"Wyrodna córka Kościoła". Oto siostra, która protestuje
- Miałam 13 lat, gdy zostałam ochrzczona na własną prośbę. Nikt mnie nie wspierał, ani ojciec, ani matka. Nie musiałam szukać Boga, on był ze mną cały czas - mówi nowoczesna duchowna, siostra Daria*.
Z formalnego punktu widzenia nie jest zakonnicą. Siostra Daria nie należy do polskiego Kościoła katolickiego, ale od 2017 roku próbuje założyć własną wspólnotę, która ma zostać zarejestrowana w Narodowym Kościele Katolickim. Podkreśla, że jej poglądy nie są sprzeczne z Biblią, jednak polskiemu Kościołowi katolickiemu się one nie podobają.
Anna Kozińska, Wirtualna Polska: Jak powinnam się do pani zwracać?
S. Daria*: Jestem siostrą, ale nie zakonnicą. Byłam eremitką, pustelnikiem. Jestem przełożoną wspólnoty sióstr miłosierdzia oraz ambasadorem dobrej woli i fundacji Light for Syria. Sytuacja ze wspólnotą jest otwarta, ale raczej nie powstanie w Polsce.
Dlaczego?
Kościół blokuje jej założenie. W Polsce jest on bardzo zamknięty. Ale trzeba się modlić o zmiany.
Co jest niezbędne do założenia takiej nowej wspólnoty?
Odpowiednia liczba osób, czyli trzy. Najpierw trzeba być publicznym stowarzyszeniem wiernych, później zakłada się wspólnotę na prawie diecezjalnym, a potem już papieskim.
A w jaki sposób Kościół blokuje siostrze założenie wspólnoty?
Trzeba się zarejestrować w Kościele, a on mnie nie lubi. Za poglądy. Kto im dał prawo do osądzania? Ja staram się pomóc. Prowadzę dzieła miłosierdzia, głoszę nauki Biblii, nigdy się źle nie wypowiadałam o Kościele, a mimo to zostałam zdradzona.
To znaczy?
Teraz mogę odpowiedzieć. Przeszkadza mi polityczne wtrącanie się. Z ambony mówią, na kogo trzeba głosować i to, co my mamy myśleć. Kościół uważa swoją prawdę za jedyną. Według mnie prawd jest tyle, ilu ludzi mówiących o nich. Prawda nie istnieje sama, tworzy się ustami mówiącego, potem odbiorem słuchającego. Przez tych księży, którzy zamiast głosić nauki Biblii i Kościoła, mówią o polityce lub gorszą czynami, ludzie przestają wierzyć.
A czy siostry poglądy są sprzeczne z Biblią?
Nigdy. Mam tylko otwarty umysł. Wierzę w Biblię, ale nie przeszkadza mi to, że ktoś wierzy w Torę czy Wedy.
Prezentuje więc siostra całkiem inną twarz Kościoła…
Cieszę się z tego. Wiele osób po wysłuchaniu moich poglądów wróciło do Kościoła. To dla mnie zaszczyt. Napisali, że dzięki mnie zobaczyli tę instytucję w innym świetle. Byli to jednak ludzie świeccy. Kościół uznał natomiast, że jestem "wyrodną córką swojej matki". Przez matkę rozumiemy oczywiście tenże Kościół.
Czy poza tym spotkały siostrę jakieś reperkusje?
Wyrzucono mnie z pracy za to, że poszłam na paradę równości. Ale ja nie miałam złych zamiarów.
Z czego siostra żyje?
Pracuję jako konsultant. Udzielam porad terapeutycznych. Czasem ludzie wolą iść do osoby duchownej, a nie świeckiej. Pracuję też w opiece społecznej. Robię m.in. zastrzyki, myję chorych.
Jak wyglądała siostry droga do wiary?
Miałam 13 lat, gdy zostałam ochrzczona na własną prośbę. Nikt mnie nie wspierał, ani ojciec, ani matka. Nie musiałam szukać Boga, on był ze mną cały czas. Miałam 17 lat, gdy składałam śluby oblackie. W wieku 18 lat znałam całą Biblię, w wieku 19 lat poprowadziłam pierwszy raz wykład biblijny.
Chodziłam do szkoły normalnie, nie na oazy. Boga szukałam wśród ubogich, rozdawałam kanapki, myłam ich. To sprawiało mi radość. W wieku 25 lat udałam się na pustelnię i byłam tam dwa lata. Potem kontynuowałam naukę - w studiu medycznym. A wspólnotę zakładam od początku 2017. Jest nas w tej chwili czworo.
Wróćmy do politykowania. Księża chodzą do mediów, ale polityka jest też podczas mszy. „Tygodnik Powszechny” politykowanie wymienił jako jeden z siedmiu grzechów popełnianych podczas homilii. Według siostry milczenie jest lepsze?
Wkładanie polityki między kartki Pisma Świętego jest grzechem. Kościół milczy w wielu sprawach, a trzeba stanąć po którejś ze stron lub nie stawać w ogóle, ale nie udawać, że się stoi.
Ja na przykład na mszy miesięcznicowej byłam, żeby się pomodlić za zmarłych. To było ważne. Później na kontrmiesięcznicę poszłam pokazać, że jestem przeciwna upolitycznianiu religijnego wydarzenia. Biblia mówi „oddaj Bogu co boskie, a cesarzowi co cesarskie”, Pamiętajmy o tym. Sacrum to sacrum, a profanum to profanum.
Nie głosuję też na partie, bo według mnie obie strony są winne. Każdy ma jakieś poglądy. Ksiądz powinien mówić, że jedni ludzie myślą tak, inni inaczej, ale Bóg powiedział tak. I zaczynamy mówić o Biblii. Księża powinni zajmować się przede wszystkim pracą charytatywną. Na pewno nie powinni działać politycznie.
A siostra się angażuje w protesty. Po co?
Byłam na proteście przeciwko wycince Puszczy Białowieskiej. Zawsze będę wspierać obronę ekologii, tak jak kobiet. Pracuję z kobietami w sytuacjach patologicznych.
Jestem przeciwna aborcji i eutanazji. To jest dla mnie bardzo ciężki temat. Nigdy brałam udziału w Czarnym Poniedziałku czy Proteście Kobiet. Krzyczały „precz ku… od mojej macicy”, używały symboli maryjnych i nie podobało mi się to. Byłam natomiast na Marszu Życia i wielu innych eventach, szczególnie takich, które wspierają pokój i walczą o prawa człowieka.
No, ale propos polityki, ktoś powiedział: im więcej zakazów, tym mniej cnoty wśród ludzi. PiS będzie mówił ludziom, co mają robić i zacznie się bunt. Może najbliższą bitwę wygrają, ale nie wojnę.
Co siostrze w PiSie najbardziej przeszkadza?
Fundamentalizm. Przede wszystkim to, że aprobują neonazistów w postaci naszych narodowców. Grozili mi, ale nie podniosą na mnie ręki, bo są wierzący.
Przeszkadza mi też podejście do kobiet. Tego jest dużo. Jest też kult jednostki pana Kaczyńskiego. Ja do niego nic nie mam, ale to jest marionetka.
On czy ludzie dookoła niego?
On sam.
Kto porusza sznurkami?
Doradcy. Oczywiście on też ma coś do powiedzenia, jest człowiekiem inteligentnym, ale wpływają na niego coraz bardziej. Wcześniej tego nie było. Powiedział mi to jeden z posłów PiS-u na spotkaniu przykościelnym. Lech i Maria Kaczyńscy byli silni psychicznie, natomiast Jarosław Kaczyński po ich śmierci stał się zacięty.
Jest coś w czym się siostra zgadza z PiS-em?
Migranci. Trzeba pomagać na miejscu. Przez imigrantów rozumiem osoby, które przyjechały za pracą, a nie uchodźców, którym należy pomagać, bo ich życie jest zagrożone. To temat sporny, zawsze należy pomagać, gdy ktoś szuka pomocy, ale Polski na to nie stać, mamy długi.
Powtarzam jednak, na miejscu należy pomagać, prowadzić niestrudzenie misje humanitarne.
Widziałam na siostry profilu zdjęcia z WOŚP. Nie wierzy siostra w oskarżenia o oszustwa?
Byłam wolontariuszką. W tym roku będę na przystanku Woodstock. Jurek Owsiak jest dobrym człowiekiem. Czy w jego fundacji były nieprawidłowości? Raczej były, ale problemy zostały wewnętrznie rozwiązane. Nie uważam, że to, co jest nie tak, powinno być upubliczniane. Tak samo jest z Kościołem. Pojedyncze sytuacje rzutują na całość. Konsekwencje mówienia prawdy są czasem ogromne, wielu ludzi cierpi. Pewne sprawy należy załatwiać za zamkniętymi drzwiami. Co innego z pedofilią, którą należy tępić gdziekolwiek się pojawia.
Kościołowi zarzuca się też przepych. Za sztandarowy przykład podaje się ojca Tadeusza Rydzyka. Według siostry księżom należą się pieniądze za ich pracę?
Każdy, kto pracuje, zasłużył na wynagrodzenie. To oczywiste. Co do przepychu… ano panuje, ale tak było zawsze, od początku Kościoła. Jednak gdyby ludzie nie wpłacali datków, nie byłoby bogactwa. Niemniej pieniądze się przydają, nie zapominajmy o dziełach miłosierdzia, które Kościół realizuje.
O. Rydzyka znam. Kilkanaście razy byłam w Toruniu. To nie jest już ksiądz - choć według prawa kościelnego tak, ludzkiego już nie. Dla mnie jest człowiekiem pysznym, który zbłądził i naciąga ludzi na grube pieniądze. To żenujące i poniżej jakiejkolwiek krytyki.
Księża mają wypłaty od Kościoła. Tadeusz Rydzyk jest ojcem, redemptorystą, więc jak może mieć dwa samochody, mieszkać w przepychu? Ojciec Święty powiedział niedawno w homilii, że kto by zbłądził i wybrał pieniądze, a nie posługę, może odejść do stanu świeckiego.
Niech o. Tadeusz przejdzie do stanu świeckiego, pozostanie dyrektorem Radia Maryja. Nie można stawiać pieniędzy ponad wiarę. Tak być nie powinno, ale to nie moja sprawa.
To ryzykowne. Wtedy ludzie mogliby od niego odejść.
Oczywiście. Ma fankluby. Babki go kochają. Dałyby się za niego zabić (śmiech).
Kto siostry zdaniem mógłby zmienić Kościół na lepsze?
Ojciec Święty, papież Franciszek to mądry i dobry człowiek. Chce coś zmienić w Kościele, ale go blokują. Ma silną osobowość i mam nadzieję, że uda mu się wykonać to dzieło. Wszystko w rękach Boga. On jest przede wszystkim miłością, a człowiek wyzwaniem.
*Imię bohaterki tekstu na jej prośbę zostało zmienione.