To się nie spodoba w Australii. Chińczycy jadą na Wyspy Salomona
Chiński minister spraw zagranicznych odwiedzi w tym tygodniu swoich przyjaciół na Pacyfiku. Delegację z Pekinu przyjmować będzie, oprócz Wysp Salomona, także Fidżi i Papua-Nowa Gwinea. Chińczycy nie kryją, że ta podróż ma na celu umocnienie relacji sprzyjających zaangażowaniu ich kraju na Pacyfiku.
Chiny po nawiązaniu dobrych relacji z Honiarą i uzyskaniu pewności, że mają zgodę na wstęp ich marynarki wojennej na wody Oceanu Spokojnego, blisko brzegów Australii, szukają dalszych kontaktów w regionie.
Jak informuje "The Guardian", minister Wang Yi odwiedzi stolicę Wysp Salomona z delegacją złożoną z prawie 20 osób. Rząd w Honiarze potwierdził tę wizytę, podkreślając jej wagę w relacjach partnerskich pomiędzy państwem środka a wyspiarskim krajem oceanicznym.
- Głównym punktem wizyty jest podpisanie szeregu kluczowych umów dwustronnych z rządem krajowym - powiedział Li Ming, ambasador Chin na Wyspach Salomona.
Wśród dokumentów, które mają zostać podpisane, jest kontrowersyjna umowa o bezpieczeństwie. Jej projekt wyciekł do mediów w marcu i narobił sporo zamieszania. Kraje zachodnie nie kryją obaw, że Chiny mogą założyć bazę wojskową na wyspach. Oba państwa zaprzeczają.
Premier Wysp Salomona, Manasseh Sogavare, powiedział, że jednodniowa wizyta chińskiego ministra spraw zagranicznych będzie "kamieniem milowym" w stosunkach obu krajów. Zapowiedział tez, że oczekuje "produktywnego zaangażowania" z Pekinem, "ważnym partnerem rozwojowym w bardzo krytycznym momencie naszej historii".
Wyspy Salomona przyjmą delegację z Chin. Podróż nazywają "kamieniem milowym"
Po Honiarze, Wang złoży wizytę na Fidżi, a w przyszłym tygodniu uda się do Papui Nowej Gwinei. "Guardian" nie wyklucza też, że minister odwiedzi również Vanuatu, Samoę, Tongo i Kiribati. Ta część trasy nie została jednak jeszcze potwierdzona.
Japonii, Australia i Indie zamierzają połączyć swoje siły, by przeciwdziałać rosnącej sile gospodarczej i militarnej Chin w regionie. Według ekspertów ds. bezpieczeństwa chińskie zaangażowanie na Pacyfiku przybiera niepokojącą siłę.
- Tempo z pewnością wzrosło w ciągu ostatnich kilku lat - powiedziała "Guardianowi" Anna Powles, starszy wykładowca studiów nad bezpieczeństwem na Uniwersytecie Massey w Nowej Zelandii. - Z pewnością Canberra, Wellington i Waszyngton będą bardzo uważnie obserwować, co wyjdzie z tych spotkań - dodaje ekspertka. Jonathan Pryke, dyrektor programu Lowy Institute's Pacific Islands, powiedział natomiast, że był to "niezwykły i bezprecedensowy maraton w regionie, który wywoła nerwowe reakcje Zachodu i spekulacje, jakie będą umowy, podpisane z nowymi partnerami.
Vanuatu już zawarło z Chinami układ, w ramach którego przedłużony zostanie pas startowy na lotnisku Pekoa na wyspie Santo. Plany podobnej inwestycji w Kiribati potwierdził Teburoro Tito, ambasador tego państwa w USA i ONZ.Lepsza infrastruktura lotnicza ma umożliwić ruch większych samolotów, które przylatywać będą w ramach pomocy humanitarnej.