Wypuścili mordercę z więzienia mimo negatywnej opinii
Trzynaście lat temu Przemysław B. zastrzelił Arkadiusza L. i ranił jego ochroniarza, Adama Ch. Miał wyjść z więzienia w 2012 r. Jednak już cieszy się wolnością, mimo negatywnej opinii zakładu karnego.
31.08.2006 08:46
Do zabójstwa doszło w południe, w licznie uczęszczanym miejscu pomiędzy ul. Słowiańską a osiedlem studenckim przy ul. Dożynkowej. Ranny, który cudem uniknął śmierci, rozpoznał mordercę.
Ochroniarz i zbóje
Arkadiusz L. był przestępcą. Przemysław B. - ochroniarzem kasyna w hotelu Polonez. Arkadiusz L. zachowywał się w lokalu tak, że Przemysław B. musiał go wyprowadzić. Urażony Arkadiusz L. dwukrotnie dopadł i pobił ochroniarza. Zagroził mu nawet, że jeśli nie wyjedzie z Poznania, zginie, a jego dziewczyna zostanie zgwałcona.
25 października 1993 r. Przemysław B. wywołał Arkadiusza L. z jego solarium na Winogradach. Oddał dwa strzały. Trzecim z przyłożenia dobił.
Nie wcześniej niż...
Morderca ukrywał się 4 lata. Przypadkowo namierzyła go wrocławska drogówka. 7 czerwca 1999 r. prokurator Grzegorz Mazurkiewicz zażądał dla niego 25 lat więzienia i 10 lat pozbawienia praw publicznych. - Niezależnie od motywu, nie można dokonywać samosądu- przekonywał.
Poznański Sąd Okręgowy skazał oskarżonego na 15 lat pozbawienia wolności. Nie można wykluczyć, że popełnił zbrodnię ze strachu, co sąd musiał uwzględnić na jego korzyść. - Dlatego kara nadzwyczajna 25 lat byłaby nadmiernie surowa - mówił sędzia Jarema Sawiński. Dodał jednak, że Przemysław B. popełnił czyn tak okrutny, że sąd musi uniemożliwić mu wcześniejsze opuszczenie zakładu karnego.
Minęło osiem lat
Przemysław B. złożył wniosek o warunkowe przedterminowe zwolnienie. Zakład Karny w Rawiczu wystawił mu negatywną opinię. Funkcjonariusze służby więziennej uznali, że jest osobą zdemoralizowaną, funkcjonującą w nieformalnych strukturach i to w roli kierowniczej.
W maju wydział penitencjarny poznańskiego Sądu Okręgowego nie zgodził się na warunkowe zwolnienie. Adwokaci Andrzej Reichelt i Maciej Gutowski zaskarżyli to postanowienie. Jak się okazało skutecznie. Sędzia Kazimierz Stachowiak z Sądu Apelacyjnego uznał, że Przemysław B. swoje odcierpiał...
Decyzja ta zdziwiła prokuraturę, sędziów penitencjarnych z okręgu i pracowników więzienia. - Szczerze mówiąc, jestem zaskoczony- przyznał Bogdan Wojtal, dyrektor ZK Rawicz. Prokuratura sprawdziła możliwości wniesienia kasacji.
- Nie ma podstaw prawnych do zakwestionowania postanowienia Sądu Apelacyjnego w trybie kasacyjnym- powiedział Włodzimierz Świtoński z poznańskiej Prokuratury Apelacyjnej. - Musieliśmy więc zaakceptować decyzję Sądu Apelacyjnego, chociaż zdajemy sobie sprawę, że jej oddźwięk społeczny nie jest najlepszy.
Sam w celi
Sędzia Kazimierz Stachowiak nie potraktował wiążąco opinii służby więziennej. Uzasadnił to m.in. tym, że ostatnie dwa lata Przemysław B. spędził w pojedynczej celi. Uznał więc, że choć skazany identyfikuje się z więzienną podkulturą, izoluje się od niej.
Mimo deklaracji skazanego, że należy do podkultury przestępczej, nie można a prori przesądzać o jego demoralizacji uzasadniał. W ocenie sądu Przemysław B. tylko się przechwalał. Zabił, ale nie z niskich pobudek. - To był przerażony, zaszczuty człowiek- twierdzi Andrzej Reichelt. Minister Ziobro każe wypuszczać takich ludzi z aresztu.
Przemysław B. opuścił zakład karny w Rawiczu 28 lipca. Kurator sądowy ma dopilnować, by prowadził przykładne życie.