Trwa ładowanie...
07-11-2012 12:34

Wybory w USA: Bartosz Wiśniewski i Jan Misiuna komentują dla WP.PL

O wyniku nie zdecydowało przekonanie Amerykanów do Baracka Obamy, ale utrzymujące się wątpliwości co do Mitta Romneya - tak wybór urzędującego prezydenta na kolejną kadencję w amerykańskich wyborach prezydenckich komentuje specjalnie dla Wirtualnej Polski Bartosz Wiśniewski, politolog i amerykanista z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. - To oznacza, że kampania Baracka Obamy, która w dużej mierze koncentrowała się właśnie na rozbudzaniu tych wątpliwości, dotyczyła tego, kim jest Romney i jakie wartości reprezentuje, okazała się skuteczna. Nie zaważyła tak bardzo sprawa kondycji amerykańskiej gospodarki, chociaż Romney był konsekwentny, jeżeli chodzi o podnoszenie tej kwestii - zwraca uwagę ekspert.

Wybory w USA: Bartosz Wiśniewski i Jan Misiuna komentują dla WP.PLŹródło: PAP, fot: Shawn Thew
d2li79p
d2li79p

Zwycięstwo Obamy nie jest imponujące. Jak zauważa Wiśniewski, to skutek polaryzacji amerykańskiego społeczeństwa. - Cztery lata temu zwycięstwo Obamy w kolegium elektorskim było bardziej okazałe, ale jeżeli chodzi o rozkład głosów Amerykanów, różnice nie były już tak duże. Tak samo będzie w tym przypadku - przewiduje analityk.

"Obama jest skazany na współpracę z Republikanami"

Co sprawiło, że przewaga Obamy stopniała? - Przyszło mu rządzić w bardzo ciężkich czasach i podejmować bardzo niepopularne decyzje. W pierwszych dwóch latach mógł pozwolić sobie na rządzenie w gruncie rzeczy bez udziału Republikanów, ponieważ dysponował sprzyjającą większością w Kongresie. Wtedy udało mu się przepchnąć przez Kongres ustawę o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym, wówczas weszły w życie jego najbardziej ambitne pakiety stymulujące amerykańską gospodarkę i chroniące ją przed pogrążeniem się w jeszcze większej recesji, podejmował decyzje dotyczące nacjonalizacji amerykańskich gigantów przemysłu motoryzacyjnego, które przyniosły mu ostatecznie więcej plusów niż minusów - zauważa. W nowej kadencji Obama jest skazany na współpracę z Republikanami i będzie musiał otworzyć się na konkurentów politycznych.

Dla Jana Misiuny, amerykanisty ze Szkoły Głównej Handlowej wynik wyborów nie jest zaskoczeniem. - Sondaże, zwłaszcza na poziomie stanowym wskazywały na to, że Obama wygra i to z dużym zapasem. Niespodzianką jest za to utrata przez Republikanów sporej liczby mandatów w wyborach senackich - stwierdza.

Romney przegrał, bo był słaby?

Jaka przyszłość czeka Romneya, który już drugi raz startował w wyborach prezydenckich? - To polityk przegrany. Cztery lata temu bez powodzenia ubiegał się o nominację Partii Republikańskiej, w tym roku przegrał z bardzo słabym prezydentem. To dyskwalifikuje go jako polityka, ale w żaden sposób nie umniejsza jego dokonań jako biznesmena - ocenia analityk. Jak dodaje, Romney być może pozostanie liczącą się postacią na amerykańskiej prawicy, ale raczej nie zdecyduje się startować za cztery lata. - Kampania do dosyć wyczerpujący czas nie tylko dla kandydata, ale też dla jego rodziny. Spodziewam się, że nowym liderem Republikanów, zresztą został namaszczony w przemówieniu Romneya, będzie kandydat na wiceprezydenta Paul Ryan - uważa.

(fot. WP.PL)
Źródło: (fot. WP.PL)

Zdaniem Misiuny Romney przegrał, bo był po prostu słabym kandydatem, zwłaszcza w starciu z obdarzonym dużą charyzmą Obamą, który miał także znacznie czytelniejszy przekaz. - Romney się wycofywał, kluczył. Odwoływał to, co powiedział, a potem to, co odwołał. Na porażce zaważyło także to, że w walce o nominację Romeny musiał przypodobać się konserwatywnej części partii, a to spłoszyło niezdecydowanych wyborców z centrum. - Koniecznością otwarcia się na prawą stronę Partii Republikańskiej i uwiarygodnienia Romneya jako "hardkorowego" Republikanina podyktowany był też wybór kandydata na wiceprezydenta. W ten sposób Romney właściwie podarował Obamie prezydenturę na kolejne cztery lata - twierdzi Misiuna.

d2li79p

Obama czy Romney? "Dla Polski to wszystko jedno"

Zdaniem ekspertów z którymi rozmawiała Wirtualna Polska to, że ponownie wygrał Obama, a nie Romney dla Polski i Polaków nie ma wielkiego znaczenia. - Substancja współpracy polsko-amerykańskiej jest na tyle zróżnicowana, nie dotyczy wyłącznie spraw bezpieczeństwa, choć takie może być odczucie opinii publicznej, że zmiany na szczytach władzy nie odgrywają aż takiej roli - stwierdza Wiśniewski. Choć administracja Obamy była krytykowana w kwestii zaangażowania w sprawy dotyczące Europy Środkowej, to analityk PISM skłania się ku temu, by tę ocenę zniuansować. - Rzeczywiście miały miejsce dosyć dyskwalifikujące potknięcia, ale zapadały także decyzje zgodne z naszymi interesami. Należy więc sobie życzyć, żeby obyło się bez wpadek, a dobre trendy dotyczące współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa, gospodarczo-energetycznej, czy wreszcie spraw politycznych, takich jak promocja demokracji, było kontynuowane - podsumowuje.

- Z perspektywy polskiej to, że wygrał Obama jest dobrą wiadomością, ale równie dobrą byłoby zwycięstwo Romneya. Polityka amerykańska względem Polski nie zmieniłaby się, niezależnie od tego, kto zostałby prezydentem Stanów Zjednoczonych. Interesy amerykańskie w Polsce i w tym rejonie Europy pozostaną takie same - stwierdza Misiuna. Czy gdyby wygrał Romney mielibyśmy większe szanse na wizy? - Nie, bo to nie zależy od prezydenta, ale od Departamentu Stanu i Kongresu. Tak więc tutaj nic nie straciliśmy - uspokaja ekspert z SGH.

(js, ewak)

d2li79p
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2li79p
Więcej tematów