Świat"Z prawami człowieka problemy mają wszyscy"

"Z prawami człowieka problemy mają wszyscy"

Waszyngton nie powinien włączać do porządku
dziennego stosunków rosyjsko-amerykańskich kwestii przywiązania
Moskwy do wartości demokratycznych - uważa znany politolog
rosyjski Wiaczesław Nikonow.

21.02.2005 | aktual.: 21.02.2005 21:56

Jeśli USA rzeczywiście zamierzają uczynić z tego główny temat dialogu z Rosją, to dialogu nie będzie. Wiadomo bowiem, że prezydent Władimir Putin nie widzi większych problemów z rozwojem instytucji demokratycznych w Rosji - powiedział Nikonow agencji Interfax, komentując poniedziałkowe wystąpienie prezydenta USA George'a W. Busha w Brukseli.

Nikonow, prezes fundacji "Polityka", dodał, że "z prawami człowieka problemy mają wszyscy". Nie ulega wątpliwości, że w odpowiedzi prezydent Putin podniesie kwestię przywiązania USA do norm prawa międzynarodowego, które Stany Zjednoczone łamią. I na tym dialog może się zakończyć -zauważył politolog.

Według Nikonowa, Waszyngton jest wciąż zainteresowany rozwojem stosunków z Moskwą. Bush nie chce zaprzestać rozwijania stosunków z Rosją, ponieważ mają one dla Amerykanów duże znaczenie. Realizacja podstawowych celów USA na arenie międzynarodowej jest niemożliwa bez Rosji, chociażby w takich sferach, jak walka z terroryzmem, nierozprzestrzenianie broni masowego rażenia czy bezpieczeństwo energetyczne - powiedział Nikonow.

Inny politolog, dyrektor rosyjskiego przedstawicielstwa Międzynarodowego Centrum Informacji Obronnej Iwan Safranczuk jest z kolei zdania, że poniedziałkowe uwagi Busha na temat Rosji niekoniecznie oznaczają zmianę stanowiska administracji amerykańskiej wobec Moskwy. Safranczuk dopatruje się w nich aspektu taktycznego.

Bush, podróżując po Europie przed swoim spotkaniem z prezydentem Rosji Władimirem Putinem 24 lutego w Bratysławie, przyjmuje od Europy wszystkie skargi na Rosję, jakby uwzględnia skonsolidowany, zachodni punkt widzenia. Innymi słowy, może okazać się, że w Bratysławie prezydent Putin spotka się nie z prezydentem USA Bushem, lecz wysłannikiem całego świata zachodniego Bushem - cytuje opinię politologa agencja Interfax.

Według Safranczuka, poniedziałkowe wypowiedzi Busha w wielu punktach w większym stopniu odzwierciedlają obawy, występujące w Europie, w Brukseli, niż te artykułowane w samych Stanach Zjednoczonych. Niemniej politolog uważa, że gotowość ze strony prezydenta USA do wysłuchania tych obaw i wpisania ich do swojego notesu jest ważnym sygnałem dla Rosji.

Zdaniem Safranczuka, Moskwa może mieć mocno ograniczone pole manewru, jeśli Bush przyjedzie do stolicy Słowacji faktycznie jako przedstawiciel Zachodu.

Jerzy Malczyk

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)