PolskaWyjęli pacjentowi serce i wycięli z niego guz

Wyjęli pacjentowi serce i wycięli z niego guz

Operacja nowotworu serca metodą autotransplantacji zakończyła się sukcesem. Pacjent został wybudzony i rozmawia z lekarzami i rodziną - poinformował dr Marek Jemielity ze Szpitala Klinicznego Przemienienia Pańskiego Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.

06.09.2007 | aktual.: 06.09.2007 16:44

Operację usunięcia nowotworu serca metodą autotransplantacji przeprowadził w środę twórca tej metody, amerykański kardiochirurg prof. Michael J. Reardon, szef Kliniki Kardiochirurgii Methodist DeBakey Hart Center w Huston. To dwunasty tego typu zabieg wykonany na świecie i pierwszy poza Stanami Zjednoczonymi.

Zabieg trwał siedem godzin. Pacjent, 55-letni poznaniak, miał złośliwy nowotwór lewego przedsionka serca. Podczas operacji, po wyjęciu serca z ciała chorego, usunięto nowotwór z częścią ściany serca i - po uzupełnieniu ubytku osierdziem wołowym - wszyto je z powrotem.

Pacjent trafił do poznańskiej kliniki w lipcu 2007 roku z rozpoznaniem śluzaka, niezłośliwego guza, którego usunięto. Badania usuniętej tkanki wykazały, że nowotwór jest złośliwy i zaczyna przyrastać w szybkim tempie.

Rodzina chorego, przeglądając strony internetowe w poszukiwaniu pomocy, trafiła na publikacje prof. Reardona. Poprosiła poznańską klinikę o zaproponowanie mu współpracy. Szpital skontaktował się z kardiochirurgiem drogą mailową.

Amerykański chirurg przeprowadził operację za darmo, aby rozpropagować opracowaną przez siebie metodę - rodzina pacjenta zapłaciła tylko za przelot i pobyt profesora oraz anestezjologa.

Pacjent czuje się dobrze i w najbliższym czasie, jak wszyscy pacjenci po operacji nowotworów złośliwych, przejdzie chemioterapię. Jak wyjaśnił dr Marek Jemielity, szef kliniki kardiochirurgii, który asystował przy zabiegu, dopiero po zakończeniu chemioterapii będzie można stwierdzić, czy mężczyzna wyzdrowiał, czy nie.

Po poprzednich jedenastu operacjach przeprowadzonych tą metodą w USA u żadnego z pacjentów nowotwór nie odrodził się w operowanym miejscu. Moja metoda pozwala na dokładniejsze usunięcie tkanki nowotworowej niż praca na otwartym sercu, a w przypadku guzów złośliwych dokładne oczyszczenie jest najważniejszym celem zabiegu - powiedział prof. Reardon.

W zabiegu tym do wycinania serca trzeba podejść inaczej niż w zwykłej transplantacji serca. Nie można uszkodzić usuwanego organu, bo będzie on wszyty na nowo. Organizm wszytego serca nie odrzuci, bo jest to jego serce - tłumaczył amerykański kardiochirurg.

Prof. Reardon chwalił poznańskich lekarzy. Jestem pewien, że ci ludzie mogliby przeprowadzić taką samą operację samodzielnie choćby dziś - powiedział.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)