Wyroki po siedem lat za próbę podpalenia budynku KGB
Sąd w Bobrujsku na Białorusi skazał w środę wyroki na kary po siedem lat kolonii karnej o zaostrzonym reżimie trzech oskarżonych o próbę podpalenia budynku KGB w tym mieście. W incydencie z zeszłego roku straty wyniosły równowartość ok. 200 złotych.
Kary niewiele różnią się od tych, jakich żądała prokurator. Przekonywała ona, że oskarżeni: Jauhen Waśkowicz, Arciom Prakapienka i Pawał Syramałotau chcieli zniszczyć cały gmach, a napad na budynek KGB był wyzwaniem rzuconym społeczeństwu i demonstracją bezkarności.
Adwokaci prosili sąd o uwzględnienie, że zeznania we wstępnym śledztwie oskarżeni składali pod presją. Nie mieli też zamiaru, według obrońców, zniszczyć budynku, a jedynie go uszkodzić. Realne straty wyniosły 253 tys. rubli białoruskich (nieco ponad 200 złotych). Adwokaci przekonywali, że argumenty prokuratury opierają się tylko na tym, co mogło się zdarzyć, a nie na tym, co faktycznie zaszło.
Prakapienka i Syramałotau wyrazili skruchę. Waśkowicz, który swój czyn ocenił jako odpowiedź na nieproporcjonalne represje władz wobec młodzieży domagającej się demokracji, powiedział, że nie żałuje tego, co zrobił.
Jak podawały media, Waśkowicz jest sympatykiem niezarejestrowanej partii chrześcijańsko-demokratycznej, Prakapienka popierał ruch anarchistyczny. Syramotau nie należał do żadnych ruchów młodzieżowych. Próbę podpalenia budynku KGB podjęli w nocy z 16 na 17 października zeszłego roku.
Inny proces, pięciu anarchistów oskarżonych o udział w próbie podpalenia ambasady Rosji w Mińsku, rozpoczął się w środę w stolicy Białorusi. Proces dotyczy wydarzenia z zeszłego roku, kiedy na teren ambasady wrzucono butelki z koktajlem Mołotowa, a także innych incydentów. Większość sądzonych anarchistów odrzuca oskarżenia.