Wysocy oficerowie UOP zeznawali przed komisją śledczą
Dwaj wysocy rangą oficerowie b. UOP - szef
kontrwywiadu i szef zarządu ekonomicznych interesów państwa -
zeznawali przed sejmową komisją śledczą ds. PKN Orlen.
Nie podano ich nazwisk.
Według Konstantego Miodowicza (PO) zeznania oficerów b. UOP pozwoliły komisji zorientować się, co działo się w bydgoskiej delegaturze UOP. To na jej obszarze działa spółka PKN Orlen.
Wiemy, że bydgoska delegatura wykonywała zadania na rzecz centrali, które - to przypuszczenie, ale prawdopodobne - stały się między innymi przesłanką do zatrzymania (ówczesnego prezesa PKN Orlen) Andrzeja Modrzejewskiego 7 lutego 2002 r. - powiedział Miodowicz dziennikarzom po czwartkowych przesłuchaniach.
W ocenie Miodowicza po tych zeznaniach można powiedzieć, że pomiędzy UOP i prokuraturą była kooperacja na rzecz zrealizowania jednego wspólnego celu - usunięcia Modrzejewskiego.
Według Antoniego Macierewicza (RKN) komisji śledczej ds. PKN Orlen nie przedstawiono do tej pory żadnego dokumentu, który mógłby świadczyć o powiązaniach firmy J&S z rosyjskimi służbami specjalnymi. Oficerowie "nie uzasadnili w żaden wiarygodny sposób", że istniało zagrożenie bezpieczeństwa państwa energetycznego ze strony spółki J&S.
Jak się okazało najpierw ukazuje się w polskich służbach informacja, że Rosja chce wyeliminować J&S jako pośrednika, a dokładniej, że pan prezydent Putin jest osobiście zainteresowany w tym, żeby J&S przestał być pośrednikiem w dostawie ropy z Rosji do Polski - zaznaczył Macierewicz. Jak dodał, dopiero później pojawiają się negatywne informacje na temat J&S ze strony polskich służb, a potem dochodzi do zatrzymania b. prezesa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego i próby zmiany kontraktu.
Jaki związek z tym ma ta - być może dezinformacja - że J&S jest służbą rosyjską, i jak się ma fakt, że prezydent Rosji występuje przeciwko spółce wraz z państwem polskim, tego absurdu nikt z oficerów nie potrafił nam wytłumaczyć - powiedział Macierewicz. Ja czuję się zażenowany poziomem działania w tej sprawie służb polskich - zaznaczył.
W jego ocenie jedynie dwie osoby w państwie - b. p.o. szef UOP Zbigniew Siemiątkowski i b. premier Leszek Miller mogły doprowadzić do takiej sytuacji. Brzmi to bardzo groźnie. Informowałem tych oficerów, że do tej sprawy trzeba będzie jednak dojść i wyciągnąć z tego konsekwencje. Dlatego, że nie może być tak, żeby posługiwać się w ten sposób argumentami o szpiegostwo - dodał Macierewicz.
Dla Andrzeja Różańskiego (SLD) przesłanką zagrożenia bezpieczeństwa państwa wynikającą z dokumentów i czwartkowych zeznań nie była sprawa związków J&S z rosyjskimi służbami, tylko zmonopolizowanie dostaw do PKN Orlen przez J&S, a w jeszcze większym stopniu przejęcie przez tę spółkę koordynacji dostaw ropy do PKN.
Różański przypomniał, że de facto jednym pismem jeszcze z Rafinerii Płock całą koordynację nad dostawami przez jedyną drogę - czyli rurociąg Przyjaźń przejęła od państwowego CIECH-u, prywatna J&S. Te decyzje zapadały w 1997 i 2000 r. I to jest realne zagrożenie - przekonywał Różański.
W sobotę komisja na jawnym posiedzeniu ma przesłuchać b. premiera Leszka Millera.