Wybuch na tureckim weselu. Nie żyje co najmniej 50 osób
• - Co najmniej 50 osób zginęło a ponad 100 zostało rannych w rezultacie eksplozji bomby podczas wesela w tureckim mieście Gaziantep, w pobliżu granicy z Syrią - poinformował urząd gubernatora prowincji Gaziantep
• O zamach podejrzewane jest tzw. Państwo Islamskie
20.08.2016 | aktual.: 21.08.2016 10:53
Większość ofiar zamachu to Kurdowie. Ładunek wybuchowy eksplodował w sobotę późnym wieczorem podczas przyjęcia weselnego. Wybuch był tak silny, że słychać go było prawie w całym mieście. Telewizja CNN Turk przekazała obrazy, na których widać liczne ciała ofiar, ambulanse i służby ratunkowe w akcji. Policja zablokowała okoliczne ulice, usuwając tłumy przechodniów i gapiów. Tłum skandował "Allah jest wielki" i wnosił okrzyki potępiające ataki terrorystyczne.
Według miejscowych służb bezpieczeństwa wybuch nastąpił kiedy duża grupa uczestników przyjęcia wyszła na ulicę aby tam kontynuować zabawę. Mahmut Togrul, deputowany do parlamentu Turcji z ramienia prokurdyjskiej Ludowej Partii Demokratycznej (HDP) oświadczył, że ślub i wesele odbywały się w społeczności kurdyjskiej.
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan wydał komunikat, w którym oznajmił, że za zamachem w Gaziantep może stać Państwo Islamskie; porównał je do zwolenników islamskiego kaznodziei Fethullaha Gulena oraz Partii Pracujących Kurdystanu.
Gubernator położonej w południowo wschodniej Turcji prowincji Gaziantep, Ali Yerlikaya, powiedział agencji prasowej Anadolu, że "był to zamach terrorystyczny". Prowincja zamieszkana w znacznej mierze przez Kurdów walczących o autonomię.
Według wicepremiera Turcji Mehmeta Simseka "barbarzyńskiego ataku" prawdopodobnie dokonał zamachowiec - samobójca. - Wszystkie ugrupowania terrorystyczne - PKK (Partia Pracujących Kurdystanu), Daesz (IS), ruch Gulena biorą Turcję na cel. Ale, jeśli Bóg pozwoli, zwyciężymy - powiedział Simsek w wywiadzie dla telewizji NTV.
Władze tureckie oskarżają przenikających z sąsiedniej Syrii dżihadystów z IS i dążących do autonomii Kurdów o liczne ataki terrorystyczne. Fala przemocy na południowym wschodzie Turcji wzmogła się po załamaniu się w lipcu ub. r. trwającego od ponad 2 lat nieformalnego rozejmu z PKK.
W czerwcu najprawdopodobniej bojówki z IS zaatakowały największy port lotniczy w Stambule zabijając 44 osoby.
Kraj wciąż boryka się z następstwami nieudanej próby zamachu stanu, do której doszło w lipcu i o który władze oskarżają przebywającego na emigracji w USA muzułmańskiego duchownego Fetullaha Gulena. Podczas puczu zginęło 240 osób a prezydent Recep Tayyip Erdogan zarządził zakrojone na szeroką skalę czystki w armii, policji i administracji państwowej.
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan potępił zamach
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan wydał w niedzielę rano komunikat, w którym oznajmia, że za zamachem w Gaziantep może stać Państwo Islamskie (IS) i porównuje je do zwolenników islamskiego kaznodziei Fethullaha Gulena oraz Partii Pracujących Kurdystanu.
W zamachu bombowym, do którego doszło w sobotę w nocy w mieście Gaziantep, w pobliżu granicy z Syrią zginęło co najmniej 30 osób, a 94 zostały ranne. Ofiary to przeważnie Kurdowie.
Komunikat prezydenta głosi, że nie widzi on "żadnej różnicy" między Gulenem, którego oskarża o inspirowanie nieudanego zamachu wojskowego z 15 lipca, a Partią Pracujących Kurdystanu (PKK) i Państwem Islamskim, które "prawdopodobnie jest sprawcą zamachu w Gaziantep.
W minionym tygodniu w trzech zamachach zginęło w Turcji co najmniej sześć osób, a blisko 260 zostało rannych. O ataki oskarżono bojowników PKK; Erdogan ogłosił wówczas, że to "organizacja terrorystyczna Gulena" stoi za ostatnimi atakami zorganizowanymi przez PKK, gdyż "dzieli się (z PKK) informacjami i danymi wywiadu". Podkreślił, że nie "ma w istocie różnicy" między PKK a "terrorystyczną organizacją gulenistów".
Gulen, który od lat przebywa na dobrowolnym wygnaniu w USA, to dawny sojusznik, a obecnie wróg Erdogana, który oskarża go o tworzenie równoległych struktur w państwie.
Od próby wojskowego zamachu w Turcji prowadzone są na wielką skalę czystki wymierzone w osoby podejrzewane o przynależność do ruchu Gulena.
Kurdowie, którzy walczą z bojownikami Państwa Islamskiego w Syrii uważani są przez USA i kraje koalicji wymierzonej w IS za skutecznych i ważnych sojuszników w tej kampanii. Amerykańskie wsparcie dla Kurdów stanowi źródło napięć między Waszyngtonem a Ankarą.
PKK domaga się większej autonomii dla Kurdów w Turcji. Od 1984 roku konflikt kurdyjsko-turecki kosztował życie ponad 40 tys. osób, głównie rebeliantów. Unia Europejska i Stany Zjednoczone uznały PKK za organizację terrorystyczną.
Zobacz także: Kolejny zamach w Turcji. Eksplozja samochodu-pułapki w Elazig