Wyrok za spowodowanie śmierci dziewczynki prawomocny
Sąd Apelacyjny w Łodzi utrzymał w
mocy wyrok 7 lat więzienia dla 30-letniego Roberta B. za
nieumyślne spowodowanie śmierci 8-letniej Oli i znieważenie jej
zwłok, które spalił w parowniku. Wyrok jest prawomocny.
10.01.2008 | aktual.: 10.01.2008 12:38
Był to trzeci proces w tej sprawie. Prokuratura oskarżyła mężczyznę o zabójstwo przed niemal sześcioma laty 8-letniej Oli i znieważenie jej zwłok.
W czerwcu ub. roku Sąd Okręgowy w Sieradzu uznał Roberta B. za winnego nieumyślnego spowodowania śmierci dziewczynki i skazał go na 7 lat więzienia. Przyjął jedną z czterech wersji zdarzenia, jaką oskarżony przedstawiał w czasie śledztwa i procesów - iż dziewczynka zginęła przypadkowo od uderzenia trzonem wideł. Wpadł później w panikę i spalił jej ciało. Zdaniem sądu, potwierdziła to wizja lokalna.
Apelacje wniosły wszystkie strony procesu, które domagały się uchylenia wyroku i skierowania sprawy do ponownego rozpoznania. Przed sądem pierwszej instancji prokurator domagał się dla oskarżonego kary dożywotniego więzienia. Obrona wnosiła o uniewinnienie.
Wyrok oznacza, że Robert B., który od 4,5 roku jest aresztowany, może ubiegać się już o warunkowe, przedterminowe zwolnienie z więzienia.
Sąd apelacyjny podkreślił, że wszystkie apelacje były "oczywiście bezzasadne", a sąd pierwszej instancji w sposób przekonujący wykazał, dlaczego wybrał tę wersję zdarzeń, opartą na wyjaśnieniach oskarżonego. Zweryfikował ją także innymi dowodami.
Podkreślił, że poprzednie wyroki zawierały luki, które powodowały ich uchylenie.
Sąd okręgowy rozważył wszystkie elementy przemawiające za i przeciw prawdziwości tej wersji. Jednocześnie uniknął błędów poprzednich sądów, bo 'rozprawił się' ze wszystkimi wątpliwościami wynikającymi z innych wersji, podawanych przez oskarżonego - argumentował sędzia Bolesław Kraupe.
Sędzia podkreślił, że sprawa "jest bardzo trudna, była bardzo wątpliwa i wymagała szczególnej wnikliwości i dokładności w analizie materiału dowodowego". Zaznaczył, że w tej sprawie "obracamy się w kręgu prawdy sądowej", a oskarżony powiedział, nie to, co wiedział, ale co chciał powiedzieć, przedstawiając w sumie cztery wersje przebiegu zdarzeń.
Niemniej jednak te wszystkie oceny, jakich dokonał sąd okręgowy, sąd apelacyjny aprobuje i podziela, i nie ma żadnych obiektywnych argumentów, żeby je skutecznie podważyć - ocenił Kraupe.
Stronom przysługuje wniesienie kasacji wyroku do Sądu Najwyższego.
Matka zamordowanej dziewczynki, która była w procesie oskarżycielem posiłkowym, nie kryła rozgoryczenia po orzeczeniu sądu. Przyznała, że żałuje, iż w Polsce nie jest dopuszczalny lincz.
Obrońca skazanego Anna Wolska-Głowacz powiedziała, że decyzja o ewentualnej kasacji zapadnie po konsultacji z klientem. Podkreśliła, że nie było żadnych dowodów, że jej klient dopuścił się zabójstwa.
Sąd odwoławczy zajmował się tą sprawą już po raz trzeci. W pierwszym procesie, w październiku 2004 roku, mężczyzna został skazany na siedem lat więzienia za nieumyślne spowodowanie śmierci dziewczynki i znieważenie jej zwłok. Po apelacji sprawa trafiła ponownie do sądu w Sieradzu, który w ponownym procesie skazał mężczyznę na 25 lat więzienia za zabójstwo. Po odwołaniu obrońcy, sąd apelacyjny uchylił ten wyrok uznając, że sieradzki sąd dokonał błędnej oceny materiału dowodowego.
Ola zaginęła w czerwcu 2002 r. w miejscowości Biadaszki w Łódzkiem. Poszukiwania trwały kilka dni. Brało w nich udział kilkuset policjantów i strażaków z psami oraz mieszkańcy okolicznych miejscowości. Dziewczynki nie odnaleziono. Niemal rok po jej zaginięciu policja zatrzymała podejrzanego o zabójstwo mieszkańca Biadaszek Roberta B., znajomego rodziców dziecka. Do jego zatrzymania przyczyniło się badanie tzw. wykrywaczem kłamstw.
Podczas wizji lokalnej mężczyzna wskazał miejsce, w którym początkowo ukrywał ciało dziewczynki. Do tego miejsca doprowadził również policyjny pies. Znaleziono tam ludzkie włosy z fragmentem skóry i spinkę Oli. Badania DNA potwierdziły, że były to włosy dziewczynki. Według prokuratury, mężczyzna udusił dziecko i zakopał ciało na polu. Później spalił je w parowniku na terenie swojej posesji.
W trakcie śledztwa i podczas procesów oskarżony wielokrotnie zmieniał wyjaśnienia. Raz przyznał się do uduszenia dziewczynki, później utrzymywał, że Ola zginęła przypadkowo, gdy zrzucił na nią w stodole worek z paszą. Innym razem mówił, że uderzył ją przypadkowo widłami. Ostatecznie nie przyznał się do zabójstwa. (mg)