Wybory w Serbii - referendum ws. integracji z UE
W Serbii o godzinie 7.00 rozpoczęły się przedterminowe wybory parlamentarne. Są one faktycznie referendum w sprawie integracji kraju z Unią Europejską. Wyniki wyborów są trudne do przewidzenia, bo ugrupowania proeuropejskie i eurosceptyczni nacjonaliści cieszą się podobnym poparciem.
11.05.2008 | aktual.: 11.05.2008 13:42
Według ostatnich sondaży ultranacjonaliści z Serbskiej Partii Radykalnej (SRS) mogą liczyć na 34% głosów, o jeden punkt procentowy więcej niż proeuropejscy demokraci skupieni wokół Partii Demokratycznej (DS) prezydenta Borisa Tadicia.
Do wyboru 250-osobowego parlamentu uprawnionych jest 6,7 mln ludzi. 8600 lokali wyborczych będzie czynnych do godziny 20.00. Wiarygodne wyniki oczekiwane są dopiero ok. północy. Równocześnie z wyborami parlamentarnymi odbywają się wybory komunalne.
W wyborach uczestniczą także Serbowie zamieszkali w Kosowie, prowincji Serbii, która ogłosiła niepodległość 17 lutego bieżącego roku, czego Belgrad, wspierany przez Rosję, nie uznaje. Tu do głosowania uprawnionych jest 100 tys. osób.
Administracja ONZ w Kosowie uznała wybory na tym terenie za nielegalne, choć nie podjęła żadnych kroków przeciw organizacji głosowania. Z kolei przywódcy kosowskich Albańczyków są poirytowani wyborami, które uważają za prowokację, lecz postanowili nie interweniować.
Deklaracja niepodległości, którą Kosowo ogłosiło 17 lutego, może sprowokować wielu miejscowych Serbów do poparcia w wyborach ultranacjonalistów.
Spodziewam się, że zwycięzcą będą partie o poglądach narodowych, radykalnych. Jeśli nie, będziemy musieli wyjechać z Kosowa - powiedział Marko Jakszić, lider Serbów w podzielonym mieście Kosovska Mitrovica.
Wicepremier Kosowa, Albańczyk Hajredin Kuqi zaapelował do Serbów, aby nie brali udziału w wyborach. Zwracamy się do wszystkich naszych serbskich obywateli, by nie uczestniczyli w tych wyborach. Są one nielegalne i w ich wyniku nie mogą powstać żadne instytucje - powiedział.