Wyrok ws. lawiny pod Rysami
Na dwa lata więzienia w zawieszeniu na
cztery skazał Sąd Okręgowy w Katowicach Mirosława
Sz., nauczyciela geografii i opiekuna wycieczki tyskich
licealistów, których 28 stycznia 2003 roku porwała lawina pod
Rysami. Zginęło wtedy osiem osób. Był to najtragiczniejszy wypadek
w historii polskich Tatr.
18.04.2006 | aktual.: 18.04.2006 14:18
Sz. w powtórnym procesie w tej sprawie uznał swoją winę, przyznając się do popełnienia podczas organizacji wyprawy błędów, których konsekwencją była śmierć ośmiorga jej uczestników. Zaproponował dobrowolne poddanie się karze, którą po zaakceptowaniu przez strony, zasądził we wtorek sąd.
W sentencji wyroku skład sędziowski podkreślił, że Mirosław Sz. jako kierownik wycieczki dopuścił się wielu zaniedbań i w ten sposób nieumyślnie sprowadził niebezpieczeństwo zagrożenia zdrowia i życia jej uczestników.
Pełniąc obowiązki kierownika i opiekuna wycieczki sportowo- naukowej, nie posiadał wymaganych uprawnień ani nie zatrudnił przewodnika. Sam poprowadził grupę jedenaściorga uczestników wycieczki i jednego opiekuna szlakiem na Rysy, w okolicznościach szczególnie niebezpiecznych, czyli drugiego stopnia zagrożenia lawinowego i pogarszających się warunków atmosferycznych - wyliczała odczytując wyrok prowadząca sprawę sędzia Urszula Kasperek-Jajszczok.
Jak podkreśliła, Sz. - jako osoba od wielu lat chodząca po górach - wiedział, że w panujących tamtego dnia warunkach możliwe było zejście lawiny. Mimo tego zdecydował się zabrać zbyt liczną grupę uczestników - jak uznał sąd - niedostatecznie przeszkolonych w zakresie zasad i sposobów poruszania się po górach w warunkach zimowych.
Sędzia nie wykluczyła, że Sz. uległ młodzieży, która chciała wyjść tego dnia w góry, zaznaczyła jednak, że na oskarżonym ciążył obowiązek takiego postępowania, którym zapewniłby młodzieży znajdującej się pod jego opieką bezpieczny powrót do domu.
Sąd orzekł karę w zawieszeniu biorąc pod uwagę postawę Sz. podczas procesu - oskarżony złożył wyczerpujące wyjaśnienia, a także przyznał się do tego, że nie zachował standardów bezpieczeństwa. Równocześnie sąd zobowiązał Mirosława Sz. do powstrzymania się od prowadzenia wycieczek i innych imprez turystycznych, a także pełnienia funkcji ich kierownika w okresie próby.
W marcu ubiegłego roku katowicki sąd okręgowy skazał Sz. na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Sąd I instancji uznał, że nie da się udowodnić, by opiekun i uczestnicy wyprawy sami podcięli lawinę, a więc nie można mówić o związku przyczynowym między śmiercią uczestników wycieczki, a zachowaniem oskarżonego. Wyrok zaskarżyła prokuratura. W listopadzie ubiegłego roku Sąd Apelacyjny w Katowicach go uchylił.
Sąd odwoławczy uznał, że choć nie można przypisać Sz. odpowiedzialności za nieumyślne doprowadzenie do zejścia lawiny, jednak sprowadzenia niebezpieczeństwa nie można było w tym przypadku ograniczyć do możliwości podcięcia lawiny, bo było nim już samo poprowadzenie kogoś w niebezpieczny rejon. To zaś powinno mieć wpływ na kwalifikację zarzucanego Sz. przestępstwa, a w konsekwencji na wymiar kary.
Zgodnie ze wskazaniem sądu apelacyjnego, w drugim procesie Mirosław Sz. odpowiadał za sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób, którego następstwem była śmierć uczestników wycieczki. Może za to grozić od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia.
Lawina, która 28 stycznia 2003 roku zabrała pod Rysami wycieczkę z Uczniowskiego Klubu Sportowego "Pion", działającego przy I LO w Tychach, zabiła ośmiu z 13 uczestników wycieczki. Czoło lawiny załamało lód na Czarnym Stawie i pogrzebało w nim większość ofiar. Poszukiwanie ciał trwało do 17 czerwca.