Wyrok dla konkubiny zabójcy Jacka Dębskiego
Konkubina zabójcy Jacka Dębskiego, Joanna N. została skazana na cztery lata więzienia. Warszawski sąd rejonowy wydał taki wyrok w sprawie kilkunastu przestępstw poepłnionych przez kobietę, głównie nakłaniania do składania fałszywych zeznań i zeznania nieprawdy.
Joanna N., 35-letnia kobieta, była konkubiną, Tadeusza Maziuka ps. "Sasza" - zabójcy ministra sportu. Wystawiła mu fałszywe alibi na dzień zabójstwa i nakłaniała inne osoby do potwierdzenia jej wersji wydarzeń. Jednym z dowodów w sprawie tego zarzutu były nagrania z podłuchu telefonu komórkowego Jeremiasza Barańskiego - zleceniodawcy zabójstwa.
Sąd skazał ją również za utrudnianie śledztwa oraz procesów.
Wyrok jest nieprawomocny. Prokuratura, która żądała sześciu lat więzienia, nie zdecydowała jeszcze, czy wniesie apelację od wyroku. Podczas procesu Joanna N. przyznała się, ale skorzystała z prawa odmowy składania wyjaśnień.
Przewodniczący składu orzekającego, asesor Marcin Kowal, uzasadniał wysokość wyroku tym, że przez wszystkie etapy postępowania - śledztwo i procesy - z premedytacją, zuchwałością i konsekwencją kobieta kłamała.
Dodatkowo sąd obciążył Joannę N. kosztami procesu - 4,5 tys. zł, które były tak wysokie, ze względu na potrzebę sporządzenia opinii fonoskopijnej nagrań rozmów Barańskiego. To całe postępowanie było tylko przez nią zawinione, wynikało wyłącznie z jej działania. Nie ma podstaw, by tymi kosztami nie obciążać jej, a wszystkich obywateli, czyli Skarb Państwa - uzasadniał sędzia.
Sąd zaliczył jej jako odbytą karę rok i osiem miesięcy spędzone w areszcie. N. jest na wolności, ale nie stawiła się w sądzie na ogłoszeniu wyroku. Nie było też jej obrońcy.
Jonanna N. została zatrzymana podczas jednej z rozpraw w procesie Haliny G. "Inki", skazanej już za pomoc w zabójstwie Jacka Dębskiego.
"Ty jesteś jedyną osobą, która może mnie uratować (...) Jesteś taka jak ten twój, też nie pękasz" - mówił w odtworzonych przed sądem podczas procesu nagraniach przez telefon "Baranina" do konkubiny zabójcy. "Sasza" nie wydał go, gdy postawiono mu zarzut zastrzelenia Dębskiego, a potem powiesił się w celi.
Z podsłuchów nagranych przez Austriaków wynika, że "Baranina" z celi aresztu podpowiadał Joannie N. przez telefon, jak stworzyć alibi i w jaki sposób wytłumaczyć się z ucieczki z sądu. Upewniał się też, czy "zorganizowała" świadków, którzy to alibi mogą potwierdzić. "Powiedz im, że mają za to dychę" - mówił "Baranina".