Z "kolesiowej" igły robią widły
Dyrektor sekretariatu ministra Sławomira Wiatra Ryszard Straus uważa, że piątkowa publikacja Życia jest robieniem z igły wideł i kategorycznie odpiera wszystkie zarzuty.
17.05.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Piątkowe "Życie" napisało, że przetarg na filmy informujące o Unii Europejskiej wygrała - z naruszeniem procedury - Agencja "Z&T" - firma powiązana z SLD, której współwłaścicielem był niegdyś rzecznik rządu Michał Tober. Filmy te stanowią część kampanii informacyjnej kierowanej przez pełnomocnika rządu ds. informowania o Unii Sławomira Wiatra.
Według Strausa, nawet budowanie tzw. republiki kolesiów nie musi być naganne, pod jednym warunkiem: że są oni kompetentni, że nie są naciągaczami i "przewalaczami". Dyrektor sekretariatu Wiatra podkreślił, że jego kolesie idą niemal po kosztach, bo wiedzą, że integracja Polski z UE jest ważną rzeczą.
Pan Mariusz Walter udostępnia nam swoją telewizję za darmo; pan Solorz udostępnia swoją telewizję - za darmo; pan Edward Mikołajczyk pisze nam teksty do telegazety; pan Jacek Maziarski razem z panem Karolem Sawickim - zacni redaktorzy - piszą nam tekst naszego folderu; Krzesimir Dębski pisze nam muzykę, a Pągowski robi plakat za darmo - to o czymś świadczy - uważa Straus.
Dodał, że nawet jeśli niektóre z tych osób biorą pieniądze, to i tak pracują poniżej kosztów rynkowych.
_ Jeżeli ktoś mi zarzuci, że Jacek Maziarski nie potrafi pisać tekstów, Krzesimir Debski nie potrafi pisać muzyki, Jacek Kęcik nie potrafi reżyserować filmów, Bogusław Wołoszański nie nadaje się na prowadzącego audycje telewizyjne, to powiem: : "macie rację, to jest budowanie republiki kolesiów"_ - oświadczył dyrektor sekretariatu pełnomocnika ds. informowania o UE.
Straus podkreślił, że absolutnie nie ma sobie nic do zarzucenia, a cały atak "Życia" uważa za całkowicie nieuzasadniony.
Przyznał jedynie, że gdyby ten przetarg organizował poprzedni rząd, to firma "Z&T" nie zostałaby do niego zaproszona. _ Ale jest to jedna wśród 5 firm dających przekrój rynku: od największego producenta, czyli telewizji publicznej, po najmniejszą - "Projektor Media"_ - zwrócił uwagę podkreślając, że ustawa wymaga zaproszenia przynajmniej trzech.
Straus nie rozumie intencji artykułu opublikowanego w piątkowym "Życiu". Czy mnie - jako członka komisji - próbują namówić, żebym wybrał ofertę droższą zamiast tańszej? Ja się na to namówić nie dam, bo to byłoby przestępstwo - zapewnił. (reb)