Wybory w USA: Specjaliści od marketingu politycznego sterują wyborcami

Kampania wyborcza w USA pokazała, że specjaliści od marketingu politycznego są w stanie dokładnie określić, co powiedzieć indywidualnie każdemu z wyborców, aby sprowokować go do podjęcia pożądanej decyzji wyborczej. - Każdy z użytkowników sieci wchodząc na takie, a nie inne strony internetowe, nawet nic tam nie robiąc, przekazuje bardzo dużo informacji i sobie - co go fascynuje, o czym mówi - wyjaśnia w wywiadzie dla WP.PL Eryk Mistewicz, konsultant polityczny i redaktor kwartalnika "Nowe Media". Jak twierdzi ekspert, takie techniki marketingu politycznego będą stosowane w Polsce za 6-7 lat.

Obraz
Marcin Bartnicki

WP: Marcin Bartnicki: Dlaczego Barack Obama wygrał wybory? Wydawało się, że przy mniejszym niż Mitt Romney budżecie na kampanię wyborczą, nie będzie to proste.

Eryk Mistewicz: W Stanach Zjednoczonych, w odróżnieniu od Europy, kontrkandydat dla urzędującego prezydenta pojawia się później. Dlatego Obama miał więcej czasu na stworzenie swojego brandu. Romney pojawił się później, widać to chociażby w nowych mediach, w sieciach społecznościowych. Jeśli porównamy ile osób śledzi na Twitterze i Facebooku Obamę i Romneya, to zobaczymy, że ta przewaga Obamy jest bardzo duża. Wybory w USA w dużej części rozgrywają się w sieci społecznościowej, z jednej strony w sieci bezpośrednich aktywistów, z drugiej sympatyków i w końcu ze strony tych, którzy śledzą te emocje i idą za nimi. Pod kątem marketingowym Obama był też lepszy technicznie i to było widać.

Obraz

WP: Ocena prezydentury Obamy spadała. Może to Romney był nieodpowiednim kandydatem dla Republikanów, bo nie potrafił tego wykorzystać?

To był spór strategii i technik marketingowych. Osobowość polityka oczywiście jest ważna, ale w wyborach amerykańskich, gdzie mamy do czynienia z tak gigantycznymi budżetami sięgającymi łącznie 10 mld dolarów, ma ograniczone znaczenie. Dlatego jestem przeciwnikiem tego sposobu uprawiania polityki. Moim zdaniem mądrzejszy jest model europejski, szczególnie francuski, w którym obowiązuje całkowity zakaz reklamy przedwyborczej, a pieniądze są kierowane na eventy i spotkania polityków z ludźmi. Drugim decydującym czynnikiem w tych wyborach były nowe techniki marketingowe. Marketingowcy polityczni całego świata obserwują, co się dzieje w kampaniach wyborczych w USA, ponieważ techniki te przenoszone są do wyborów europejskich, ale też do Rosji, Ameryki Południowej, czasem również do Polski.

WP: Jakie nowe techniki zaobserwował pan w tej kampanii, czego nauczyli się marketingowcy?

Każdy wyprowadza nieco inne wnioski, część z nich każdy marketingowiec zostawia dla siebie. To, co jest oczywistym trendem, to mikrotargetowanie. Każdy z użytkowników sieci wchodząc na takie, a nie inne strony internetowe, nawet nic tam nie robiąc, przekazuje bardzo dużo informacji i sobie - co go fascynuje, o czym mówi. Jeżeli dodamy do tego bezpłatne konta e-mailowe, których zawartość jest de facto własnością tych, którzy tę pocztę udostępniają, to marketingowcy są stanie dookreślić bardzo dokładnie, jaki wcisnąć klawisz, aby uaktywnić pożądaną decyzję konsumencką lub wyborczą. W USA legalnie działają firmy, które się w tym specjalizują. W poprzednich wyborach, tarcza strzelnicza marketingowców była szersza, mogli jednocześnie zdobywać np. wegetarian, katolików oraz ludzi, którzy znają język hiszpański. W tej chwili to się zawęża. W tych wyborach oba sztaby miały bardzo dokładne profile charakterologiczne ludzi. Dlatego marketingowcy bardzo dobrze wiedzieli, jak dotrzeć do wyborców i przekonać ich do
swoich kandydatów. Są zapowiedzi, że Kongres zbada, czy jest to zgodne z etyką. Z uwagi na przechodzenie z mediów starych do nowych, ta technika pojawi się za cztery lata w wyborach we Francji, a za sześć, siedem lat dotrze do Polski.

WP: Dlaczego nie ma szybkiego transferu tych technik do Polski? U nas kampania odbywa się jeszcze w telewizji.

Na polskich uczelniach, np. na studiach politologicznych studenci są uczeni marketingu politycznego z lat 80. poprzedniego wieku. To znaczy, że opóźnienie w nauczaniu w sięga u nas 30 lat. Wtedy po świecie mediów chodziły jeszcze dinozaury, zupełnie inaczej wyglądały też badania i sondaże. Polska scena fascynuje się na przykład odpowiedzią na pytanie: czy będziesz głosował na PiS, PO, SLD, PSL, czy na Ruch Palikota, w momencie, gdy cały świat robi badania oparte na zupełnie innych przesłankach, inaczej zadawane są pytania, badane są inne elementy.

WP: * Czym najbardziej różnią się takie badania w Polsce i w USA?*

To nie są już nawet pytania: od którego z polityków kupiłbyś samochód, ale pyta się o bardzo dokładne wyobrażenia konkretnych decyzji, który dany polityk powinien podejmować. To tak jak w przypadku mikrotargetowania jesteśmy w stanie określić, jaki klawisz nacisnąć, żeby dana osoba zagłosowała w pożądany sposób. W przypadku głębszych badań, przewidywane są zachowania całych grup wyborczych w trakcie kampanii i przepływy w elektoracie już po wyborach.

WP: Która partia polityczna w Polsce najszybciej absorbuje techniki marketingu politycznego przychodzące z Zachodu?

W Polsce od kilku lat jest to Platforma Obywatelska, stała się benchmarkiem, z którego uczą się inne partie. W marketingu politycznym, ten kto stoi w miejscu, de facto się cofa.

WP: W jaki sposób dokonuje się ten transfer, jak politycy uczą się tych technik?

Najsprawniejszymi organizacjami uczącymi polskich polityków są amerykańskie stowarzyszenia, fundacje, think thanki i ambasada, które w największej liczbie wysyłają polskich specjalistów i polityków do Stanów Zjednoczonych, żeby przejmowali jak najwięcej amerykańskiego stylu uprawiania kampanii i wygrywania wyborów. Nie jestem tym zachwycony ze względu na kluczową rolę pieniędzy w modelu amerykańskim, w którym ważne są inne rzeczy niż w Europie, np. pozyskanie środków na kampanię wyborczą. Ten model przeniesiony do Europy patologizuje politykę. Mieliśmy z tym do czynienia we Francji przed 1991 rokiem, zanim wprowadzono totalny zakaz reklamy w polityce. Dziś obserwujemy efekty tej decyzji w postaci frekwencji wyborczej, która we Francji dochodzi do 80 procent.

Rozmawiał Marcin Bartnicki, Wirtualna Polska

Źródło artykułu: WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Hołownia w Etiopii. Kuriozalny wpis polityka Polski 2050
Hołownia w Etiopii. Kuriozalny wpis polityka Polski 2050
Rosyjski dowódca oskarżony. Znak "Z" wyciął na czole więźnia
Rosyjski dowódca oskarżony. Znak "Z" wyciął na czole więźnia
Impas koalicji Tuska? Francuski dziennik ocenia dwa lata rządów
Impas koalicji Tuska? Francuski dziennik ocenia dwa lata rządów
Japonia. Kolejne ataki niedźwiedzi. Nie żyje 79-latka
Japonia. Kolejne ataki niedźwiedzi. Nie żyje 79-latka
Tak będzie wyglądał sylwester u Rydzyka. Trzydniowa impreza z regulaminem
Tak będzie wyglądał sylwester u Rydzyka. Trzydniowa impreza z regulaminem
Porażka przy rozliczaniu Alvina Gajadhura. Doradca prezydenta niewinny
Porażka przy rozliczaniu Alvina Gajadhura. Doradca prezydenta niewinny
Rosyjski szpieg w Wiedniu? Ukraina domaga się jego ekstradycji
Rosyjski szpieg w Wiedniu? Ukraina domaga się jego ekstradycji
Biuro premiera Izraela: Zidentyfikowano ciała zwrócone przez Hamas
Biuro premiera Izraela: Zidentyfikowano ciała zwrócone przez Hamas
PiS składa zawiadomienie ws. Żurka. Ziobro opublikował pismo
PiS składa zawiadomienie ws. Żurka. Ziobro opublikował pismo
"Wypiłem jedno piwo". 27-latek wylądował na drzewie, policja pokazała zdjęcia
"Wypiłem jedno piwo". 27-latek wylądował na drzewie, policja pokazała zdjęcia
Tragedia w Walii. Dziewięciomiesięczne dziecko zaatakowane przez psa
Tragedia w Walii. Dziewięciomiesięczne dziecko zaatakowane przez psa
Kolejna śmierć dziecka w Warszawie. Dwie tragedie w ciągu godziny
Kolejna śmierć dziecka w Warszawie. Dwie tragedie w ciągu godziny