Wzmaga się opór w Iraku
Trzej żołnierze z amerykańskiej 101. Dywizji Powietrznodesantowej zginęli w ataku na konwój przeprowadzonym około 300 km na północ od Bagdadu, w okolicach miasta Kuajara. Jedno z ugrupowań
zwolenników Saddama zapowiedziało zemstę za śmierć jego synów.
24.07.2003 | aktual.: 31.07.2003 13:04
We wtorek w Mosulu żołnierze tej dywizji zabili dwóch synów Saddama Husajna - Udaja i Kusaja. W czwartek Amerykanie opublikowali fotografie zabitych.
"Trzej żołnierze 101. Dywizji Powietrznodesantowej zostali zabici w ataku, przeprowadzonym przy użyciu broni strzeleckiej i RPG (rakietowego granatnika przeciwpancernego)" - powiedział Reuterowi przez telefon rzecznik amerykańskiego dowództwa w Bagdadzie.
Incydent ten zwiększył do 44 liczbę amerykańskich żołnierzy, którzy zginęli z rąk Irakijczyków od 1 maja, kiedy prezydent George W. Bush ogłosił zakończenie większych operacji bojowych w Iraku.
Jest to już drugi przypadek śmiertelnego ataku na żołnierzy 101. Dywizji od czasu, gdy jej żołnierze, wspierani przez śmigłowce bojowe, we wtorek wzięli szturmem willę w Mosulu, w której przebywali Udaj i Kusaj. W środę w Mosulu wskutek eksplozji pułapki wybuchowej zginął jeden żołnierz amerykański, a sześciu zostało rannych.
W powszechnej opinii Saddam Husajn nadal ukrywa się na terenie Iraku. Rząd amerykański w czwartek po południu opublikował zdjęcia zwłok jego synów, by przekonać Irakijczyków, że klan Saddama nie ma szans na powrót do władzy.
Grupa uzbrojonych mężczyzn, przedstawiających się jako fedaini Saddama (prosaddamowska milicja paramilitarna) zapowiedziała pomszczenie śmierci synów byłego dyktatora. Na taśmie wideo przesłanej telewizji Al-Arabija i wyemitowanej w czwartek grupa ta oświadczyła: "Siły okupacyjne powiedziały, że śmierć Udaja i Kusaja ograniczy ataki, a my mówimy, że zintensyfikuje dżihad przeciwko niewiernym".
"Ich męczeństwo nasili ataki" na wojsko amerykańskie - dodał jeden z ludzi, z twarzą osłoniętą kominiarką. Cała grupa widoczna była na ekranie, wszyscy uzbrojeni w kałasznikowy i ręczne wyrzutnie rakiet. Zapewniając, że "intifada (powstanie) będzie kontynuowana aż do uwolnienia naszej ziemi od Amerykanów", mężczyzna ostrzegł "zdrajców i szpiegów", że spotka ich "taki sam los, jak Amerykanów".
Były reżimowy minister informacji Iraku Mohamed Sajed al Sahaf powiedział, że śmierć synów Saddama Husajna nie spowoduje przerwania ataków na siły USA w Iraku, ponieważ to nie oni kierowali akcją zbrojną.
Według byłego ministra, który w początkach wojny prowadził transmitowane na cały świat konferencje prasowe w Bagdadzie, głosząc zwycięstwo reżimu, śmierć Kusaja i Udaja jest "rzeczą negatywną", chociaż popełnili oni wiele złych czynów i zachowywali się wobec innych zuchwale.
Sahaf, który został ujęty, a następnie zwolniony przez Amerykanów i obecnie przebywa w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, podkreślił, że bracia nie odgrywali ostatnio żadnej aktywnej roli w działaniach przeciw amerykańskim siłom okupacyjnym. Oznacza to, że nadzieje Amerykanów, iż wraz z ich śmiercią ustaną ataki, są płonne.
Minister spraw zagranicznych Francji Dominique de Villepin wypowiedział się w czwartek przeciwko zastępowaniu części sił koalicji amerykańsko-brytyjskiej oddziałami z innych państw.
Tym samym odpowiedział odmownie na zgłaszane ostatnio przez USA sugestie w sprawie zastąpienia części wojsk koalicji w Iraku przez żołnierzy z innych państw.
Villepin potwierdził też stanowisko Paryża, że tylko siły ONZ, opierające się na nowej rezolucji, która sprecyzuje etapy i środki osiągnięcia stabilizacji i odbudowy Iraku, mogą zapewnić większe bezpieczeństwo tego kraju.