Wyroki śmierci w Rijadzie. Masowe egzekucje
Międzynarodowe organizacje praw człowieka alarmują o fali egzekucji w Arabii Saudyjskiej, z których większość to ścięcie głowy mieczem. Kraj po dwuletniej przerwie przystąpił do wykonania zaległych wyroków sądowych. Łączna liczba osób straconych w tym roku wzrosła do co najmniej 132. W ostatnich dziesięciu dniach życie traciła więcej niż jedna osoba dziennie.
Najczęściej giną osoby skazane za przestępstwa narkotykowe. Wśród ofiar tego surowego wymiaru sprawiedliwości, jak donosi "The Telegraph", znalazło się trzech Pakistańczyków, czterech Syryjczyków, dwóch Jordańczyków i trzech Saudyjczyków.
W 2018 roku Mohammed bin Salman zapowiedział, że jego administracja będzie próbowała "zminimalizować" karę śmierci, tak aby poddawane jej były tylko osoby uznane za winne morderstwa lub zabójstwa. W 2020 roku pojawiły się kolejne oznaki złagodzenia surowego prawa i orzecznictwa w przypadku przestępczości bez użycia przemocy. Okazuje się jednak, że w ślad za tymi obietnicami nie idą czyny.
12 osób w dziesięć dni. Arabia Saudyjska bije rekordy w wyrokach śmierci
- Mohammed bin Salman wielokrotnie reklamował swoją wizję postępu, zobowiązując się do ograniczenia liczby egzekucji i zniesienia kary śmierci za przestępstwa narkotykowe. Jednak władze saudyjskie nie mogą zerwać z tym procederem i wciąż masowo i potajemnie mordują skazanych - skrytykowała Maya Foa, dyrektor organizacji zajmującej się prawami człowieka Reprieve.
Najwyższy wymiar kary stosowany od powstania Królestwa Arabii Saudyjskiej w 1932 roku, aż do chwili obecnej, dotyczy osób skazanych za zabójstwo, uczestnictwo w protestach politycznych, gwałt, apostazję, rozbój i przestępstwa narkotykowe, jak również przejawianie skłonności homoseksualnych i czary. Wyroki śmierci wykonuje się także na osobach niepełnoletnich, pomimo apeli organizacji międzynarodowych. W Rijadzie, stolicy państwa, egzekucje przeprowadza się na placu Ad-Dira w centrum miasta, nazywanym potocznie "Chop-Chop Square" ("Plac Siekania").