"Wyniki wyborów na Ukrainie odzwierciedlają wolę wyborców"
Wyniki niedzielnej powtórki drugiej tury wyborów prezydenckich na Ukrainie odzwierciedlają wolę wyborców - ogłosili w Kijowie obserwatorzy z europejskiej sieci organizacji monitorujących wybory ENEMO.
Szef misji ENEMO na Ukrainie, Słowak Peter Novotny, powiedział, że choć w czasie głosowania doszło do drobnych naruszeń, to nie mogły one wpłynąć na końcowy rezultat.
Według danych Centralnej Komisji Wyborczej, po przeliczeniu 99,91% protokołów lokalnych komisji, powtórkę drugiej tury wyborów wygrał lider opozycji Wiktor Juszczenko, uzyskując 52,01% głosów. Jego rywal, premier Wiktor Janukowycz dostał 44,18%.
Zdaniem Novotnego, "dzień wyborów minął na Ukrainie w lepszej atmosferze niż 31 października (I tura) i 21 listopada (unieważniona II tura)". Nie zarejestrowaliśmy aktów przemocy ani prób zastraszania wyborców - powiedział słowacki obserwator.
Lilia Szybanowa z Rosji uważa natomiast, że były drobne problemy z listami wyborców, które nie wszędzie zostały sporządzone w sposób właściwy. Na mniejszą skalę, ale zdarzały się sytuacje, że ludzie nie mogli znaleźć swojego nazwiska na listach - powiedziała. Jej zdaniem, w niektórych lokalach było też za mało kart do głosowania.
W poniedziałek przedstawiciele Parlamentu Europejskiego oraz zgromadzeń parlamentarnych Rady Europy, OBWE i NATO wyrazili zadowolenie z przebiegu ukraińskich wyborów, choć zaznaczyli, że nie przeprowadzono ich w sposób idealny.
Powtórka drugiej tury wyborów prezydenckich 26 grudnia była "znacznie bliższa" standardom OBWE i Rady Europy - napisano w oświadczeniu, zawierającym pierwsze wnioski i konkluzje z przebiegu procesu wyborczego.
"Kampania przed powtórką drugiej tury dawała kandydatom równiejsze szanse niż przed dwiema poprzednimi turami. Główne środki przekazu relacjonowały kampanie kandydatów, nie preferując żadnego z nich, a obserwatorzy otrzymali tylko kilka sygnałów o przymuszaniu wyborców, aby głosowali na konkretnego kandydata. Zmienione komisje wyborcze przeprowadziły wybory w sposób znacznie bardziej przejrzysty" - czytamy w oświadczeniu.
Arkadiusz Prusinowski