Wypadek Beaty Szydło. Wstrzymano proces. Zawirowania wokół jednego z sędziów
Wstrzymany został proces w sprawie wypadku z udziałem byłej premier Beaty Szydło. Spowodowane jest to wnioskiem obrońcy Sebastiana Kościelniaka, który domaga się usunięcia ze składu orzekającego jednego z sędziów.
Obrońca Sebastiana Kościelniaka, kierowcy seicento, złożył wniosek o wykluczenie ze składu orzekającego sędziego Macieja Pragłowskiego. Mec. Władysław Pociej argumentuje, że sędzia awansował niedawno na wiceprezesa Sądu Rejonowego w Krakowie, a stamtąd został oddelegowany do pracy w sądzie apelacyjnym. Ma być on też - według adwokata - kojarzony z obozem tzw. dobrej zmiany.
Wypadek Beaty Szydło. Linia obrony
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej - jak wskazuje dalej mecenas - ma bardzo duże wątpliwości co do tego, jak delegowani są w Polsce sędziowie. - Polskie przepisy dotyczące delegowania sędziów do sądów innej lub wyższej instancji są niezgodne z przepisami unijnymi. Uważam, że w ramach rzetelnej obrony należało tego rodzaju wniosek złożyć, albowiem może się okazać po jakimś czasie, że sąd jest nienależycie obsadzony i trzeba byłoby ten proces rozpoczynać od początku - wyjaśnia mec. Pociej.
Jak wskazuje obrońca kierowcy seicento, to jednak nie koniec wątpliwości wokół Macieja Pragłowskiego. Został on bowiem powołany do składu orzekającego w miejsce sędziego, który zachorował. Pierwszym w kolejności na liście zastępców był inny sędzia. Nie został on jednak wskazany.
Zobacz także: Na scenie jej zabrakło. "Beata Szydło postponowana przez PiS"
Wypadek Beaty Szydło. Wcześniejszy proces
Sąd Rejonowy w Oświęcimiu wydał w lipcu 2020 roku nieprawomocny wyrok ws. wypadku z udziałem Beaty Szydło. Kolumna, w której poruszało się auto z ówczesną szefową rządu, zderzyła się w 2017 r. z seicento prowadzonym przez Sebastiana Kościelnika. Sąd uznał, że mężczyzna jest winny nieumyślnego spowodowania wypadku drogowego.
Wówczas sąd umorzył warunkowo postępowanie na okres jednego roku i uznał, że przepisy złamał także kierowca BOR. Zdecydowano, że Kościelnik musi zapłacić po tysiąc złotych nawiązki poszkodowanym w wypadku. Chodzi o byłą premier Beatę Szydło oraz funkcjonariusza BOR. Sąd zwolnił mężczyznę z kosztów procesu.
Z taką decyzją sądu nie zgodziła się ani prokuratura, ani obrona Kościelnika.
Źródło: Gazeta Wyborcza/TVN24