktu w wojsku nie ma dla nich miejsca. To jest nieprawda, ponieważ wojsko właśnie teraz pokazuje, że jest miejsce dla tych wybitnych, którzy mogą liczyć na przedłużenie umowy o kolejne lata - dodaje gen. Bieniek.

Jednym z piętnastu żołnierzy, którzy rozpoczęli kurs w miniony poniedziałek, jest 28-letni starszy szeregowy Marcin Wicher, który służbę w wojsku rozpoczął w 2008 roku w 6 Brygadzie Powietrznodesantowej. Jak twierdzi, kwalifikacje do oficerskiego kursu nie były łatwe i trwały kilka miesięcy.

Wicher na wzorową opinię zapracował pełniąc służbę w jednostce macierzystej. Starszy szeregowy może śmiało pochwalić się ukończeniem licznych kursów oraz szkoleń: odbył m.in. kurs płetwonurków, szkolenia w zakresie skoków spadochronowych.

Do udziału w studium oficerskim skłoniła go nie tyle chęć awansu, co możliwość dalszego kształcenia się i sprawdzenia na wyższych stopniach dowodzenia. Wicher ma doświadczenie bojowe. Uczestniczył w 11. zmianie Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie. Z tytułem magistra inżyniera ukończył studia na kierunku zarządzanie na jednej z krakowskich uczelni. - Ten intensywny kurs na pewno zaowocuje i jestem przekonany, że nie będziemy ustępować oficerom Wojska Polskiego z Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lądowych we Wrocławiu - mówi wojskowy.

Kolejny żołnierz to starszy szeregowy Martyn Spirydowicz, który służbę rozpoczął w 2008 roku. Służył w 8 Szczecińskim Batalionie Radiotechnicznym, z czego jak przyznaje "jest bardzo dumny". - Starając się o studium oficerskie podnosiłem swoje kwalifikacje na różnych stanowiskach służbowych, a byłem m.in. wartownikiem, kierowcą, operatorem radiostacji. Za każdym razem starałem się na jak najwyższym poziomie wypełniać obowiązki - dodaje.

Martyn Spirydowicz może pochwalić się wieloma odznakami, w tym m.in. Wojskową Odznaką Strzelecką, Odznaką pamiątkową 8 Batalionu Radiotechnicznego. Otrzymał także odznakę Kolegium Mężów Zaufania i wiele innych tytułów sportowych.

Wojskowy twierdzi, że jak dotąd spotkał się z samymi życzliwymi komentarzami na temat kursu. - Koledzy trzymają kciuki, aby powiodło się nam tutaj jak najlepiej. Ponadto wielu żołnierzy idzie w nasze ślady. Zapisują się na zajęcia języków obcych, szkolą się i przygotowują z nadzieją, że za rok będą mieli możliwość wystartowania w egzaminach przeznaczonych dla korpusu szeregowych - zaznacza Spirydowicz.

Tymczasem gen. Waldemar Skrzypczak, mówiąc o oficerskim kursie, wyraża zdziwienie. Jak stwierdza, "z szeregowego, który nie dowodził nawet na poziomie drużyny, w ciągu roku nie da się zrobić oficera". - Z całym szacunkiem do tych żołnierzy i ich zaangażowania, bo rozumiem, że są to żołnierze najlepsi z najlepszych, powinni jednak ukończyć szkołę podoficerską i dowodzić drużyną - ocenia.

Zdaniem gen. Skrzypczaka, ten kurs jest wypaczaniem systemu edukacji wojskowej i oznacza kaleczenie biorących w nim udział żołnierzy. - Przygotowanie oficera wymaga wielkiego wysiłku zarówno ze strony systemu edukacji, jak i samego szkolonego. U nas nie przywiązuje się w tej chwili uwagi do rzemiosła. Ważna stała się statystyka. Na wojnie jest jednak odwrotnie. Ci którzy znają statystykę, leżą na cmentarzach, zaś rzemieślnicy zostają bohaterami - dodaje.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (920)