Yuriko Koike: walcząc o czystą olimpiadę
Wszystkim powinno zależeć na tym, żeby igrzyska były finansowo racjonalne i wolne od korupcji. To wbrew duchowi igrzysk, aby czerpać gigantyczne zyski, podczas gdy miasto, które gości olimpiadę, jest obciążane długiem na wiele pokoleń - pisze Yuriko Koike, gubernator Tokio. Artykuł w języku polskim ukazuje się wyłącznie w WP Opiniach, w ramach współpracy z Project Syndicate.
18.08.2016 | aktual.: 19.08.2016 13:39
Trwają Letnie Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janerio. I choć najchętniej usiadłabym wygodnie i oglądała każdą godzinę tego spektaklu (przyznaję, że wyrwałam się na moment, żeby zobaczyć jak Kohei Uchimura walczy o złoty medal w gimnastyce!), to pochłania mnie teraz zupełnie co innego - tonę w obliczeniach, umowach i wykresach.
Od kiedy zostałam wybrana na stanowisko gubernatora Tokio - miasta, które będzie gospodarzem igrzysk w 2020 roku - zaczęłam szybko przygotowywać mój zespół na bezlitosny egzamin z zarządzania, jakim będzie dla nas organizacja olimpiady.
Przede wszystkim musimy opanować umiejętność kontroli kosztów, aby igrzyska były sukcesem nie tylko dla zawodników, ale też dla mieszkańców miasta i reszty Japończyków. Chcemy być dumni z naszych igrzysk - a nie będziemy, jeśli obarczymy przyszłe pokolenia długiem. Nie możemy pozwolić na to, żeby Tokio zostało zagracone drogimi w utrzymaniu sportowymi obiektami, których jedynym przeznaczeniem będzie olimpiada 2020 roku i które przez dziesiątki lat będą szpecić miasto.
Trzeba jasno powiedzieć, że zadanie zostało nam przekazane na dość zaawansowanym etapie i spora część planu organizacyjnego, jak np. rozmieszczenie obiektów sportowych, została już wdrożona przez poprzednią ekipę. Mój poprzednik na stanowisku gubernatora Tokio, Yoichi Masuzoe, podał się do dymisji na skutek afery finansowej. Mam więc powody by wątpić, czy dyscyplina budżetowa była priorytetem dla poprzedniej ekipy. Mój zespół przeprowadzi audyt śledczy umów zawartych do tej pory, żeby zagwarantować, że interes naszego miasta i zawodników olimpijskich jest rzeczywiście na pierwszym miejscu.
Podobnie jak w przypadku poprzednich miast olimpijskich, już teraz nierzadko przekraczamy budżet, a ci, którzy kierują procesem przygotowań nie zrobili wiele, żeby uniknąć marnotrawstwa środków. Sądzę, że to właśnie powszechny niepokój, wynikający z rozrzutności władz, przyczynił się do mojego zwycięstwa w ostatnich wyborach. Zarówno ja, jak i mój zespół musimy się jeszcze wiele nauczyć, ale cel jest jasny: olimpiada w Tokio 2020 ma pomóc, a nie zaszkodzić, przyszłości miasta.
Zaczęliśmy przygotowania od zapoznania się z historią igrzysk, skupiając się szczególnie na długoterminowych skutkach gospodarczych dla miast olimpijskich. Niestety, dane te nie są optymistyczne. Miasta organizujące igrzyska kończyły przeważnie z długami i dziesiątkami niepotrzebnych obiektów sportowych. Najgorsze, że olimpiada często też wiązała się z olbrzymim wzrostem korupcji, która utrzymywała się na długo po zakończeniu igrzysk, niczym toczący miasto wirus.
Jedną z przyczyn tak słabych wyników jest fakt, że proces organizacji i zarządzania igrzyskami jest często chaotyczny i nikt nie ponosi realnej odpowiedzialności za jego przebieg. Rządy, oczywiście, przejmują część odpowiedzialności i kosztów związanych z organizacją, ale przedstawiciele rządu mają za dużo obowiązków, by w pełni poświęcić się przygotowywaniu wydarzenia.
Stąd też to często miasto przejmuje pałeczkę i ponosi lwią część kosztów organizacji. Zważywszy jednak na skromne doświadczenie w tym zakresie i ograniczone środki, którymi dysponuje budżet miasta, (nie wspominając już o poziomie skorumpowania urzędników) władze miejskie mają słabe narzędzia, aby realnie kontrolować koszty.
Komitety organizacyjne składają się przeważnie z lokalnych elit i ludzi biznesu, którzy pomagają ufundować igrzyska. Ale komitety te mają też ogromny wpływ na decyzje dotyczące wydatków publicznych, takich jak inwestycje w nowe obiekty czy wybór podwykonawców. W tym dziurawym systemie wszyscy są odpowiedzialni za wszystko, co oczywiście oznacza, że nikt nie jest odpowiedzialny za nic. Stąd przygnębiające rezultaty poprzednich olimpiad – marnotrawstwo, korupcja, dług publiczny.
Moja ekipa podejdzie do problemu zarządzania zupełnie inaczej. Po pierwsze, wprowadzimy pełną transparentność procesu kontraktowego. Olimpiada to wydarzenie sponsorowane przez podatników, które ma służyć szerokiej publiczności. Dlatego też uczestnicy przetargów w projektach rządowych nie powinni oczekiwać tego samego poziomu poufności, który jest standardem w kontraktach w sektorze prywatnym. Ostatecznie nic nie może być tajemnicą, jeśli chodzi o największe wydarzenie sportowe na świecie.
Po drugie, przekażemy kontrolę nad organizacją igrzysk specjalnemu zespołowi księgowych i specjalistów od zwalczania korupcji. W grę wchodzą za duże środki, abyśmy mogli pozwolić sobie na trwanie przy obecnych rozwiązaniach.
Wreszcie zadbamy o to, by pozostałe strony: Międzynarodowy Komitet Olimpijski, korporacyjni sponsorzy i sieci telewizyjne na całym świecie - również pamiętały o swoich obowiązkach. Wszystkim powinno zależeć na tym, żeby igrzyska były finansowo racjonalne i wolne od korupcji. To wbrew duchowi igrzysk, aby czerpać gigantyczne zyski, podczas gdy miasto, które gości olimpiadę, jest obciążane długiem na wiele pokoleń.
Kiedy pojadę do Rio, żeby odebrać olimpijską flagę, która zostanie wzniesiona nad Olimpiadą w Tokio, zapytam Komitet Olimpijski, w jaki sposób zamierza chronić ducha igrzysk - w Tokio i później. Dotychczasowe motto olimpiady brzmi "szybciej, wyżej, mocniej". Zamierzam zaproponować MKOI i sponsorom olimpijskim, abyśmy dodali jeszcze jeden element: "czyściej". Kiedy miasta będą w stanie organizować czyste, wolne od korupcji igrzyska, a zawodnicy będą wolni od dopingu, dopiero wówczas rywalizacja będzie naprawdę w duchu igrzysk.
Yuriko Koike
Yuriko Koike - obecna gubernator Tokio, była minister obrony, doradczyni ds. bezpieczeństwa, członkini japońskiego Zgromadzenia Narodowego.
Copyright: Project Syndicate, 2016