Wypadek limuzyny Kurskiego. Ruszył proces

Ruszył proces ws. wypadku limuzyny Jacka Kurskiego. - Małoletni Filip chciał siusiu, a ja nie chciałem, by się zmoczył - tłumaczył kierowca prezesa TVP. Kierowca drugiego auta twierdzi, że jechał prawidłowo i jest już zmęczony tą sprawą. Dodatkowo ciągle nie ma samochodu, bo stoi na policyjnym parkingu.

Wypadek miał miejsce ponad rok temu
Źródło zdjęć: © PAP
Katarzyna Bogdańska

Do wypadku doszło 18 września ubiegłego roku na trasie pomiędzy Bierdzanami a Lasowicami Wielkimi. Jacek Kurski wracał z rodziną z festiwalu w Opolu. Kierowca Kurskiego stanął na chwilę na poboczu. Gdy włączał się do ruchu, doszło do kolizji z oplem pana Grzegorza W.

Gdy Grzegorz K., kierowca Jacka Kurskiego włączał się do ruchu, zdaniem policjantów, którzy przybyli na miejsce kolizji, nie zachował należytej ostrożności, dlatego to on ponosi winę za wypadek. Policjanci chcieli ukarać winnego mandatem na miejscu, jednak kierowca go nie przyjął. - Początkowo zgodziłem się, bo pamiętam, jaki był rozgłos po wypadku premier Szydło. Chciałem przyjąć mandat, by chronić prezesa i sprawę wyciszyć, ale prezes Kurski powiedział, że jeśli nie czuję się winny, żebym nie przyjmował - tłumaczy Grzegorz K. w "Fakcie".

Sprawa trafiła do sądu.

Początkowo Komisariat Policji w Ozimku wystąpił do sądu o ukaranie wyłącznie kierowcy Jacka Kurskiego Grzegorza K. Jednak po opinii biegłych uznano, że winni są obaj kierowcy. Dlatego w roli obwinionego na sali rozpraw pojawił się również Grzegorz W.

Sąd przesłuchał we wtorek kobietę, która miała być świadkiem tego zdarzenia, oraz dwóch policjantów, po czym odroczył rozprawę do 29 stycznia - informuje Radio Opole. Wtedy przesłuchany zostanie w roli świadka Jacek Kurski oraz biegli, którzy sporządzili opinię w tej sprawie.

Przypomnijmy, że wypadkowi towarzyszył także wątek rzekomego chowania się prezesa Kurskiego. Jak donosił wtedy "Fakt", zachowanie prezesa było co najmniej nietypowe, bo miał "uciec do lasu". Według gazety nie chciał, by go rozpoznano. Telewizja Polska zaprzeczyła informacjom, że prezes TVP oddalił się z miejsca zdarzenia.

"Zszedł na pobocze, gdzie oczekiwał na auto zastępcze, co mogą potwierdzić świadkowie" - napisano w oświadczeniu.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz także: "Codziennie staję przed lustrem i mówię, że życie jest cudowne"

Czas na zmianę opon? Na nowym komplecie zaoszczędzisz, gdy pobierzesz zniżkę ze strony intercars kod rabatowy.

Źródło artykułu: WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Ukraina apeluje do UE. Chce swobody w wydatkowaniu rosyjskich środków
Ukraina apeluje do UE. Chce swobody w wydatkowaniu rosyjskich środków
Zaskakujący gość u Nawrockiego. Wrzucił zdjęcie z prezydentem
Zaskakujący gość u Nawrockiego. Wrzucił zdjęcie z prezydentem
Kolejny napad we Francji. Ograbiono muzeum w Langres
Kolejny napad we Francji. Ograbiono muzeum w Langres
Trump: Putin chce końca wojny. Oto, co Rosja zrobiła ostatniej nocy
Trump: Putin chce końca wojny. Oto, co Rosja zrobiła ostatniej nocy
Groźny wybuch w Głubczycach. Mężczyźni przynieśli do domu bomby
Groźny wybuch w Głubczycach. Mężczyźni przynieśli do domu bomby
Ekspert: Wojna w Ukrainie na rękę Trumpowi?
Ekspert: Wojna w Ukrainie na rękę Trumpowi?
Rosja prowadzi "fazę zero". Wskazano Polskę i Rumunię
Rosja prowadzi "fazę zero". Wskazano Polskę i Rumunię
Daniel Martyniuk wolny. Francuska policja wypuściła syna gwiazdora
Daniel Martyniuk wolny. Francuska policja wypuściła syna gwiazdora
Nowe odcinkowe pomiary prędkości na polskich drogach. Wiadomo, gdzie
Nowe odcinkowe pomiary prędkości na polskich drogach. Wiadomo, gdzie
Sąd odrzuca wniosek Sebastiana M. "Chciałbym przeprosić"
Sąd odrzuca wniosek Sebastiana M. "Chciałbym przeprosić"
Zderzenie dwóch autobusów. Dziesiątki ofiar śmiertelnych w Ugandzie
Zderzenie dwóch autobusów. Dziesiątki ofiar śmiertelnych w Ugandzie
Były wiceszef CBA z zarzutami. Chodzi o aferę wokół Pegasusa
Były wiceszef CBA z zarzutami. Chodzi o aferę wokół Pegasusa