ŚwiatWypadek polskiego autokaru w Czechach

Wypadek polskiego autokaru w Czechach

Dziewiętnastu polskich turystów zostało rannych w wypadku autokaru, do jakiego doszło nad ranem w Mohelnicy niedaleko Szumperka w Czechach, przy granicy z Polską. Życie
żadnego z Polaków nie jest zagrożone.

Wypadek polskiego autokaru w Czechach
Źródło zdjęć: © PAP/EPA

29.05.2005 | aktual.: 29.05.2005 15:00

Piętrowy autokar, wiozący 71 Polaków z wycieczki do Chorwacji, nie zmieścił się pod wiaduktem kolejowym, w który uderzyła górna część pojazdu.

W dziewięciodniowej wycieczce, zorganizowanej przez pilskie biuro podróży "Martina", uczestniczyły głównie osoby w średnim i starszym wieku, mieszkańcy Piły, Leszna i Poznania.

Większość rannych odniosła jedynie niewielkie obrażenia - powiedział szef stacji pogotowia ratunkowego w Ołomuńcu Milan Brazdil. Dodał, że na miejscu wypadku interweniował śmigłowiec sanitarny. Ranni zostali przewiezieni do szpitali w Szumperku, Szternberku i Ołomuńcu.

W chwili uderzenia autokaru w wiadukt większość pasażerów podróżujących na górnym pokładzie spała, dlatego ich obrażenia nie są poważne. To głównie rany cięte i stłuczenia.

Cztery osoby z poważniejszymi uszkodzeniami szczęki i kręgów trafiły do specjalistycznego szpitala klinicznego Ołomuńcu. Dwie z nich szpital opuszczą już w niedzielę, podobnie jak pozostali ranni, którym pomocy udzielono w Szumperku i Szternberku. Dwie osoby pozostaną w Ołomuńcu na obserwacji.

Z opowieści rannych w wypadku Polaków wynika, że autokar, który całkowicie zablokował przejazd przez wiaduktem, wbił się pod jego konstrukcję na głębokość 2 metrów.

Z hotelu w Chorwacji wyjechaliśmy w sobotę o 10 rano. Nie jechaliśmy szybko. Kierowcy się zmieniali. Robiliśmy przerwy. W domu mieliśmy być w niedzielę około południa - powiedział podróżujący z córką Roman Krawiec z Szamocina pod Piłą, który ma jedynie rozcięty łuk brwiowy. Córka z wypadku wyszła bez szwanku.

Czescy policjanci przypuszczają, że polski kierowca, jadąc w stronę przejścia granicznego Mikulovice-Głuchołazy, pobłądził w Mohelnicy i pojechał niewłaściwą trasą. Droga, nad którą znajduje się wiadukt kolejowy prowadzi do niewielkiej miejscowości Trzesztina, skąd nie można dojechać do żadnego przejścia granicznego. Po takich drogach nie przejedzie żaden większy autobus, a zwłaszcza piętrowy - powiedział oficer dyżurny policji w Szumperku.

Zbigniew Krzysztyniak

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)