Wydawca "Die Welt" zapłaci 500 tys. zł? Rusza proces ws. "polskiego obozu koncentracyjnego"
Przeprosin za naruszenie dóbr osobistych, jakimi są tożsamość narodowa i prawo do poszanowania prawdy historycznej oraz kwoty 500 tys. zł na cel społeczny, domaga się Zbigniew Osewski od wydawcy dziennika "Die Welt" za określenie "polski obóz koncentracyjny". Proces ma się rozpocząć w czwartek przed Sądem Okręgowym w Warszawie.
Zbigniew Osewski pozwał przed polskim sądem cywilnym wydawcę dziennika "Die Welt", czyli niemiecką spółkę Axel Springer AG. Chodzi o opublikowanie przez "Die Welt" 24 listopada 2008 r. w artykule: "Asafs Reise um die Welt" (Podróż Asafa dookoła świata) określenia "polnische Konzentrationslager Majdanek".
Zdaniem Osewskiego określenie "ewidentnie fałszuje historię narodu polskiego" i dlatego domaga się od wydawcy "Die Welt", aby ten opublikował przeprosiny za naruszenie jego dóbr osobistych. Wskazuje przy tym, że dobrami, jakie naruszył wydawca, są "polska tożsamość narodowa, prawo do poszanowania prawdy o historii narodu polskiego i godność narodowa".
Osewski domaga się w swoim pozwie od wydawcy "Die Welt" zapłaty pół miliona złotych na rzecz Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego im. Marii Konopnickiej w Świnoujściu.
Mecenas Szymon Topa z Kancelarii Lech Obara i Współpracownicy podkreślił, że "przedmiotem roszczenia nie jest dobre imię narodu polskiego samo w sobie, które podlega odrębnej ochronie prawnej, ale indywidualne dobra jednostki dotyczące przekonań i poglądów wynikających z uczestnictwa we wspólnocie narodowej".
- Chodzi o przekonanie iż "jestem członkiem narodu, które posiada (szanuje, kultywuje) określone wartości i ja te wartości - jako członek tego narodu - szanuję, pragnę także, by następne pokolenia też je szanowały". Każdy członek narodu ma prawo do niesfałszowanej historii swojego narodu - wyjaśnił mec. Topa.
Jak tłumaczy mec. Lech Obara pełnomocnik Osewskiego formułowanie na forum opinii publicznej nieprawdziwych poglądów dotyczących udziału Polaków w tworzeniu niemieckich hitlerowskich obozów koncentracyjnych na terenie okupowanej Polski, dotyka także Osewskiego osobiście. Według relacji Osewskiego jeden jego dziadek zmarł w podobozie pracy w Iławie, drugi był więziony w dwóch obozach koncentracyjnych na terenie hitlerowskich Niemiec, a po ucieczce do Polski walczył w partyzantce w lasach Augustowa.
Pozwana spółka niemiecka, reprezentowana przez adwokatów Witolda Góralskiego i Karolinę Góralską w odpowiedzi na pozew zakwestionowała, aby istniały dobra osobiste takie, jak tożsamość narodowa czy prawo do poszanowania prawdy o historii narodu polskiego i godność narodowa, i aby podlegały one ochronie na podstawie artykułów 23 i 24 kodeksu cywilnego.
Pełnomocnicy, żądając oddalenia pozwu, uważają także, że sformułowanie o "polskim obozie koncentracyjnym" nie odnosi się konkretnie i bezpośrednio do Zbigniewa Osewskiego, więc nie można uznać, aby wypowiedź ta ingerowała w jakiekolwiek jego dobra osobiste.
Ich zdaniem także "Die Welt", zaraz po reakcjach internautów na artykuł, szybko dokonał sprostowania omyłki i opublikował obszerne przeprosiny, w których opisał kontekst stwierdzenia o "polskim obozie koncentracyjnym", potwierdzając, że były to niemieckie obozy utworzone na terenie okupowanej Polski.
Zdaniem Osewskiego przeprosiny "Die Welt" nie są szczere, gdyż w następnym roku wydawca ten posłużył się na łamach "Die Welt Kompakt" znowu nieprawdziwym określeniem "polski obóz zagłady".