Z głową do cięcia
W miejsce wyciętych przydrożnych drzew sadzi
się znacznie mniej nowych - na każde trzy wycięte pojawia się
tylko jedno nowe. To zdecydowanie za mało - alarmują biolodzy i
ekolodzy - donosi "Gazeta Olsztyńska".
"W miejscach wycinek przydrożnych drzew należy sadzić nowe drzewa, mniej więcej tyle samo, ile się wycięło" - uważa prof. Czesław Hołdyński, biolog z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. A jak to wygląda w praktyce? Niezbyt dobrze - dodaje gazeta.
W latach 2003-2004 pod piłami padło ok. 6,5 tys. drzew rosnących przy drogach krajowych. W ich miejsce olsztyńska Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zasadziła tylko 2,5 tys. nowych drzew. Zbiorczych danych na temat wycinek i sadzeń przy drogach powiatowych nie posiada nikt. Wiadomo jednak, że liczba nowych drzew jest niewspółmierna do liczby tych, które wycięto. Dlaczego tak się dzieje? - pyta "Gazeta Olsztyńska".
"Służby odpowiedzialne za wycinki drzew tłumaczą się, że mają trudności z sadzeniem nowych, bo pobocza dróg należą najczęściej do prywatnych właścicieli" - mówi Maria Mellin, wojewódzki konserwator przyrody. "Żeby sadzić nowe drzewa, muszą do nich występować o pozwolenia".
A jak kwestia wycinek wygląda w gospodarce leśnej? Na hektarze lasu przeznaczonego pod wyręb rośnie średnio 200-400 dorodnych drzew. "W momencie, gdy je wytniemy, sadzimy w ich miejsce nawet do kilkunastu tysięcy młodych drzew" - tłumaczy leśnik zatrudniony w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych - pisze "Gazeta Olsztyńska".(PAP)