Wyrok w zawieszeniu dla b. radnego SLD za wypadek po pijanemu
Na półtora roku więzienia w zawieszeniu na
cztery lata Sąd Rejonowy w Gdańsku skazał byłego
gdańskiego radnego SLD Stanisława R. za spowodowanie po pijanemu
wypadku samochodowego. Ranna została w nim 34-letnia kobieta.
Dodatkowo Stanisław R. ukarany został grzywną w wysokości 1,5 tys. zł oraz 5-letnim zakazem prowadzenia pojazdów mechanicznych. Ma też zapłacić 1 tys. zł nawiązki na rzecz fundacji "Bezpieczni w ruchu drogowym" oraz pokryć koszty procesu.
Do wypadku doszło na jednej z ulic Gdańska 18 listopada 2000 roku. Stanisław R., ówczesny radny SLD, prowadząc samochód najechał na stojące przed nim na czerwonym świetle auto. Jadąca nim kobieta została ranna i trafiła do szpitala. Badanie wykazało, że sprawca kolizji miał we krwi 3,4 prom. alkoholu. Podczas procesu Stanisław R. przyznał się, że tuż po wypadku wypił jeszcze trochę alkoholu z "piersiówki", jaką miał przy sobie.
Uzasadniając w środę wyrok przewodnicząca składu sędziowskiego Magdalena Szewczak powiedziała: "społeczny stopień szkodliwości czynu jest wysoki z racji nagminności tego typu przestępstw. Zachodzą w tej sprawie jednak okoliczności łagodzące. Oskarżony wyraził skruchę i przeprosił pokrzywdzoną, a poza tym jest osobą niekaraną do tej pory. Nie ma potrzeby, żeby powędrował do zakładu karnego".
Stanisław R. był nieobecny na ogłoszeniu wyroku. Jego obrońca wyjaśnił, że przed tygodniem, po rozprawie zamykającej proces, trafił do szpitala w stanie przedzawałowym.
"Nie chcę się odwoływać od tego wyroku. Od początku mówiłam, że nie zależy mi na tym, aby oskarżonego widzieć za kratkami. Chodziło mi o to, żeby nie wsiadł więcej pijany za kierownicę i już nikt nie cierpiał z jego powodu" - powiedziała dziennikarzom pokrzywdzona Marzena Luba.
Radnemu początkowo groziło jedynie kolegium, bowiem powołany biegły wstępnie stwierdził, że kobieta odniosła niewielkie obrażenia narządów ruchu, nie wymagające terapii dłuższej niż 7-dniowa. Potwierdził to w kolejnej opinii. Dopiero po publikacji "Gazety Wyborczej", gdzie napisano m.in., że lekarz nie widział poszkodowanej, kobieta dłużej niż tydzień leżała w szpitalu, a sprawę próbuje się zatuszować, prokuratura nakazała sprawdzenie dokumentacji wypadku. Biegły ostatecznie zmienił opinię, co pozwoliło na postawienie radnemu zarzutów i postawienie go w stan oskarżenia.
Stanisław R. po spowodowaniu wypadku zawiesił swe członkostwo w klubie radnych SLD i partii.