Wycinanki boskiego geniusza
Donald Tusk wybrał władzę w partii zamiast prezydentury, więc zamierza rządzić Platformą twardą ręką. A to zła informacja dla skłóconego z nim Grzegorza Schetyny, który może przypłacić ją utratą funkcji sekretarza generalnego. Zaskakująca rezygnacja Tuska zrujnowała plany wielu jego kolegów. Drastycznie słabnie pozycja Sławomira Nowaka, a rośnie rola bliskiego Komorowskiemu, mało znanego Michała Szczerby, którego niektórzy nazywają „Nowakiem Komorowskiego”
09.02.2010 | aktual.: 09.03.2010 21:45
– Schetyna był przekonany, że Tusk będzie kandydował, i zaczepiał poszczególnych posłów PO, by pytać ich, co po Tusku. Tusk mu tego nie zapomni. Nigdy nie będzie już pomiędzy nimi zaufania niezbędnego do tego, by Schetyna mógł funkcjonować obok Tuska jak sekretarz generalny – opowiada nasz informator.
Schetyna w odstawkę w dowolnym terminie
O tym, że w maju Grzegorz Schetyna ma stracić stanowisko sekretarza generalnego PO, pisała w zeszłym tygodniu „Rzeczpospolita”. „Tusk nie chce, by układał listy wyborcze. Zdaniem naszych informatorów z kręgów władz Platformy, Donald Tusk znalazł sposób na pozbawienie kompetencji decyzyjnych w partii Grzegorza Schetynę, nie ryzykując rozłamu w ugrupowaniu. Jak to zrobi? Nie przedstawi jego kandydatury do ponownego objęcia funkcji sekretarza generalnego” – czytamy. Tusk zaprzeczył, dodał jednak zdanie dość nietypowe: „Nie muszę czekać na żaden zjazd. Gdybym miał ochotę zmienić sekretarza generalnego, mogę to zrobić w każdym dowolnym terminie”.
Czy scenariusz zarysowany przez „Rzeczpospolitą” się sprawdzi? Nie jest to pewne, jednak wydaje się on dość prawdopodobny. Rezygnacja Tuska z kandydowania na prezydenta pcha go do ostrych rozwiązań w konflikcie ze Schetyną. Tusk zrezygnował z prezydentury dla utrzymania władzy w partii rządzącej, więc nie może pozwolić sobie na podważanie swojej pozycji w PO. Trwanie obecnego stanu oznaczałoby wyniszczającą walkę podjazdową. „Wycięcie” Schetyny byłoby w historii PO wydarzeniem znacznie większego kalibru niż wyrzucanie Gilowskiej, Rokity, Olechowskiego, Piskorskiego i innych wcześniejszych ofiar Tuska. To Schetyna zbudował struktury PO. Ale jeśli Tusk chciałby się go pozbyć, to właśnie teraz, póki jest jeszcze silny jako premier i popularny w sondażach.
Ryzykowna gra
Wprawdzie to Schetyna był organizatorem regionalnych struktur PO, jednak siła premiera-lidera partii rządzącej, rozdającego tysiące stołków w całym kraju, pozwala mu na wiele. Kiedy Grzegorz Schetyna zeznawał przed komisja śledczą, widać było, że to, czym naprawdę się przejmuje, to jego sytuacja w PO. Gdy posłowie pytali o jego pozycję w tej partii, ironicznie zalecił im lekturę artykułu w „Rzeczpospolitej”.
Tusk może, a nawet z własnego punktu widzenia powinien teraz mocno osłabić pozycję Schetyny, jednak nie do końca jasne jest, jakie mogłyby być tego koszty. Obaj panowie wiedzą bowiem o sobie bardzo dużo.
Ciekawa wydaje się być tu analiza blogerki Kataryny, która po tym, jak do „Rzeczpospolitej” trafiła treść zeznań w prokuraturze Ryszarda Sobiesiaka obciążających Schetynę i Drzewieckiego, napisała: „nie można wykluczyć, że niewygodny dla Schetyny przeciek z zeznań Sobiesiaka trafił do Rzepy za sprawą jakiegoś polityka Platformy pomagającego Tuskowi rozgrywać scenariusz opisany kilka dni wcześniej przez tych samych dziennikarzy. Wbrew temu, co mówi Tusk, Schetynę może usunąć z funkcji sekretarza tylko formalnie, praktycznie byłoby to dla niego przedsięwzięcie samobójcze, zwłaszcza teraz, w bardzo trudnym dla partii momencie. Dlatego jedyne, co Tusk naprawdę może, to publicznie zapewniać, że między nim a Schetyną układa się coraz lepiej, a wszystko załatwiać po cichu, najlepiej tak, żeby odpowiedzialność za spadające na Schetynę ciosy można było zrzucić na kogoś innego”.
Z drugiej strony granie aferą hazardową byłoby dla Tuska ryzykowne, bo coraz więcej wskazuje na niego jako na autora przecieku. Nie ma też zbyt wielu kandydatów, którzy byliby w stanie w jego imieniu prowadzić akcję przeciwko Schetynie.
Tusk nie ma kim wypełnić luki po odsuniętych przy okazji afery hazardowej najbliższych współpracownikach. – No bo kto mu zostaje? Sam Igor Ostachowicz i mało sprawny Tomasz Arabski to za mało. Rafała Grupińskiego nie przywróci, bo on jest wierny Schetynie – mówi nasz informator.
Mistycyzm, Biblia i świeża bryza
Jednocześnie w niełaskę popadł u Tuska Sławomir Nowak. Nowak do niedawna postrzegany był jako spin doktor Tuska, mający olbrzymi wpływ na jego PR. Nowak widział też siebie jako rozdającego karty w kancelarii przyszłego prezydenta Tuska.
Jak opowiadają nasi rozmówcy, teraz w PO jako dowód upadku Nowaka postrzega się to, że wprowadzał on dziennikarzy w błąd co do terminu wyboru przez PO kandydata na prezydenta. Tego samego dnia wypowiedział się na ten temat Paweł Graś, który podał znacznie późniejszy termin. – To znaczy, że Nowak stracił kontakt z ośrodkiem decyzyjnym, przestał się liczyć – komentuje nasz rozmówca.
Na temat powodów tego, dlaczego początkowo dymisjonowany Graś szybko wrócił do łask Tuska, a Nowak nie, krążą w PO liczne, brzmiące realistycznie lub fantastycznie wersje. Według najpopularniejszej Nowak miałby mieć na sumieniu kompromitujące rzeczy, nieznane publicznie.
Według innych naszych rozmówców Nowakowi zaszkodziło kuriozalne wręcz lizusostwo w stosunku do Tuska. Po tym, jak Tusk zwolnił Nowaka z kancelarii, udzielił on wywiadu dziennikowi „Polska The Times”, który przejdzie do historii polskiej polityki jako wyjątkowe kuriozum. Oto jego fragment:
„– Kim dla Pana jest dzisiaj Donald Tusk?
– Bardzo bliską osobą. Człowiekiem, dla którego jestem w polityce.
– Pan rozumie jego decyzje, czy tylko ślepo mu wierzy, że ma rację?
– Jestem przekonany, że ma rację. On zresztą ma genialną intuicję polityczną. – Ludzie Platformy ufają Tuskowi, nawet jeśli nie rozumieją jego decyzji?
– On nie jest żadnym nawiedzonym mistykiem, który ma olśnienia, ale na pewno jest dotknięty przez Pana Boga geniuszem i nieprawdopodobną intuicją. Premier zawsze szuka niestandardowych rozstrzygnięć i na tym też polega jego siła. Obrady klubu zakończył ostatnio sformułowaniem: „nie traćcie ducha”. Biblijnie, powiało świeżą bryzą”.
Jak mówi nasz rozmówca, po tej wypowiedzi Tusk miał zdać sobie sprawę, że podobne deklaracje Nowaka tylko go ośmieszają. – Gdyby wypowiadał się tak publicysta czy komentator, byłoby OK, ale w przypadku podwładnego brzmi to żenująco – mówi nasz informator.
Komorowski bez wąsów, ale ze Szczerbą
Konsekwencje dla partyjnych konfliktów ma też spodziewane kandydowanie Bronisława Komorowskiego. Komorowski był zawsze politycznym singlem. Miał dwór skupiony wokół siebie jako marszałka Sejmu. Nie miał natomiast swoich ludzi w partyjnych strukturach, nie licząc pewnych wpływów na Mazowszu.
Schetyna nigdy nie darzył Komorowskiego specjalną miłością, natomiast obecna sytuacja wpływa na konfliktowanie się obu polityków. – Kandydowanie na prezydenta w naturalny sposób zbliża Komorowskiego do Tuska, a nie Schetyny. Bo od Tuska ma otrzymać prawo do kandydowania – mówi nasz rozmówca. Jednocześnie bliskim przyjacielem Komorowskiego jest Janusz Palikot, skonfliktowany ze Schetyną.
Przy okazji kampanii prezydenckiej wzrosnąć ma rola tych nielicznych posłów i samorządowców z PO, którzy wcześniej stawiali na Komorowskiego. – Sławomirem Nowakiem Bronisława Komorowskiego ma być poseł Michał Szczerba – charakteryzuje nasz informator.
Szczerba to warszawski poseł PO. Na serwisie społecznościowym Facebook założył on grupę poparcia dla Bronisława Komorowskiego. Wśród kilkuset osób, które się do niej zapisały, nie brak znanych nazwisk. Jest Marek Rocki – przewodniczący klubu senatorów PO. Pojawia się także Adam Szejnfeld – poseł i były minister gospodarki, którego nazwisko przewija się ostatnio w mediach przy okazji afery hazardowej, niegdyś felietonista lokalnego tygodnika Henryka Stokłosy w Pile. Są europosłowie PO – Tadeusz Zwiefka i Sidonia Jędrzejewska, posłowie – Sławomir Nowak, Tadeusz Aziewicz, Arkadiusz Rybicki i Jarosław Pięta.
Piotr Lisiewicz