"Wyjście z Iraku nie wpłynie na to, co się tam dzieje"
Wycofanie polskich żołnierzy z Iraku w żaden sposób nie wpłynie na to, co się dzieje w tym kraju - ocenia prof. Marek Dziekan, arabista z Uniwersytetu Łódzkiego.
21.12.2007 | aktual.: 21.12.2007 22:42
Prezydent Lech Kaczyński zdecydował w piątek o przedłużeniu misji polskich wojsk w Iraku do 31 października 2008 roku. Oznacza to, że nasza misja w tym kraju zakończy się do tego terminu. Zgodnie z założeniami rządu, w 2008 roku nasz kontyngent będzie wykonywał zadania związane z zakończeniem misji.
Zamkniemy tę - w moim przekonaniu - jedną z najciemniejszych kart z naszej historii najnowszej. My tam już ani za bardzo pomóc, ani zaszkodzić nie możemy, tylko sobie - podkreślił prof. Dziekan.
Jego zdaniem, obalenie Saddama Husajna oraz to, że przez kilka lat Irak mógł być "polem treningowym dla naszych żołnierzy", to jedyne pozytywne strony tej operacji. Ale czy to było warte śmierci naszych żołnierzy i Irakijczyków - spytał prof. Dziekan.
W ocenie profesora, w tej chwili udział polskich wojsk w Iraku jest śladowy. To, że na miejscu nie będzie naszych żołnierzy, nie zrobi żadnej różnicy i podejrzewam, że nikt specjalnie tego nie zauważy - podkreślił.
Już w 2002 roku mówiłem, że nie należy w ogóle tam jechać - powiedział arabista. Jego zdaniem, decyzja o wycofaniu polskich wojsk jest jedną z najlepszych w ostatnim czasie.
Od 2003 roku w Iraku zginęło i zmarło - także poza strefą, za którą odpowiada polskie wojsko - 27 Polaków - 21 żołnierzy, trzech byłych wojskowych zatrudnionych przez zagraniczne firmy ochroniarskie, dwóch dziennikarzy i funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu.
Polski kontyngent wojskowy stacjonuje w Iraku od 2003 roku, obecna 9. zmiana liczy ok. 900 żołnierzy. Polska dowodzi Wielonarodową Dywizją Centrum-Południe, w której skład wchodzą obecnie kontyngenty z ośmiu państw.