Wydobycie irackiej ropy zbyt słabe z powodu sabotażystów
Wskutek częstych aktów sabotażu wydobycie irackiej ropy będzie musiało ograniczyć się prawie wyłącznie do złóż na południu kraju - napisał "Financial Times".
Rurociąg na północy Iraku, którym przed wojną przepływało około milion baryłek ropy dziennie, nie nadaje się do dalszej eksploatacji. Eksplozja, której dokonali sabotażyści w miniony weekend, była już czwartą odkąd rurociąg wznowił pracę po czteromiesięcznej przerwie - czytamy we wtorkowym wydaniu "Financial Times".
"Nie ma wątpliwości, że Irak ma wystarczająco dużo zasobów, by podwoić swoją produkcję wynoszącą obecnie 2,5 mln baryłek dziennie" - twierdzi ekspert naftowy Wood Mackenzie - "ale osiągnięcie tego celu wymagałoby wielu inwestycji obarczonych sporym ryzykiem".
Choć stale poprawia się wydobycie z południowych złóż w Rumaili, eksport ropy z Iraku osiągnął w sierpniu jedynie 645 tys. baryłek dziennie. Ze złóż w Kirkuku na północy wydobywa się tak niewiele surowca, że ledwie starcza go na potrzeby miejscowej ludności - donosi dziennik.
Wood Mackenzie jest zdania, że Irak powinien w przyszłości osiągać wpływy z ropy na poziomie 27-50 mld dolarów rocznie. Obecnie kwota ta kształtuje się na poziomie 6 mld.
Zdaniem "Financial Times", problemy z wydobyciem irackiej ropy niepokoją amerykańską administrację, która liczyła, że wpływy z eksportu wspomogą odbudowę kraju.
Cywilny administrator Iraku Paul Bremer powiedział, że miał nadzieję na szybki wzrost eksportu ropy i osiągnięcie przedwojennego stanu w październiku 2004 r. Niestety, atak bombowy na siedzibę ONZONZ w Bagdadzie przyczynił się do wzrostu poczucia zagrożenia wśród zagranicznych koncernów naftowych, które zdecydowały się przełożyć swoje plany inwestycyjne.