Z pięściami na dziennikarza
W Polsce ostatnio coraz częściej powtarzają
się przypadki pobicia dziennikarzy przez osoby niezadowolone z ich
pracy. Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich przypomina, że za
pobicie można trafić do więzienia nawet na 3 lata.
04.08.2003 | aktual.: 04.08.2003 17:58
W ciągu ostatnich dwóch miesięcy doszło do kilku przypadków pobicia lub zaatakowania dziennikarzy. 1 sierpnia w Żarach na Przystanku Woodstock ochroniarze uderzyli w klatkę piersiową dziennikarza TVN 24 Artura Zakrzewskiego, kiedy interweniował w obronie uczestnika imprezy; 18 lipca reporter poznańskiego Radia Merkury Krzysztof Sadowski został uderzony w twarz przez radnego miasta Ostroróg w odpowiedzi na pytanie o łapówkarstwo burmistrza; 8 czerwca proboszcz parafii w Miłkowicach w woj. wielkopolskim pobił trzy dziennikarki za pytanie o konflikt z parafianami; 30 maja fotoreporter Newsweeka został zaatakowany w restauracji SLD za zrobienie zdjęć byłemu ministrowi zdrowia Mariuszowi Łapińskiemu i jego zastępcy Aleksandrowi Naumanowi.
Dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy Andrzej Krajewski przypomniał w liście, którego kopię otrzymała w poniedziałek PAP, że osoby, które używają przemocy lub groźby, by zmusić dziennikarza do opublikowania lub zaniechania opublikowania materiału prasowego, mogą odpowiadać za to przed sądem. Odpowiedzialność karna spoczywa też na osobach, które siłą dążą do podjęcia lub zaniechania interwencji prasowej. Za takie czyny grozi do 3 lat pozbawienia wolności.
Zdaniem Krajewskiego, takie przestępstwa muszą być ścigane przez prokuraturę z urzędu. "Stanowisko prokuratora rejonowego w Turku, który umorzył dochodzenie w sprawie pobicia w Miłkowicach, ponieważ dziennikarki 'swoim zachowaniem mogły w sposób niekoniecznie zamierzony pośrednio sprowokować księdza do takiego zachowania', jest nie do przyjęcia" - czytamy w liście.
Jak napisał Krajewski, prokurator generalny powinien zadbać o wypełnienie swojej obietnicy, złożonej w Sejmie, iż nie dopuści do walki z dziennikarzami, ponieważ +patrząc na ręce trzem pozostałym władzom, wypełniają oni rzeczywiście doniosłą, pożyteczną rolę+.
"Odpowiedzialność osób publicznych za fizyczne ataki na dziennikarzy powinna być szersza od odpowiedzialności prawnej zwykłych obywateli; osoby te zdają sobie bowiem sprawę z kluczowej roli mediów w urzeczywistnianiu demokracji" - napisał Andrzej Krajewski.(iza)