"Wywiązujemy się z zadań, jakie stawiają przed rządem tragedie"
To są momenty tragiczne, ale też stawiające przed państwem pewne zadania. Wydaje mi się, że z tych zadań się wywiązujemy. Tak było w Halembie i tak jest teraz, w tej sprawie. Są także w tej sprawie w tym momencie nieco przysłonięte, to znaczy w sprawie wichury, gdzie materialne straty są największe - powiedział w audycji "Sygnały Dnia" premier Jarosław Kaczyński.
24.07.2007 | aktual.: 24.07.2007 10:26
Jacek Karnowski: Panie premierze, dziś drugi dzień żałoby narodowej po tragedii polskiego autokaru z pielgrzymami we Francji. Reakcja władz była bardzo szybka, już kilka godzin po tragedii na miejscu w Grenoble pojawił się prezydent. Pan zapowiedział dużą pomoc finansową dla ofiar i ich rodzin. No, w takich sytuacjach struktury państwa zdają szczególny egzamin, prawda?
Jarosław Kaczyński: No tak, to są momenty tragiczne, ale też stawiające przed państwem pewne zadania. Wydaje mi się, że z tych zadań się wywiązujemy. Tak było w Halembie i tak jest teraz, w tej sprawie. Są także w tej sprawie w tym momencie nieco przysłonięte, to znaczy w sprawie wichury, gdzie materialne straty są największe.
Panie premierze, skala i dramatyzm tej tragedii porażają, co nie bez znaczenia zwłaszcza dla osób wierzących – zginęli pielgrzymi.
- Tak, zginęli pielgrzymi i to tacy, którzy byli w sanktuarium maryjnym tuż, tuż przed śmiercią, można powiedzieć, jechali prosto z tego sanktuarium, z uroczystości. Tyle można powiedzieć. Dla tych wszystkich, którzy wierzą, a ja do nich należę, to jest gwarancja, że są tam, gdzie każdy z nas powinien dążyć.
W tej konkretnej tragedii praprzyczyną była fatalna w skutkach decyzja kierowcy o przejechaniu drogą, której nie powinien wybrać, ale to dobry moment, by zapytać o bezpieczeństwo na drogach, bo zwłaszcza w Polsce jest w tej dziedzinie bardzo źle.
- Jest bardzo źle, jest stale zwiększający się wysiłek policji, a przede wszystkim budujemy drogi, będziemy budować ich dużo więcej, kiedy będą autostrady, drogi szybkiego ruchu, to wtedy i bezpieczeństwo na pewno wzrośnie. Ale okazuje się, że także we Francji, która ma autostrady, która ma świetną sieć dróg, motoryzację, która rozwinęła się na wielką skalę już przed wojną, tam było kilka milionów samochodów już przed wojną, ciągle w tych właśnie krajach mamy do czynienia z takimi tragediami, a także z takimi sytuacjami, że jest znak drogowy zakazujący czegoś, a mimo wszystko bardzo wielu się z tym nie liczy.
A jak pan ocenia reakcję strony francuskiej?
- Znakomita. Tutaj prezydent Sarkozy naprawdę zachował się zupełnie niezwykle przez to wszystko, co zrobił, począwszy od skierowania tam premiera, a skończywszy na swojej obecności w Grenoble, powitaniu prezydenta na lotnisku. Krótko mówiąc, to wszystko całkowicie wykraczało poza protokół, poza obowiązki. To jest rzeczywiście ktoś, kto bardzo się angażuje w stosunki polsko-francuskie. W tym wypadku chodziło o tragedię, ale to jest bardzo symptomatyczne i sądzę, że pomogło to w jakiejś mierze w zorganizowaniu tej akcji, że pomaga to po chwilę obecną rannym, którzy są w szpitalach, no bo wszyscy zobaczyli, że to jest coś, co bardzo interesuje nie tylko władze polskie, co jest oczywiste, ale także władze francuskie i to te najwyższe. Wiem od mojego brata, że prezydent Sarkozy osobiście wydawał różnego rodzaju polecenia w szpitalu. Oczywiście, niemedyczne.
Przyjaciel Polski.
- No, ktoś bardzo zaangażowany w chęć, w dążenie do tego, by stosunki z Polską były przyjacielskie. I na pewno o nim można powiedzieć, że to jest ktoś, kto jest naszym przyjacielem. (js)