Wyroki dla b. szefowych Centrum Pomocy Rodzinie w Pucku
Na kary roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata sąd w Pucku skazał dwie b. dyrektorki Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, oskarżone ws. przekazania piątki dzieci nieprzygotowanej do tego rodzinie zastępczej. Dwójka z nich zmarła po pobiciu przez nową opiekunkę.
B. szefowa PCPR w Słupsku Renata B. oraz jej zastępczyni na tym stanowisku Beata K. mają także czteroletni zakaz pełnienia stanowisk kierowniczych związanych z pomocą rodzinną. Obu kobietom wymierzono też grzywny po dwa tysiące złotych. Wyrok nie jest prawomocny.
Podczas procesu, który rozpoczął się we wrześniu 2013 r., oskarżone nie przyznały się do winy.
Renacie B., która sprawowała funkcję dyrektora puckiego PCPR w 2010 r., zarzucono, że pozwoliła wówczas na niezgodne z przepisami zakwalifikowanie małżeństwa C. na rodzinę zastępczą. Parze przyznano taki status, mimo że nie przeszła specjalistycznego szkolenia. Nie sprawdzono warunków mieszkaniowych i nie uzyskano właściwej opinii psychologicznej dotyczącej małżonków.
Beatę K. prokuratura oskarżyła o to, że w styczniu 2012 r. wydała zgodę na umieszczenie pięciorga dzieci w rodzinie zastępczej C., nie sprawdzając sytuacji osobistej, rodzinnej, zawodowej i majątkowej rodziny, a także jej warunków mieszkaniowych. Według śledczych po tym, jak dzieci trafiły do nowej rodziny kobieta nie zadbała o udzielenie małżeństwu należytego wsparcia i nie zapewniła właściwej kontroli ich pracy, jako rodziców zastępczych.
W uzasadnieniu wyroku sąd podkreślił, że kobiety nie dopełniły swoich podstawowych obowiązków.
Jak wskazał sąd, w przypadku niektórych działań oskarżonych wprost kłamano, tak jak w przypadku przeprowadzenia wywiadu środowiskowego dotyczącego rodziny zastępczej, lub postępowano według urzędniczej "sztancy". - W tej sprawie wystarczyło zachowanie przeciętnej staranności - powiedział sędzia Andrzej Węglowski.
- Zgoda na objęcie stanowiska dyrektora PCPR nie może oznaczać absolutnie nic innego niż deklaracje, że oskarżone posiadały odpowiednie kwalifikacje i umiejętności menadżerskie i wypełniania obowiązków wynikających nie tylko z ustawy i przepisów, ale zwykłego ludzkiego rozsądku. Zabrakło tej wyobraźni, ale też i kreatywności - mówił sędzia.
Sąd dodał, że nie obciąża oskarżonych tym, iż "chciały lub wiedziały", że po przekazaniu dzieci rodzinie zastępczej może dojść do tragedii. - Zarówno jedna, jak i druga, przewidywały jednak możliwość popełnienia przestępstwa urzędniczego i na to się godziły (...) To nie było umieszczenie samochodu do naprawy, ale przekazanie małych dzieci (najmłodsze miało 10 miesięcy) do opieki obcej rodzinie - nadmienił sąd.
Beata K., która była w sądzie na ogłoszeniu wyroku, nie chciała rozmawiać z dziennikarzami. W sądzie, oprócz Renaty B. nieobecni byli także obrońcy oskarżonych.
Prokurator Dariusz Ziomek powiedział mediom, że ewentualna decyzja o złożeniu odwołania od wyroku podjęta zostanie po analizie jego uzasadnienia. Na ostatniej rozprawie, prokurator domagał się dla oskarżonych kar po osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata.
Dramat dzieci w rodzinie zastępczej
Pod opiekę 32-letniej wówczas Anny i 39-letniego Wiesława C., powierzono pięcioro rodzeństwa; dzieci miały od roku do 6 lat. Małżeństwo miało także dwoje własnych dzieci (2 i 9 lat).
3-letni chłopiec zmarł w lipcu 2012 r. Śledztwo w tej sprawie wszczęła prokuratura. Jednak śledczy uwierzyli wówczas opiekunom, którzy wyjaśnili, że doszło do nieszczęśliwego wypadku - chłopiec spadł ze schodów. Na możliwość śmierci na skutek wypadku wskazywały też wyniki sekcji zwłok.
We wrześniu 2012 r. zmarła 5-letnia siostra Kacpra. Małżeństwo C. utrzymywało, że przyczyną śmierci dziewczynki także był wypadek. Wyniki sekcji zwłok 5-latki jednoznacznie, jako przyczynę śmierci, wskazały na pobicie. Śledczy zdecydowali o zatrzymaniu małżonków.
Miesiąc temu przed Sądem Apelacyjnym w Gdańsku zapadły prawomocne wyroki w procesie małżeństwa C. Annę C. za spowodowanie śmierci dwójki dzieci skazano na 25 lat więzienia, zaś jej męża - za znęcanie się nad dziećmi - na cztery lata więzienia. Kobieta może starać się o przedterminowe wyjście z więzienia po 20 latach.
Według prokuratury Anna C. miała bić dzieci m.in. pogrzebaczem i pasem, dusić, przypalać zapalniczką, pozostawiać bez ubrania w kotłowni, nie podawać jedzenia, krzyczeć na nie, a także grozić pozbawieniem życia.
Jak ustalono w trakcie śledztwa, małżeństwo C. wystąpiło o opiekę nad dziećmi, jako rodzina zastępcza, aby poprawić swoją sytuację materialną - Anna i Wiesław C. mieli kłopoty w spłacaniu zaciągniętego na budowę domu kredytu we frankach szwajcarskich.