Wraca sprawa granatnika. Zaskakujące informacje
Napływają kolejne informacje dotyczące wybuchu granatnika w budynku Komendy Głównej Policji. Mimo eksplozji, funkcjonariusze nie zawiadomili inspektoratu budowlanego. Jego przedstawiciele o wybuchu dowiedzieli się z mediów - ustalił Krzysztof Brejza z PO, o czym donosi "Rzeczpospolita". - Ta sprawa to tygiel naginania procedur - grzmi senator.
18.01.2023 | aktual.: 18.01.2023 10:22
"Rz" powraca w środę do sprawy wybuchu granatnika w Komendzie Głównej Policji i przedstawia szczegóły pisma, które senator KO Krzysztof Brejza otrzymał z wojewódzkiego inspektoratu w Warszawie w odpowiedzi na interwencję senatorską.
Jak pisze zastępca wojewódzkiego inspektora Katarzyna Matusz, "informacje o zdarzeniu w budynku KGP tutejszy organ uzyskał w godzinach popołudniowych w dniu 15 grudnia 2022 r. z doniesień medialnych".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kontrola telefoniczna po wybuchu
"Rz" informuje, że z wyjaśnień inspektoratu wynika, że po uzyskaniu informacji z mediów niezwłocznie postanowił ustalić, czy "doszło do uszkodzenia konstrukcji budynku i czy istnieje w związku z uszkodzeniami budynku zagrożenie życia i zdrowia ludzi przebywających w obiekcie".
Zobacz także
Ustaleń nie dokonano jednak w wyniku oględzin, lecz tylko na podstawie rozmowy telefonicznej z zarządcą budynku. Miał powiedzieć, że odpadło kilka pustaków, a elementy nośne budynku nie zostały naruszone. Pracownicy urzędu przeprowadzili kontrolę dopiero po pięciu dniach – wskazuje "Rzeczpospolita".
Własny inspektor KGP
Mec. Kinga Grzelak, radca prawny w kancelarii Staniszewski i Wspólnicy, wyjaśnia w rozmowie z gazetą, że natychmiast po zdarzeniu, na skutek którego destrukcji uległy części ścian czy stropów, zarządca ma obowiązek m.in. zawiadomić stosowne organy nadzoru budowlanego.
Zobacz także
Rzecznik komendanta głównego policji insp. Mariusz Ciarka twierdzi, że wszystkie procedury zostały dochowane. "Komenda Główna ma swoich inspektorów nadzoru budowlanego, którzy niezwłocznie dokonali sprawdzenia pomieszczeń, w których doszło do uszkodzeń. W przypadku tak nieznacznych uszkodzeń nie mieliśmy obowiązku informowania ani powiatowego, ani wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego, jednak aby nie było żadnych wątpliwości, i tak to zrobiliśmy, wojewódzki inspektor został poinformowany" – mówi.
- Z jednej strony policja twierdzi, że ma swoich inspektorów, a z drugiej strony wojewódzki inspektorat w końcu sam wszczyna własną kontrolę. Ponadto Straż Pożarna była wezwana na miejsce, ale po kilku minutach wezwanie anulowano. Ta sprawa to tygiel naginania procedur - powiedział "Rzeczpospolitej" senator Brejza, który ujawnił informacje w sprawie.
Źródło: "Rzeczpospolita", PAP